Bezpieczeństwo

NA POCZĄTEK KRÓTKIE PRZYPOMNIENIE:
Niedawno na Forum pt. „Sytuacje niebezpieczne” powstał bardzo ciekawy pomysł:

KASI NAPISAŁ: ... chce wam przedstawic Bernd Schmidtler (on wykonuje testy dla DHV ) na tej stronie jest masa ciekawych opisow i testow moim zdaniem to ten najlepszy link dla wszyskich co sie " wolno " w powietrzu poruszaja tzn. ultralaity, lotnie itp. w europie. (malutki minusik te opisy sa w jezyku niemieckim) a wiec klikajcie sie tu zdrowo.

Aby z tej wskazówki mogły skorzystać również osoby nie znające j. niemieckiego, postanowiliśmy przygotować dla Was parę tekstów. Uzyskaliśmy bowiem zgodę autorów na tłumaczenie i zamieszczenie artykułów na www.lotnie.pl

Artykuły pochodzą ze strony: www.schmidtler.de


 

Tak fatalnego zakonczenia sezonu nie wyobrazalem sobie w najgorszych snach, choc przyznaje, ze moglo byc gorzej. Skonczylo sie co prawda na zlamanej krawedzi lotni, dosc mocnych potluczeniach (na szczescie bez zlaman), rozbitym nosie i pogruchotanej dumie, ale prawde piszac jest to w sumie calkiem pozytywny bilans.

W niedziele postanowilem w Kielcach oblatac swoje nowe skrzydlo Xtralite. Po poludniu, umiescilem lotnie na wozku (nie chcialem z startowac z nog, bo z wózka startuje sie generalnie bezpieczniej), sprawdzilem wszystkie podpiecia (potem jeszcze sprawdzil je kolega) i bylem gotowy do startu. Po starcie lotnia pieknie wyszla w gore, ale po kilku sekundach poczulem sciagniecie sterownicy. Spojrzalem w dol i zobaczylem... przyczepiony do lotni wozek! To nieprawdopodobne, ale byl zaczepiony o linke od windy. Niestety, nie bylem w stanie go odczepic.
Potem zdarzenia potoczyly sie szybko: wypiecie lin holujacych i proba wyladowania z szybkim wypchnieciem sterownicy. Niestety, musiala sie zakonczyc kleska, bo z ziemia wczesniej zetknal sie wozek, pociagnal mi sterownice w dol, w ostatniej fazie lotu skrecil mi skrzydlo, przez co najpierw uderzylem w ziemie krawedzia natarcia, a dopiero potem kokonem.

Ale jak to mozliwe, ze w ogole do takiej sytuacji doszlo? Okazalo sie, ze koniec linki od windy zawiazany w petelke zlapal na "lasso" wezel od sznurka z przodu wózka. Malo prawdopodobne, ale - jak sie okazalo - mozliwe.

Na czym polegal moj blad? Niestety, trudno doszukiwac sie tutaj bledu, bo z tego wózka odbylo sie ze 200 startow roznych lotni. Sam startowalem z tego wózka bez zadnych przygod na swoim poprzednim skrzydle. Ale jesli juz doszukiwac sie jakiejs winy z mojej strony, to chyba tylko tego, ze pozwolilem lince od windy swobodnie zwisac.

A moze nalezalo holowac sie dalej i caly ten czas poswiecic na probe podciagniecia wózka do sterownicy i uwolnienie sie? Chyba jednak nie. Szansa na to byla mala, a grozba wprowadzenia przy tej szarpaninie skrzydla w ostry, niekontrolowany zakret - duza.

A i jeszcze jedno: zetkniecie z ziemia mialem w pozycji pol lezacej, czyli nogi wysuniete z kokonu, ale reszta w poziomie. Nie zdarzylem sie wyprostowac. Gdybym ladowal w pionowej pozycji, to moze udaloby sie utrzymac kierunek przy przyziemieniu? Chyba tez nie. Sila z jaka wozek pociagnal za sterownice byla na tyle duza, ze chyba tez nie mialbym szans na wykonanie jakichkolwiek manewrow. A przy okazji moglbym polamac nogi...

Ale to tylko gdybanie.

A teraz wnioski:
Nalezy bezwglednie pilnowac, by linka od windy nie zwisala luzno, kiedy lotnia stoi na wozku. Najlepiej ja jakos przerzucic przez sterownice, albo na linki odciagajace przy sterownicy

No i generalnie nalezy bezwzglednie przestrzegac, by nic nie dyndalo (nawet w niewielkim stopniu) z lotni lub kokonu.

Zastanawiam sie tez, czy nie nabyc podrecznego noza, ktory w takiej jak moja sytuacji moglby wyprowadzic mnie z opresji. Chyba w przedostatnim XC jest opis podstawowego wyposazenia lotniarza i na liscie znalazl sie rowniez noz do odcinania wszelakich linek (np. podwieszenia kokonu, kiedy laduje sie w wodzie). Kiedy to czytalem, to uwazalem to za lekka przesade. Teraz zmieniam zdanie...

Tak wiec drogie Kolezanki i Koledzy: wiecej ostroznosci przy starcie z wózka! Generalnie jest to duzo bezpieczniejszy i wygodniejszy start niz z nog, ale jak widac na moim przykladzie, nie pozbawiony ryzyka.







Re: Start z wózka – ku przestrodze! - 2004/09/28 11:51, smyk:

Niedobrze. Uważam że osoby wypuszczające pilota powinny być bardziej świadome pewnych spraw.
Pracowałem jako zawodowy KS przez prawie 4 m-ce, myślę, że moje spostrzeżenia moga się troche przydać, zeby uniknąć takich sytuacji...
Innym źródłem zagrożenia przy holach był kil dostający się pod linę - podtrzymującą (tą na tylnym widelcu wózka).
Zawsze zwracaliśmy też uwagę na parę rzeczy (check lista):
- Pilota (podczepienie, kask, taśmy udowe)
- Liny (holownicza nad sterownicą, winda nie zwisa, linki od suwaka nie zwisają, sznurowadła)
- Powietrze (brak lądujących, startujących innych SP)
- Lotnia na wózku (że na pewno się oderwie)
- Koła wózka.

Jak sie weźmie pierwsze sylaby, to wychodzi ładne słówko : Pilipolok (Pilot, liny, powietrze, lotnia, koła).

Tu możnaby rozpisać się nieco szerzej na temat sylabowych checklist... w lotnictwie i ogólnie w życiu. Ludzie od lat żeby zapamiętać ustaloną sekwencje czynności, próbowali układać łatwo zapadające w pamięć "klucze". Ja na swój użytek stosuję dwa, do startów za wyciągarą inny, a do startów za moto jeszcze inny. Amerykanie mają swój (WHALL, czasem WHALLA) - pisałem o nim gdzie indziej. Coś na ten temat było pisane również w przeglądzie.
Stosowanie tzw. mnemotechniki ma bardzo dużo zastosowań i sprawdza się w praktyce. Radzę spróbować, to naprawdę działa,
Mam nadzieję, że to coś pomoże.
Pozdro
Smyk







Re: Start z wózka – ku przestrodze! - 2004/09/28 19:32, Darek:

Drogi Waldku !
Bardzo mi przykro z podowu tego incydentu ale równocześnie ciesze się , że jesteś cały i zdrów.
Wszystkie checklisty , procedury etc zmniejszają prawdopodobieństwo wypadku ale nie zapewnią 100% bezpieczeństwa. Niestety wypadki były , są i będą. Nie da sie wszystkiego przewidzieć !
Mimo tego uważam , że lotniarstwo jest dość bezpieczne.
Głowa do góry !
Pozdrawiam serdecznie