TEMAT: Moja (nie)lotna sobota

W naszym pięknym sporcie czasem nie chodzi tylko o latanie.

W tym poglądzie upewniam się co i rusz, a ostatnio upewnił mnie miniony właśnie weekend. Konkretnie - tylko jeden dzień, kiedy miałem czas przejechać się do Kielc.

Już sama jazda samochodem z lotnią na dachu, tak ze świadomością że się jedzie "po przygodę". Od razu lepiej. Trochę męczący upał.

Dojechałem i zajrzałem do kolegi. I znowu weselej.

Potem wycieczka na lotnisko - czy jest coś piękniejszego od widoku tej przestrzeni?

Wzięliśmy lotnie i podjechaliśmy pod górkę - Klonówkę. Miało coś ponoć lepiej wiać. No ale na miejscu zastaliśmy dwa glajty wiszące na drzewach. Bezstresowo wisiały sobie, a piloci zastanawiali się jak je ściagnąć.

Potem to spacerek z uprzężą na plecach na szczyt góry i oglądanie widoków. Niedaleko budowała się burza i niestety latania nie było.

Ale i tak było fajnie.
Dlatego czasem po prostu sobie mówię - jadę posiedzieć pod lotnią na lotnisku i popić piwo. A jak się zdarzy warun, to polecimy.
Fajny ten nasz sport, że daje tyle możliwości

Pozdrawiam

Smykkolo, powinienes zostac zatrudniony przez ULC na stanowisku Oficera Motywacyjnego. Dodatkowo Sterylny jako Oficer d/s Rozladowywania Napiec Wewnatrzstrukturalnych i nasz sport zacznie sie rozwijac w polsce lepiej niz w stanach.

Moja nie lotna Sobota to czwartek Wszystkich Swietych. Jak zwykle przed startem pobieglem do Naszego Uroczego Kosciolka przy ladowisku w Greinbach . Zmowilem modlitwe za Dusze Zmarlych i Prosilem o wiatr na Rampe ! - nic nie pomoglo Wiatr wial z poludniowego wschodu . Zostalo mi pomedytowac i zatankowac baterie widokiem pieknych Gor. Aby byc porzyteczny wypucowalem rampe startowa co widac na kamerze Hochries. Dwadziescia centymetrow sniegu zwalilem z dech. Chyba mi w niebie wynagrodza .
Dwoch lotniarzy i pieciu para ogryzalo paznokcie z nerwow podczas gdy slonce palilo. Jeden para wykonal dwie proby startu ale wiatr boczny rzucil czasze na drzewa a on sam przywalil mocno helmem o te wystajace kamienie na startowisku . Jedyny Tomas Pellicci pokazal klase startujac do karkolomnego oblecenia gory wbrew wszelkim zasadom przyzwoitosci !

Po starcie na strone Austrii trzeba gore obleciec przez obnizenie w terenie widoczne ponad lotnia i powrocic na strone Niemiecka . Wielu przyplacilo ladowaniem na drzewach albo w kotle z ktorego nie ma ucieczki.

Po odejsciu od zbocza trzeba z gazem i pelna wiara leciec na obnizenie w grani. Po przelecenu lotniarz zostaje gwaltownie przyduszony tak ze czasami z zapasu wysokosci 800 m robi sie w pare sekund 300 m

Moja nie lotna Niedziela

Trafilo i mnie bo dlugo wysiedziec nie moglem przy pieknej pogodzie. Tak jak Smyk pisal wczesniej , czasami jezdzi sie poprostu posiedziec i pogadac z kolegami . Nie zawsze musi pasowac wiatr a gdzies w koncu musimy tankowac sily do pracy. Najlepiej nam to wychodzi z lotnia albo w jej cieniu .