alt

Nie słyszałem, żeby istniał jakiś software, który mógłby policzyć biegunową bez latania. Szczególnie na lotni. Za dużo zmiennych...

Nawet najlepsze firmy szybowcowe robią biegunowe w podobny sposób - wykonują lot w celu wyznaczenia biegunowych. Mało tego, jeśli pilot, który robił biegunową dla danego szybowca ważył 70kg, a inny chce latać, który waży tylko 60kg, to ten lżejszy musi sam zrobić lot, żeby wyznaczyć "swoją biegunową" z mniejszym obciążeniem jednostkowym skrzydła.

Tzw. "wzorcowe biegunowe" nigdy nie będą odpowiadać "naszym biegunowym", bo piloci, którzy lecieli albo ważą więcej, albo mniej, albo mają bardziej opływową uprząż, albo wiszą w uprzęży wyżej i pod innym kątem, albo skrzydło jest całe dakronowe, albo 100% mylaru, itp. itd.




   Nie wiem, na ile dam radę szybko opisać moje spostrzeżenia, ale mam nadzieję, że coś Wam podpowiem, aby ułatwić wyznaczenie biegunowej, co jest niezbędne do określenia doskonałości lotni.
Osobiście latam od 1994 roku, znając biegunową mojej lotni i wykorzystując teorię McCready’ego na przeskokach. Kiedyś wyznaczałem całą biegunową “na piechotę” wraz z drukowaniem krążka McCready’ego na przezroczystej folii i nałożonego na ekran jednego z pierwszych Flytec’ów, natomiast dzisiaj mamy takie piękne zabawki, że aż grzech z nich nie korzystać.
Panowie, jeśli nie macie prędkościomierza, to naprawdę zróbcie wszystko, żeby go mieć.
Już kilka razy byłem bardzo miło zaskoczony, jak te cacka ślicznie pracują. Będąc w powietrzu w ostatnim kominie, nie widząc lotniska (bo było oddalone o kilkanaście kilometrów), mój vario krzyczy, że mam dolot! Nie wierzę, ale dam mu szansę, opuszczam noszenie 2.0 m/s... – 10 minut później melduję się nad taśmą mety. Jednak to działa!
Dzisiaj bez takiego urządzenia z wprowadzoną biegunową nie macie najmniejszych szans na zawodach, bo wszyscy zawodnicy są wyposażeni w te pomoce.

Jak to zrobić, żeby wszystko pracowało?
Po pierwsze, trzeba mieć wariometr z prędkościomierzem – jest to minimum, żeby latać efektywnie, nie tracić bezcennych metrów wysokości przez latanie na złych prędkościach, oraz latać szybko na przeskokach podczas przelotów.
Po drugie, jeśli chcemy dzisiaj latać na jakichkolwiek zawodach, to musimy mieć GPS, a jeśli chcemy szybko latać na zawodach, to musimy mieć ten GPS zintegrowany z wariometrem, aby korzystać z wielu obliczeń, które są nam podawane w piękny sposób jak na tacy.
Ostatnia rzecz (a może pierwsza i niezbędna) to zrozumienie biegunowej i poznanie teorii McCready’ego.
Jeśli macie jakieś pytania, to będzie mi miło na nie odpowiedzieć, jeśli potrafię.


Teraz zajmijmy się samą biegunową. Przy wyznaczaniu i wykorzystaniu biegunowej mamy do czynienia z trzema głównymi etapami.
pierwszy to zebranie danych,
drugi
to obróbka tych danych,
trzeci to załadowanie naszego urządzenia (vario) parametrami odpowiadającymi naszej biegunowej.


1. Zebranie danych (najważniejszy etap)
1.1. Przygotowanie sprzętu
• Dane muszą być gromadzone tymi samymi urządzeniami, z którymi później latamy, czyli nie pożyczajcie od kogoś wariometru do wyznaczenia biegunowej! Musicie odczytywać wartości prędkości i opadania z tego samego vario, z którym później będziecie latać na przeloty.
• Tak dla przypomnienia, interesują nas dwa rodzaje danych: prędkość względem powietrza i związana z nią prędkość opadania. Dane muszą być gromadzone w powietrzu bez jakichkolwiek ruchów pionowych, czyli bez jakichkolwiek duszeń lub noszeń.
• Uprząż, lotnia, kask muszą być dokładnie te same, w których będziecie później latać. Nawet kąt zaklinowania uprzęży powinien być taki, z jakim latacie najczęściej. Chodzi o to, aby wasze opory (Cx) podczas wyznaczania biegunowej, były prawie identyczne z oporami, jakie będziecie mieli podczas latania na przelot.
• Jeśli masa waszego ciała zmieni się więcej niż 10 kg w porównaniu z masą, kiedy robiliście biegunową, to radziłbym wyznaczyć nową biegunową. Osobiście miałem 2 biegunowe: jedna normalna, a druga z doładowaniem wodnego balastu.
• Ustawcie barograf na zapisywanie danych z jak najmniejszymi przedziałami czasowymi (1 lub 2 sekundy).
Większość dzisiejszych wariometrów będzie notowała 3 dane dla każdego przedziału czasowego; prędkość, opadanie i wysokość.
1.2. Lot
   Tak jak już wspomniałem, lot taki musimy wykonać w bardzo spokojnym powietrzu, najlepiej zimą, w pochmurny dzień, nad płaskimi połaciami śniegu (prawie 100% pewności, że nie znajdziemy noszeń, ani duszeń). Jeśli nie mamy szans na taki lot w takich warunkach (trochę zimno), to ja robiłem w ten sposób, że bardzo wczesną wiosną albo późną jesienią, bardzo wcześnie rano (tuż po wschodzie słońca) holowałem się na ok. 2000m lub wyżej. Możecie to zrobić, bo macie holówki. Nie zapomnijcie włączyć barografu przed startem!!!
Po wyczepieniu się, najpierw określacie prędkość przeciągnięcia na takiej zasadzie, że lecicie coraz wolniej z bardzo delikatnym wypychaniem, kontrolując cały czas prędkość, aż do momentu przeciągnięcia. Dobrze jest to powtórzyć co najmniej 3 razy, aby być pewnym tej prędkości przeciągnięcia. Być może, że za każdym razem będzie ta prędkość inna. Tak bywa. Próbujcie kilka razy, aby te prędkości nie różniły się więcej niż 2-3km/h. Zapamiętajcie tę prędkość, lub podajcie przez radio na ziemię swojej sekretarce, jeśli jesteście po 40-tce… ;-)
A teraz zbieramy punkty na biegunową. Lecimy z prędkością np. 30km/h (jeśli jest większa od przeciągnięcia) lub 35km/h przez co najmniej 30 sekund. Starajcie się robić wszystko, żeby utrzymać tę prędkość 35km/h przez ten okres czasu. Nie jest to takie proste, bo będziecie obserwować wahania tej prędkości, ale im lepiej będziecie kontrolować tę prędkość, tym bliższa prawdziwej będzie wasza biegunowa.
Po tej prędkości (35km/h) czas na zmianę. Lecimy teraz 40km/h przez następne 30 sekund. Powtarzamy to samo dla prędkości co 5km/h wyższej, aż do waszej maksymalnej. Osobiście pocisnąłem kiedyś do 153km/h, ale później się trochę wystraszyłem, bo lotnia miała tak odkształcone dolne i górne pokrycie, że miałem ujemną reakcję na speedbar. Nie ma sensu przekraczać tzw. Vne podanej przez producenta, bo nie będziemy przecież latać z takimi prędkościami.
Po wylądowaniu sprawdzamy, czy nasz barograf był włączony, bo jeśli nie, to czas na powtórkę tego lotu – uuups …


2. Obróbka danych
    Po powrocie do domu ładujemy barogramkę (nie tracka z GPS!) do komputera.
Przy dużym powiększeniu barogramki jesteśmy w stanie odczytać prędkość, opadanie i wysokość z każdej sekundy lotu.
Teraz polegam na waszej intuicji. Trzeba wybierać takie partie wykresu, w których odchylenia są najmniejsze. Operując prędkością i opadaniem lub prędkością i spadkiem wysokości (kto jak woli, lub jak dokładniej), sami oceniacie średnią prędkość i średnie opadanie związane z tą prędkością – zapisujecie punkt.
„Bawicie się” tak z wszystkimi prędkościami.
Teraz jest następna decyzja. Czy wykorzystać tylko 2 lub 3 punkty, czy wykorzystać wszystkie. Nigdy nie wiemy, który z punktów leży najbliżej naszej prawdziwej biegunowej. Ja to robię w ten sposób, ze aproksymuję przepis funkcji biegunowej na podstawie kwadratów najmniejszych odległości do krzywej drugiego stopnia.
Jeśli chcecie szybciej, to możecie podstawiać kolejne punkty do fajnie działającego Excela (VLPolare.zip).
Jeśli chcecie jeszcze szybciej, to wystarczy wrzucić 2 punkty do Flytec 6030 wraz z średnią wysokością, na której były robione pomiary. Wszystko zależy od tego, czym dysponujecie.


3. Załadowanie urządzenia
    Tu nie mogę za dużo podpowiedzieć, bo każdy wariometr troszkę inaczej działa i trzeba indywidualnie podchodzić z instrukcją do każdej zabawki. Jeśli ktoś będzie miał pytania odnośnie Flytec'a, to postaram się podpowiedzieć. Nigdy nie bawiłem się Braunigerem – przyznaje się bez bicia.

Sorry, jak zanudzałem tych, którzy już to wiedzą, ale mam nadzieję że chociaż co najmniej jeden pilot znalazł coś nowego w tych moich poradach. Ten temat nikogo nie ominie, jeśli chce dobrze latać, więc im wcześniej się w to wgryziemy, tym szybciej zaczniemy latać „szybciej”!

Grzybol (Krzysztof Grzyb)

alt