sterylny
Użytkownik
Odp:Wyjazd do Greifenburga
- 2008/09/14 23:51

W piątek wróciliśmy z Greifenburga, a dokładniej to z południowej Słowenii. W wyjeździe uczestniczyli: Michał Smyk, Jacek, Mesiek, Michalo, Sterylny i paralotniarz Grzesiek.



sterylny

Użytkownik:
- Sprawozdanie z imprezy szykuje ten oto

 

sterylny

Użytkownik:
- Wyjechaliśmy z Polski w piątek 5-tego września wieczorem. Cała szóstka spotkała się w Bielsku Białej wcześnie rano następnego dnia. Dalej, już wspólnie, ruszyliśmy na południe w poszukiwaniu lotnej pogody. Liczyliśmy na dobre warunki w Greifenburgu dlatego właśnie tam najpierw się nasze samochody. Na miejsce dotarliśmy po południu więc na latanie nie było już czasu. Tym bardziej, że część z nas (Jacek i ja-sterylny) musiała uporać się z rozłożeniem nowo zakupionych namiotów.

 

sterylny

Użytkownik:
Odp:Wyjazd do Greifenburga
- 2008/09/15 21:53

 

sterylny

Użytkownik:
- Namioty w końcu udało się rozłożyć

 

Nasze sprzęty na polu namiotowym w Greifenburgu

 

Mesiek
Gość:
- Tak, tak wróciliśmy cali i zdrowi
To do czasu relacji musi wystarczyć. Jedno co mogę powiedzieć to to, że w takim składzie mogę pojechać na każde latanie . Było rewelacyjnie!!!

 

sterylny

Użytkownik:
- W nocy padało a rano pogoda nie nastrajała optymistycznie więc, żeby coś wymyśleć trzeba było najpierw coś coś zjeść...

 

 
Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 22:01



Mesiek miał przygotowane różne warianty na okoliczność złej pogody. Ostatecznie padło na KOBALĘ na Słowenii. A mu z Jackiem, albo jesteśmy tacy zdolni albo technika tak poszła do przodu, bo kiedy padła komenda wyjazdu, to złożenie namiotów w odróżnieniu od ich rozkładania, zajęło nam tylko chwilkę . Szybko byliśmy w samochodach i dalej w drogę. Wszyscy byliśmy już mocno zdesperowani na latanie. Karawanę prowadził Jacek z Meśkiem, potem Ja z Michalo, na końcu Michał Smyk z Grzegorzem mocno deptali mam po piętach, bo okazało się, że Michał w przeciwieństwie do autostrady, najszybciej jeździ po kempingu i po górskich serpentynach...

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 22:18

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 22:20W górach nikt Smykola nie dogoni...



ale staraliśmy się trzymać tempo

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 22:23



Widoczki były cudne

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 22:26



No ok, już dojeżdżamy do Kobali, ale bez gps-a ani rusz



Narada i konsultacje wskazane tym bardziej, że po zajechaniu na miejsce (KOBALA) deczko wiaterek nam nie pasił. Kurde szkoda, bo góra duuuża Panie duuuuuuża a i lądowisko niczego sobie



Lokalni spece doradzi nam LIJAK, trzy ,może cztery górki dalej (a no i jeszcze jedna rzeka po drodze może)i za zakrętem już widać miało być. No ale co widać, kurde? bo wściekłość do latania w nas wzbierała. Nooooo, warto było poczekać - jest ciepełko , warun cudny i wiaterek w dobrą stronę i duje nieźle. Co się tak gapicie zazdrośnicy, szkoda czasu jazda na start.!!!



A to widok na start paralotniowy (duże zbliżenie z lądowiska) deniwelacja 500m (start/lądowanie). Najfajniejsze jest to że można tam wjechać autem, żadnego tachania sprzętu, Rewelacja.



A tytaj parę fotek z przygotowań do startu tego dnia, Wieje równo, rękaw do góry, Paralotni już nie ma w powietrzy. Teraz to oni nam zazdroszczą hi hi

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 23:01

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 23:02

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 23:03 - Krzątanina przy lotniach



Pamiątkowa fota przed lotem



Jeszcze tylko ostatni rzut oka na przedpole

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/15 23:11 - Ups, a to miejscowy folklor - zainteresowani wiedzą o co chodzi a zdjęcia z latania niebawem...

 

 michalo

- Udało nam się też poćwiczyć starty z takiej oto fajnej rampy:



Startuje Mesiek

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 00:29



Sterylny planuje dokąd lecieć



Tutaj mój start. Przyznam że sceptycznie podchodziłem do startów z rampy dopóki tego nie spróbowałem.

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 00:32



Przy próbie powrotu z niedalekiej wycieczki i napotkaniu gwałtownego duszenia (wg wario -12,8m/s) musiałem lądować w terenie przygodnym. Na szczęście obok mojego lądowiska była winnica z przepysznymi winogronami.



sterylny

Użytkownik:
- Michał lądował gdzieś w dole po prawej stronie zbocza przedstawionego na zdjęciu. W drugiej godzinie latania na żaglu okazało się, że zmienił się znacznie kierunek wiatru. Powrót do lądowiska od granicy pasma zwieńczonego wieżchołkiem najwyższego szczytu wypadał pod wiatr. Dodatkowo tworzyły się rotory i jeśli nie miało się wystarczającej wysokości i szybkiej lotni mogło być ciężko. Szef lądowiska widząc jak daleko zapuszczamy się tego dnia nie wierzył, że ktokolwiek wróci. Michał wykazał się refleksem po wpadnięciu w duże duszenie i znalazł przygodne lądowisko, które później wpisaliśmy sobie do gps-ów jako zapasowe. No i te słodkie winogrona - jak On to z powietrza obczaił...?



Byliśmy nieźle zorganizowani. Dwa samochody wwoziły lotnie na start i zostawały na górze, a trzeci samochód czekał na lądowisku. Tym właśnie autem kierowcy wjeżdżali po locie na górę aby sprowadzić na dół zostawione na starcie pojazdy. Rozwiązanie świetne ale zabierające trochę czasu (14 km na start i tyle samo powrót) Po górskich serpentynach prawie godzina. Michał o tym nie napisał ale musiał spędzić na przypadkowym lądowisku sporo czasu zanim nie sprowadziliśmy z góry Jego auta. Dzięki otrzymanym sms-em koordynatom znalazłem Go na tej oślej łączce bez problemy ale dopiero po 21-szej. Miał wiec czas chłopina na degustację winogron. Ledwo potem zmieścił tę pizzę co ją degustowaliśmy wieczorem. Dzień pierwszy lotny zakończony bez strat w ludziach i sprzęcie



Rzućcie jeszcze okiem na mapkę. Lataliśmy po zboczu zaczynającym się mniej więcej od numerka 49 (w kółeczku) aż prawie do żółtego kółeczka lotniska po prawej. Niezły kawałek drogi, coś koło 10 km. W lewym dolnym rogu widać ZATOKĘ TRIESTEŃSKĄ - już Włochy. Do morza było około 30km w linii prostej. Będzie dobrze widać ze startu lotniowego (rampa )na kolejnych zdjęciach z latania.

 
Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 01:52



Następny dzień rozpoczął się od przęglądu sprzętu i uzupełnianiu śrubek



śrubeczki powkręcane , czas rozkładać lotnie na startowisku lotniowym - start z rampy



Michałowi zdecydowanie spodobała się rampa a wcześniej piękne widoki znad jej krawędzi



Tutaj Jacek na swoim Talonie. Główny aktor kilku kolejnych zdjęć

 Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 02:46

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 02:47

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 02:48



Mesiek
Gość
- Czasem z braku fotografa w pobliżu trzeba robić za obiekt fotografowany i fotografującego .



Lijak to nieprawdopodobne miejsce! Równina od zatoki, potem długie zbocza, a dalej płaskowyż. Zdecydowanie polecam to miejsce. Nasłuchałem się o rozległych, równych, szerokich kominach. My tego nie uświadczyliśmy. Kominy raczej wąskie lub bardzo wąskie. Czasem szorowanie blisko zboczy w oczekiwaniu na coś mocniejszego, ale to i tak były fantastyczne warunki pozwalające na długie latanie!!

 

michalo

Z tą ucieczką z silnych noszeń na przedpole zbocza bywało różnie, najczęściej udawało się to bez problemu ale raz taka chmura wciągneła mnie na klikanaście sekund. Wyglądało to tak, że najpierw ziemia znalazła się za lekką mgiełką, która z każdą sekundą stawała się coraz bardziej gęsta. W końcu ziemia znikęła zupełnie, wtedy zdałem sobie sprawę że już jestem w chmurze i trzeba uciekać, ale dokąd, skoro wszędzie wokół biało. Zapamiętałem jednak, że ostatnio byłem zwrócony w stronę przedpola, ściągnąłem strownicę tak mocno jak tylko mogłem, rozpędzona lotnia zaczęła mocno holendrować a ja czułem, że jeśli za chwilę nie zobaczę ziemi to całkiem stracę pewność co do kierunku lotu. Na szczęście trwało to tylko kilkanaście sekund, a po wyleceniu z chmury nadal byłem na właśwym kursie, nieco powyżej podstawy. Zawsze byłem ciekawy co się czuje kiedy zostanie się wciągniętym, teraz już wiem i nie polecam tego nikomu.
W tym samym dniu widziałem jak wciągnęło paralotniarza, on też zniknął na chwilę po czym wyłonił sie z pod chmury na paralotni z założonymi koncówkami skrzydła.



Mesiek
Gość
- Oczywiście plan lotu to podstawa! Tylko jeden osobnik ma to w nosie, bo i tak poleci gdzie go oczy poniosą Grunt to dobrze zjeść! ....
....albo Lord of the CSX udziela lekcji swoim Nazgulom

Wersję niech wybiorą oglądający!



smyk

Kilka faktów:
- po raz pierwszy podczas tegorocznych wyjazdów-seminariów lotniowych warunki były codziennie i wszyscy polecieli

- lotnie były większość czasu wyżej niż paralotnie i latały śmielej, dalej, więcej . (Piszę tak tylko dlatego, że już nasłuchałem się tylu tych "śmichów - chichów", że należy się nam 5 minut chwały )

- wszyscy mieliśmy łączność w trakcie lotu, i było to super rozwiązanie,

- warunki zmienne, czasem mieliśmy rozległe noszenia podchmurowe, czasem ostre szpile, a czasem szorowało się brzuchem po krzakach, trafił się nawet nizinny, "zwykły" komin 0,6 m/s

- lądowisko niewielkie, ale bez większych problemów,

- atmosfera na campingu nieziemska, obsługa w pizzerii że palce lizać... hmm, tzn. chciałem powiedzieć jedzenie w pizzerii że palce lizać...

- jeszcze nie wykorzystaliśmy wszystkich możliwości, bo pozostały sąsiednie pasma do dolecenia i powrotu

- Słoweńcy nie biorą na stopa. Żeby się zabrać, trzeba iść do najbliższej knajpy, postawić komuś piwo i opowiedzieć swoją historię;

- Jako lądowisko zapasowe mamy fajne lotnisko aeroklubowe;

- Piwo nigdy i nigdzie tak mi nie smakowało, jak na Lijaku po lataniu;

- rampa to jest to.



michalo

Ja jeszcze dodam, że podczas wyjazdu pobiłem kilka swoich rekordów (podaję wartości przybliżone):
- najwyższy lot 1700m
- największe przewyższenie 1100m
- największa odległość 17km
- długotrwałość lotu 3,5godz.
i jeszcze jeden rekord razem na spółkę ze Sterylnym, powrót z Greifenburga do Warszawy w 11godz.



sterylny
Użytkownik:
- Tutaj potwierdzenie słów Michała Smyka , że lataliśmy wyżej niż paralotniarze

 

tutaj również Michał Smyk



Zdarzało nam się też lądować.



A teraz Michalo



zadowolony jak wszyscy



Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/16 20:54



Zdarzały się też napoje wyskokowe



Mesiek
Gość
- Greifenburg przywitał nas taką sobie pogodą. Do patrzenia super-do latania NIE
Zaliczyliśmy jednak miły zlocik



No i co chłopaki...w taki dzień startowały dwie kobiety!
Jednak jak chcą to potrafią .
Zawsze to lepiej niż na miotle ...eeee...yyyy ..no chyba że to Agi

 

Odp:Wyjazd do Greifenburga - 2008/09/17 21:56



Ostatni dzień na Słowenii był trudny do latania właśnie z powodu inwersji i znikomego wiatru. Na żagiel dla wygrzebania się z parteru nie można było liczyć, a termika kończyła się na jakichś 1260m. W powietrzu było sporo glajciarzy i przyznam że bardzo ładnie farbowali noszenia. Miałem to szczęście, że podczas godzinnego lotu cały czas utrzymywałem się na wysokości do ok 400-450 m nad start. Tego dnia Michał Smyk pokazał charakter . "Wzgardziwszy" moim towarzystwem w kominie i po bezskutecznym szukaniu noszeń w innym, na oko, termicznie lepszym miejscu, spadł bardzo nisko. Widziałem, że walczy jak lew dosłownie liżąc wierzchołki drzew. Skubany, już nad samym lądowiskiem złapał, cytuję: "nizinny" komin i wysoko się w nim wykręcił z noszeniem ok 0,6m/s. Determinacja popłaca. Ja pozwoliłem sobie przed lądowaniem na pewien eksperyment. Jeszcze przed startem, dla określenia kierunku wiatru, obserwowałem daleko w dolinie(obok jeziorka - patrz zdjęcia wcześniej) dym z ogniska. Mgiełka rozwiewała się bezwiednie praktycznie to w jednym to w drugim kierunku. Kiedy zdecydowałem się skończyć lot zauważyłem jednak że dym na horyzoncie stoi teraz dosłownie pionowo. Miałem jeszcze sporo wysokości więc zaryzykowałem dolot do tego miejsca. Oddalając się od lądowiska cały czas kontrolowałem na vario wysokość bezpiecznego powrotu. Gdy dolatywałem do celu, dym nadal się wznosił, a granica bezpiecznego powrotu stanowiła już tylko ok 100m nad lądowisko.Przygotowałem się w myślach na lądowanie w terenie. Na szczęście moje przewidywania okazały się trafne i gdy tylko poczułem zapach spalonej trawy odezwał się miły dźwięk : pik, piik, piiik.... Jak czułem dym: to 0,5m do góry , jak przestawałem czuć to 0. Ciekawe doświadczenie. Po podkręceniu 200m wróciłem do lądowiska ze sporym zapasem wysokości.

 

Filmiki:

http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=HskeTlyFKx0 - start Smyka

http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=c-d5-WGL6rk - lądowanie Jacka

http://vimeo.com/3862575 - rampa Lijak przed pierwszym startem

http://vimeo.com/3862682 - Michalo rzuca się do pierwszego lotu