Poczucie radość jest tak ogromna że ciężko wogole ogarnąc myśli i coś napisać...
Opisać co się wydarzyło przez ostatni pary dni.
 
 
Oto w skrócie:
 
1) Wrescie jechać na wyjazd lotniowe zagranice z trochę większa grupa znakomity lotniarze, nie tylko z względu umiętnościowy ale przed wszystkim z względu na wesoła atmosfera jaka się stworzyła między nami. 
 
                           
joomplu:1967
 
"Śmiech to zdrowia" oto słowe nasz ukochany Endrju i to po prostu na każdym kroku tego wyjazdu mi uzupełnił nie tylko zdrowią ale zadowolenią z wygłupianie się i kolegowanie się z taką fajną "paczka"
 
 
joomplu:1968
"czy ktoś widzi lotnia z ogonkiem?"

 

joomplu:1988
lotniarze są różne, niektóry bardzo wysoki a inny... :)



2) Polatać w fantastyczny miejsce, Dolomity. Kilka razy tam byłem na wspinaczka górska, i to miejsce jest po prostu wyjątkowy i magiczny, trzeba to zobaczyć na własny oczy żeby uwierzyć. Pionowe ściany skalny imponujący i majestatyczny. Przy wspinaniu można również mieć niezwykła perspektywa i swietny widoki, ale zawsze pamietam marzyć o tym żeby po prostu się uwolnić od lina i polatać jak ptaki wokoł te skały. Poza tym, schodzić po wspinaniu nie jest przyjemny, lepiej móc tam być i zlecić na ziemia.

joomplu:1972
 
 
joomplu:1978
 
 
joomplu:1977
 
 
 
3) Polecić nad marmolada. 
Zobaczyć lodowiec z góry i cieszyć się widokiem najwyszy szczyt Dolomity.
To był bonus, nawet nie mysłalem o tym że to się uda, wydawało mi się zbyt ambitny i daleko do osiągnięcie.....
Drugiego dnia podstawa była nad marmolada ~ 3700 co sprawiał że można było się wykręcić z sporo zapas wysokość i spokojnie wrócić. Ciekawy jest to że zdecydowanie lepiej nosiło dokladnie nad lodowcem niż nad słoneczniony skalny ściana. Trzeciego dnia trzeba było ryzykować i się zapuścić dosyć blisko skały, ponieważ termika była słaba lub brak formołowany kominy, tylko bąbly, i własciwie dzięki to że wiatr był troche mocniej niż poprzedniego dnia to jakby na żaglu się unosiłem na wysokość szczyt, który byl prawie w chmury.
 
4) Latać - albo raczej bawić się - wsród `lekki-chmury`, tak nazywany kłaki (nie wiem jak to sie pisze), czyli bezpieczny chmury który sie stworzą poniżej podstawa i z który nawet jak się wleci to bardzo szybko się z nich wyleci. Trzeba tylko się upewnić że w okolice nie bawi się jeszcze któs inny. 
 
joomplu:2271
 
5) Dzięki właśnie te kłaki zobaczyłem pierwszy raz (na lotnia, bo na motolotnia już), widmo Brockenu. Chodząc po góry jeszcze mi się nie trafiło.
 
6) Osobisty rekord wysokość: 3724m n.p.m. I przekonanie że moje rękawiczki są za słaby.
 
7) Trojkąt FAI 37km 
 
8) Wszyscy polataliśmy. Nie ma nic lepszego niż po lądowaniu z wspaniałego latanie, podzielić się radość tego co właśnie jeszcze ktoś innego też doswiadczył. A tu jeszcze 6 osób mega zadowolony. To po prostu wybuch pozytywne emocje :)
 
9) Latanie razem. Czyli widzić lotnia lecąc w swojem kierunku i potrafić rozpoznać że "Robert! chodź polecimy na lokomotywa".
Albo kręcić komin patrząc na lotnia pod sobą. A jeżeli jeszcze z ogonkiem to już bajka :D
 
 

 

 
 
Także kilka marzenie spełnione, a kilka nieoczekiwany bardzo miły doświadczenie.
 
Z nie przyjemny rzeczy to dust devil'y nas powitały pierwszego dnia, i nam poprzywrociły lotnie. Mi złamał ostatni profil. Już myślalem że nic z lataniu.
Na szczęścia znalazłem patek metalowy z którym się udało prowizorycznie naprawić profil.
 
 
 

 Wjazd na startowisko wagonikiem, czyli nie trzeba się męczyć po latanie z odebranie samochód z góra. To jest ogromny plus bo i oszczędza się czasu i wysiłek.

 


 
Kemping bardzo dobry standard, ale niestety drogi, bez lodówka i za internet osobna opłata
 
 
 

Lądowisko nie zbyt szeroki (ale wystarczający)  i słupki elektryczny


 




 

Trzeba będzię tam wrócić. Może (mam nadzieja) stworzymy taka roczna tradycja wyjazd w Dolomitach w wrzesniu.