zdjeciaPiano Grande.
Tęgie, uczone głowy spierają się, co było siłą sprawczą dla ukształtowania tej doliny.

Jedni twierdzą, że upadek meteorytu, drudzy, że to szlif lodowca, a i znajdzie się żartowniś, który wypatrzy odcisk pośladka gigantycznego dinozaura.

Cokolwiek było ową siłą sprawczą; upadek, szlif czy odciśnięcie, niosło za sobą pierwiastek geniuszu.








Widoku tego płaskowyżu nic nie zapowiada. Ot, góry jak każde inne.

Gdyby ktoś w przypływie szaleństwa chciał wkręcić się tutaj rowerem np. od strony Visso, polecam przeszczep płuc od Kwiatkowskiego, Majki czy Amstronga.
Do pokonania jest sporo, że tak powiem, piętrzących się trudności. Kiedy ktoś je pokona i stanie na przełęczy, z której rozpościera się Ten widok, doznaje wrażenia halucynacji. Może nie tyle od wysiłku, co od skontemplowania, że w zasadzie to takich miejsc na Ziemi już nie ma, więc to co tu widzi nie może być prawdą.
Prawdopodobnie nawet klepsydra ma tutaj problem z przepuszczalnością. Wrażenie zatrzymania czasu jest bezwarunkowe. W nasz system nerwowy zaczyna przenikać atmosfera jakby Tybetu, zapach lawendy, dzwonki stada owiec wypasanych na prerii.
Jedynym przypomnieniem o rzymskiej cywilizacji jest miasteczko Castellucio di Norcia, okupujące bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby demograficznej szczyt niewielkiego wzgórza.

Słońce dociera do stoków Piano Grande późno. Chwilę to trwa, zanim po wschodzie obejdzie Monte Vettore. Kiedy dociera, dociera na pełnej mocy.
Są dwa tryby nasłonecznienia o poranku: Zero i Turbo.
Stok, który ma ścianę zwróconą na południowy wschód, pozwala na wczesny start. Latanie tutaj jest bardzo techniczne. Można powiedzieć, że dostępne są dwie kondygnacje gór i różne kombinację przejść pomiędzy nimi. Kondygnację pierwszą stanowi pasmo ograniczające od wschodu dolinę Norci, a gdy podstawy cumulusów podniosą się do 2500m, można przymierzyć się do głównej grani gór Monti Sibillini.

Cywilizacja koncentruje się w Norci. Do tego stopnia, że przy odrobinie szczęścia, lawirując w piątkowy wieczór wąskimi ulicami miasteczka, można natknąć się na lokalną edycję starogermańskiego Oktoberfest. Przaśne połączenie italo disco z golonką w rozmiarze zdolnym zaspokoić głód drużyny futbolowej.
Po otrząśnięciu się z lekkiego szoku i dwukrotnym zweryfikowaniu współrzędnych geograficznych w GPS, w celu sprawdzenia, że najbliższa oryginalna Bawaria znajduje się tysiąc kilometrów stąd, dociera do nas, że hasła wielokulturowości i globalizacji potrafią napaskudzić także w tak oddalonych społecznościach. Faktem jest, że browary wystawiały się lokalne i przynajmniej pod względem jakości nie mają się czego wstydzić.

Połowa września to tutaj dobry czas dla lotniarzy. Większość upraw jest ścięta i zwieziona, pola jeszcze nie przeorane. Dzięki temu dolina Norci otwiera się jeszcze szerzej do lądowania przygodnego.
Kompromisową opcją do startu jest schronisko o nazwie Peruggia. Kompromisową, bo z jednej strony łatwo dojechać, a z drugiej strony nieco za bardzo cofnięte względem linii gór. Z prawej strony wyraźna zawietrzna od ostro zarysowanej grani, z lewej przełęcz obok schroniska Tartufoli.
Układ powoduje, że paralotniarze zapoznają się tu praktycznie z prawem Venturiego.
Dla lotni mamy minimum 750m deniwelacji do lądowiska w wiosce San Pellegrino (tysiąc dostępny wyłącznie dla pojazdów z wybiciem z czterech łapek oraz busa lokalnej szkoły). Nie wiedzieć czemu w powietrzu czasami dominują glajty w stosunku ilościowym co najmniej 30:1. Wspominam o tym, gdyż dzień ma to do siebie, że kończy się wieczorem. Wieczór ma to do siebie, że mniej więcej wszystkim o tej samej porze kończy się zasilanie i odczuwają nieprzepartą chęć dolotu do lądowiska.

Pilot lotni to odpowiedzialne przedsięwzięcie. Trzeba posiadać szereg umiejętności takich jak wykrywanie kominów i wykrywanie szybko zbliżającego się wieczora. Jako, że funkcja wykrywania wieczora nieco mi się zacięła, zostałem przymuszony do lądowania z dużą ilością przeszkód, poruszających się ze zmiennymi prędkościami oraz w zmiennych kierunkach. Ogólnie polecam nie zwlekać z wykrywaniem wieczora...

Okolice Norci należą do tej klasy miejscówek, którym wyjeżdżając, wymachujemy paluchem i gapiąc się we wsteczne lusterko, mruczymy pod nosem:
"My tu jeszcze, kruca bomba, wrócimy..."


Nad dachami Castellucio
zdjecia


La Basilica di San Benedetto
zdjecia


Dolina Norcii
zdjecia


Pian Grande
zdjecia


Tak właśnie wyobrażałem sobie lotniowy Ogród Obfitości Sartowisk
zdjecia


Krajobraz malowany światłem
zdjecia


Iiiiiiiiiichaaaaaa.... :)
zdjecia


Pod wieczorną chmurką...
zdjecia


Poranne jezioro mgieł
zdjecia


Laminar na prostej
zdjecia


Perfekcyjna flara
zdjecia


Kołuje Icaro Orbiter
zdjecia


Laminar Z9 Technora... ze skrzydełkami
zdjecia