zdjecia

Spotkało mnie tam wysoko pod chmurami coś niezwykłego.

Dość dawno nie odrywałem się od ziemi, początek roku jakoś mnie nie rozpieszczał, szereg różnych zdarzeń zdrowotno-rodzinno-służbowych sprawił, że w zasadzie w tym roku latałem tylko 1 stycznia i jakoś tak w połowie lutego.

 







Dopiero 30.03. mogłem ponownie wzbić się w przestworza.
Dzień nie zapowiadał się nadzwyczajnie, na niebie zero chmur z wyjątkiem kilku cirrusów, zaciągnięte lekką mgłą, słońce niemrawo przebijało się do ziemi. W zasadzie bezwietrznie, no może 0,5 m/s z północy, co sprawiło, że musiałem zmienić miejsce startu z mojej łączki na polanę przy lesie i mocno przyłożyć się do rozbiegu. Nie spodziewałem się jakiejś oszałamiającej termy, ale w zasadzie już od 300 m pojawiały się pierwsze w miarę stabilne kominki, które pozwalały zgasić silnik. Były wąskie i trudno się je centrowało, zdarzały się szpilki po 5-6 m/s, tak wiec trochę mną porzucało. Jednak im wyżej, tym stabilniej i można było ustalić 1,5 m noszenia.

Tułałem się po okolicy, trenując centrowanie ciasnych kominów, duża przerwa w termicznym lataniu sprawiła, że na początku nie było łatwo, ale mosquito jest cudowne, bo pozwala naprawiać to, co się zepsuje, szczególnie nisko przy ziemi.

Im dłużej i wyżej byłem w powietrzu, tym więcej przyjemności zacząłem czerpać z mojego pierwszego w tym roku termicznego latania. Już bez napiętych wszystkich mięśni, bez nerwowych spojrzeń na vario zacząłem kontemplować ten mój kontakt z powietrzem, wsłuchując się w muzykę wiatru i pikania varia, i czując noszenia całym ciałem.

I właśnie wtedy je spotkałem. To była para Bielików. Byłem na jakichś 950 m i 100 m wyżej od nich. Kręciłem właśnie komin i zobaczyłem jak się pojawiają, jakby znikąd. Ogromne, majestatyczne ptaki, widziałem ich duże żółte dzioby, brązowe pióra podświetlane przez słońce. Rozłożyste skrzydła zakończone lotkami, które z góry wyglądały jakby to były palce, a nie pióra.
Na początku trochę się wystraszyłem, że będą chciały bronić swojego terytorium, ale jak się do nich zbliżałem coraz bardziej przekonywałem się do tego, że one nie zwracają na mnie zupełnie uwagi. Były tak zajęte sobą, że pozwoliły mi na zbliżenie się na odległość, myślę że to było jakieś 50 m a może bliżej.

To, co one wyprawiały w powietrzu, nie da się tego opisać słowami. Dla mnie to był taniec, balet, taki wir zakochanych, wpatrzonych w siebie stworzeń. Nie sądziłem, że to ogromne ptaki potrafią robić takie figury w powietrzu z taką gracją. Zdziwiło mnie to, że nie wykręcały komina w taki klasyczny sposób, jak ja, tylko latały ósemkami. Jedno z nich obracało się w czasie lotu na plecy, po chwili kończąc tą ewolucję klasycznym lotem! To było niesamowite, jakby w zwolnionym tempie, taka beczka akcentowana z lotem plecowym. Patrzyłem na to jak zahipnotyzowany. Później podlatywały do siebie zczepialy się szponami i opadły w dół, wirując jak na karuzeli, aby za chwilę się rozdzielić.
Na początku myślałem, że to jakaś walka, ale nie, to był taniec godowy tych ptaków. Opadały w dół, by za chwilę znowu pojawić w górze, tak bez wysiłku, sporadycznie podpierały się w tych ewolucjach ruchami skrzydeł. W zasadzie wykorzystywały jeden komin, aby ponownie nabrać wysokości i robiły to tak lekko i naturalnie.
Piękny spektakl. Widać było, że powietrze, przestrzeń to jest ich natura, ich miejsce, chciało się na to patrzeć godzinami.

Mam to wszystko w głowie i na długo w tej głowie to zostanie. Pierwszy raz udało mi się spotkać w locie orła, ba, parę orłów i to jeszcze w takim momencie. Cieszę się że Ci moi skrzydlaci bracia pozwolili się tam u góry spotkać. Nie przeszkadzałem im długo, bo jak już zrozumiałem, o co w tym wszystkim chodzi, to zostawiłem ich samym sobie.

Okazuje się, że w Polsce żyje około 700 par Bielika, a na Pomorzu Zachodnim występuje on najliczniej. Puszcza Wkrzańska, nad którą często latam to ich naturalne siedlisko. Nie wiedziałem, że mam takich sąsiadów :).

Spędziłem tego dnia w powietrzu przeszło dwie godziny, z czego 2/3 bez silnika, - bardzo udany dzień.
Miałem ze sobą kamerę, ale niestety niewiele jest fajnych ujęć, spróbuję sklecić jakiś krótki filmik z tego spotkania.

Pozdrawiam
Tomek
===============

I jeszcze obiecany filmik, niestety w ogóle nie oddaje tego spotkania, ale przynajmniej parę razy moi sąsiedzi pojawiają się w kadrze :)

{youtube}_T34GlXGfYU{/youtube}



foto: otchłanie internetu
joomplu:2125