Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Sekretny klucz Zapamiętaj mnie

TEMAT: Lądowanie- brak strachowki

Lądowanie- brak strachowki 2009/12/27 00:26 #2010325

Witam!
Na filmie widać jak pilot nie zrobił żadnego ruchu w kierunku samo ratunku przy przyglebieniu.

W takich sytuacjach uczyli mnie że przed samym uderzeniem trzeba złapać się za jedną sterownice, co uchroni od uderzenia głową o ziemie.
Na Krymie w szkole lotniowej Impuls uczą strachowki od samego początku bo wiedzą że to bardzo ważne i potrzebne dla pilotów.
vimeo.com/3484764
Ja osobiście miałem bardzo podobne lądowanie jak na pierwszym filmie. Przy samej glebie złapałem się za jedne ramię starownicy i dzięki temu nie uderzyłem głową o ziemie. Radze każdemu opanować tą technike, naprawdę warto umieć.
Serdecznie pozdrawiam Ruslan

Edytowany przez: Ruslan Bushchak, w: 2009/12/27 00:27
Lotnia Aeros Combat 13.5GT, Paralotnia NIVIUK ARTIK5
www.aeros.com.ua
www.aerospara.com
www.kievprop.com/index.html
www.youtube.com/user/RuslanBushchak/videos
www.facebook.com/ruslan.bushchak
Skype: ruslan-b,
tel. +48 503 547 987
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 13:17 #2010327

Alez walenie glowa w glebe nie jest wcale takie zle..
Kamien..oo to prawda, ale gleba? zupelnie nie widze przeszkod..

A powaznie, to uwazam takie jakies przeskoki sterownicy itd za bezsens. Nalezy sie ratowac do ostatniej chwili w taki sposob zeby caly uklad mozliwie delikatnie przyziemial. Tracenie czasu na jakies zawijanie sie nogami do przodu to mzonka. Ciekawe jak niby mieliby to robic piloci w nowoczesnych kokonach, ktore sa dopasowane tak, ze "jak pilot zapomni wyjac komorke z kieszeni to juz sie nie dopnie.."
To tak jakby kupowac sobie duzy ciezki samochod zeby w zderzeniach byc mocniejszym. ja jednak wole ratowac sie unikaniem zderzen za wszelka cene, zamiast dobrego przygotowania do czolowek.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 14:01 #2010328

Na filmiku widać, że pilot popełnił błąd i przechodząc do pozycji pionowej nie złapał za ramię sterownicy tylko za linkę i to właśnie wytrąciło cały układ z równowagi. Mi też kiedyś zdażyło się to parę razy, ale ja przechodzę do pozycji pionowej dużo wcześniej aby mieć trochę więcej czasu na ustabilizowanie lotu w razie takiego błędu.

Jestem tego samego zdania co Jacek, lepiej poświęcić czas na trening aby nie popełniać błędów, niż tracić czas na trenowanie sposobów wychodzenia cało z sytuacji bez wyjścia. Trzeba zawsze do końca starać się zapanować nad sytuacją a jeśli już dojdzie do zderzenia z ziemią to jedyne co można zrobić to puścić sterownicę żeby nie połamać rąk.
Lotnie:
Air Wave - Magic Kiss 144,
Wills Wing - HP AT 158
Moyes - Xtralite 147,
Seedwings - Spyder 14
Quasar - Relief 215C
ŚK - od 2007r.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 14:37 #2010329

Dobra technika lądowania to oczywiście podstawa ale również należy mieć poprawne odruchy kiedy sytuacja nagle się zmienia na niebezpieczną. Tak jak kolarzy uczy się poprawnie upadać aby uniknąć obrażeń (nie wspomnę o dżudo) tak samo lotniarze powinni znać technikę autoasekuracji przy upadku - gdy terma mocno pracuje przygrzmocić możesz nawet przy wzorowym podejściu do lądowania.

Zaniosę kaganek oświaty w ten mroczny zaułek :

Metoda autoasekuracji polega na praktycznym wykorzystaniu "klatki bezpieczeństwa" jaką tworzy orurowanie lotni. W praktyce wygląda to tak ,że w przypadku upadku np. na prawą stronę chwytasz lewe ramie sterownicy i podciągasz się na nim tak wysoko jak potrafisz. Lotnia uderzając o ziemie absorbuje energię na krawędź natarcia, dźwigar, kil - pilot jest ostatni w tym łańcuszku ładnie schowany między rurami sterownicy. Jak widać nie chodzi tu o jakieś obroty nogami do przodu.
Nauka takiego odruchu na pewno nie jest stratą czasu i użycie tej techniki jest na 100% lepszym wyjściem niż puszczenie rąk luzem "coby nie połamać".Puścisz wszystko to na bank zaparzysz czerepem w kil albo jakakolwiek inną rurę lub cokolwiek co leżało na ziemi.

Edytowany przez: 5150, w: 2009/12/29 14:54
Umiejętność latania samolotami:
Boeing 737 800-series
Airbus 319, 320
Embraer 175

Jak dotychczas niepokonany na zawodowych ringach bokserskich.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 16:06 #2010330

Witam

Czytam posty w tym wątku i jak w większości przypadków poprawia mi się humor ;)
Nauka "awaryjnego" lądowania nauką a "życie" (czyt. lądowanie) i tak wszystko weryfikuje. Akurat Michał i Jacek wiedzą o co chodzi ;) Sam w jednym z pierwszych podskoków przy podmuchu i podwianiu lotni nieumiejętnie sterując przeciągnołem i w ześlizgu na skrzydło "wylądowałem". Mi się nic nie stało a w lotni pękła rura krawędzi natarcia w dwóch miejscach i jedno ramię sterownicy.
Od razu przypomniało mi się powiedzenie o udanym lądowaniu na lotni..

"Lądowanie na lotni uważa się za udane jeśli pilot nie wymaga hospitalizacji" :laugh:

A tak na poważnie to każde lądowanie jest inne i podejście do danej sytuacji powinno być indywidualne. Czasami lądowanie kończy się połamaniem sterownicy lub większej ilości rurek a pilot wychodzi bez szwanku co najwyżej troszkę poobijany a innym razem lotnia nie ma żadnych uszkodzeń a pilot wręcz przeciwnie:unsure:
Nie można generalizować a nauka upadków czy to w lotniarstwie w judo czy w każdym innym sporcie to ważna sprawa i powinno się to umieć, a wtedy upada się "bezpiecznie" odruchowo bo w krytycznych sytuacjach nie ma czasu na myślenie i "wyuczone wygibasy"... ;)

Pozdrawiam i życzę wszystkim samych udanych lądowań (dla pilotów i lotni również)

Michał

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 18:31 #2010331

Ironią jest to ,że o tym jak uratować się z opresji wypowiadają się autorytatywnie ci którym nie udało się wyjść bez szwanku.

Można się połamać, obedrzeć skórę z twarzy a potem nosić chwalebne blizny z dumą - tylko po co?
Metoda która opisałem w kilku słowach jest sprawdzona i niejeden pilot dzięki niej zachował całe gnaty przyglebiając. Ja lotniarstwo traktuję jako zabawę a nie krzyż na plecy i stąpanie po rozżarzonych węglach. Wolę mieć w repertuarze takie "wyuczone wygibasy" aby w razie wypadku móc się potem bawić dalej.

Cześć!
Umiejętność latania samolotami:
Boeing 737 800-series
Airbus 319, 320
Embraer 175

Jak dotychczas niepokonany na zawodowych ringach bokserskich.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 19:10 #2010332

Witam!
Nic dziwnego ze wiele pilotów nie wie jak się ratować w niebezpiecznej sytuacji. Pisanie na grupie że takie wygibasy na sterownicach zupełnie nie potrzebne to brednie i poważnie nie douczenie się pilota na szkoleniu.
Osobiście wykorzystałem taki sposób w moim nieudanym lądowaniu z wiatrem w zaorane wyschnięte pole. Prędkość lotni i wiatr w plecy dawał sporo do myślenia, jak tu wylądować i nie połamać się. Dobrze jest zaznaczono że trzeba walczyć do samego końca, tu akurat się zgodzę bo to jest jak najbardziej dobrze i prawidłowe. A co robi jak naszych starań nie wystarcza i gleba się zbliża? W moim przypadku zrobiłem tak żeby lotnia weszła w cyrkiel a ja przy pierwszym dotknięciu lotni gleby złapałem się rękami za sterownicę. Lotnia uderzyła najpierw końcówką, przy okazji łamiąc ją, dziób i kapotaż. Ja trzymałem się za sterownice ale siła była tak duża ze nie dałem rade się utrzymać. Ale tego akurat wystarczyło żeby nie uderzyć głową o glebę. Tak jak Wojtka uczyli na kursie, że lotnia ma klatkę bezpieczeństwa i w miarę możliwości trzeba się w niej chronić w przypadku potrzeby. Co ja i zrobiłem starałem się na ile mam sił zostać w ramkach klatki bezpieczeństwa a nie wychylać się poza nią. Moja lotnia po kapotowaniu wyrzuciła mnie na poszycie, tym samym mi się udało ochronić głowę przed uderzeniem. Myślę że w zastosowaniu innego sposobu ratowania się w moim przypadku mogło by się zakończyć poważnym urazem głowy a nawet i śmiercią.
Widziałem jak lotniarz przyglebił w stok i właśnie nie użył metody ratowania się, co spowodowało poważny uraz głowy. W rezultacie tego nieszczęśliwego wypadku pilot umar po paru dniach w szpitalu.
Jeżeli ktoś z Was uważa metody ratowania za bzdurne to bardzo proszę nie pisać swoje bzdety na forum a trzymać je dla siebie.
Widziałem kilka razy jak metoda owijania się na sterownicę dawała 100% skuteczność w ratowaniu się i uważam że każdy pilot powinien umieć ją wykorzystywać.
Serdecznie pozdrawiam Ruslan
P.S. Jacku w twoim przypadku kiedy nieudanie wylądowałeś, ta metoda pomogła by ci bardzo dobrze.
Lotnia Aeros Combat 13.5GT, Paralotnia NIVIUK ARTIK5
www.aeros.com.ua
www.aerospara.com
www.kievprop.com/index.html
www.youtube.com/user/RuslanBushchak/videos
www.facebook.com/ruslan.bushchak
Skype: ruslan-b,
tel. +48 503 547 987
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 21:02 #2010333

Ojojoj znowu biją buuuuuuu.
Podchodząc w ten sposób do pisania na forum w najbliższej przyszłości nikt (no może prawie) nie będzie miał ochoty zabierać głosu w dyskusjach.... Takie hasła jak "zachować dla siebie" itp wszyscy wezmą do siebie i będzie cisza.....
Już dziś wielu doświadczonych pilotów nie zabiera głosu w dyskusjach merytorycznych będąc świadomym odpowiedzi a w zasadzie ataku z powodu innego zdania niż przedmówca. Traci na tym nie tylko ta strona ale i całe środowisko....
Najciekawsze jest to że nawet drobniuteńka krytyka lub różnica poglądów działa jak płachta na byka ....
A najwięcej do powiedzenia i niezdolność przyjęcia krytyki/innego zdania przejawiają forowicze którym ani razu "pupa się nie pomarszczyła" w związku z zaistniałą sytuacją czy to podczas startu, lotu, czy lądowania na lotni....
Coraz częściej dochodzę do wniosku (i nie jestem w tym niestety odosobniony), że nie ma sensu wycierać klawiatury.....
No ale trudno jeśli tak ma być. Zostanie tylko jakaś relacja z wyjazdu czy informacja o zawodach.....
Nie pozostaje nic innego jak latanie i tym pewnie trzeba się będzie zająć tak jak zrobiło wielu doświadczonych pilotów mogących się podzielić swoja wiedzą z innymi mniej doświadczonymi do których się zaliczam....

Pozdrawiam i życzę udanych lotów w zbliżającym się 2010 roku

podpisano
lotmiaż malutki Michał zwany wilkiem

Edytowany przez: wilk, w: 2009/12/29 21:03

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 22:05 #2010335

  • Agi
  • Agi Avatar
  • Wylogowany
  • Sympatyk, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Sympatyk, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Posty: 2953
  • Oklaski: 19
  • Otrzymane podziękowania: 338
.
Ruslan:

Pisanie (...) że (...) to brednie (...)

Rusłan, każdy Użytkownik Forum ma prawo do posiadania własnego zdania na dany temat. Natomiast żaden Użytkownik Forum nie powinien określać czyichś wypowiedzi jako "brednie".

Ruslan:

(...) bardzo proszę nie pisać swoje bzdety na forum a trzymać je dla siebie.

Forum jest właśnie po to, aby dyskutować, a dyskusja jest tym bardziej potrzebna, im bardziej rozbieżne są zdania.

Ruslan:

Widziałem kilka razy (...) i uważam że (...)

Tak jest super. Natomiast dwa pierwsze cytaty niestety nie są super. Odsyłam do Regulaminu Forum [/size]



pozdrawiam
Agi

"Dzień bez zaglądnięcia na Forum, jest dniem straconym" - Dr Flatter
"Jak jest?? Jest lotnie!!"

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/29 23:04 #2010336

  • Mesiek
  • Mesiek Avatar
  • Wylogowany
  • Pilot, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Pilot, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Jezu jak się cieszę z tych króciutkich wskrzeszeń.
  • Posty: 970
  • Oklaski: 9
  • Otrzymane podziękowania: 148
Już ten temat z tego co pamiętam na forum przerabialiśmy. Wtedy wzbudził podobne kontrowersje.

Moim zdaniem metoda jest słuszna, jeśli zostanie podjęta w odpowiednim momencie, w odpowiedniej sytuacji.
Odruch jak wiemy jest to czynność w trakcie której proces myślenia, analizowania zostaje pominięty.
Ja uważam, że manewr przygotowywania się na uderzenie, łapiąc sterownicę wysoko obiema rękami zajmie na tyle dużo czasu, że pozbawienie się możliwości do końca sterowania skrzydłem, to trochę kontrowersyjna metoda w sytuacji w której są choćby niewielkie szanse na ratunek ( ba, łapiąc za jedno ramię sterownicy, jak wiemy, przenosimy ciężar na jedną stronę. jakie są konsekwencje to już łocywista łocywistość ;) ).
Tutaj z Tobą Rusłan się zgodzę w jednym., że jeśli ktoś wybiera do lądowania wyschnięte oranisko i podejście robi z wiatrem (:evil: ależ jestem złośliwy dzisiaj- potem wyjaśnię dlaczego :evil: ) to można przyjąć, że jest to rzeczywiście jedyna metoda żeby wyjść z takiej katastrofy z najmniejszym możliwym uszczerbkiem na zdrowiu (o sprzęcie oczywiście w tej sytuacji zapominamy - i słusznie).
Problematyczne w tej sytuacji jest jedynie moim zdaniem, ocenienie czy z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia.

P.S. Jacku w twoim przypadku kiedy nieudanie wylądowałeś, ta metoda pomogła by ci bardzo dobrze.


..no i dlatego byłem odrobinkę złośliwy.
Romuś, serce ty moje! Przecież wiesz jak było. Jacek spotkał niezidentyfikowaną kupkę gruzu w środku pięknego pola z równą acz wysoką trawką. Podejście Jacka wyglądało jak embrajera w śliczny letni poranek na Okęciu i ... bęc w rzeczoną kupkę. Czasu na jakąkolwiek reakcję z tego co wiem NIE BYŁO.

Temat jest ciekawy, ale wycieczki osobiste z pewnością nie będą katalizatorem do dalszej dyskusji.

Spróbujmy jednak.
Ja widzę w tym filmie do którego linka podałeś, że pilot po pierwsze nie przeszedł do pozycji w której punkt mocowania taśmy w kokonie z płytą jest najbardziej z przodu. Nie mam pojęcia kiedy i jak zamierzał to zrobić przy podejściu tego typu. Duży błąd.
Po drugie jak Michał zauważył złapał za linkę zamiast za ramię. To było genezą problemu.

Co pilot robi dalej?
Do 31 sekundy mógł jeszcze sobie pomóc i jeśli nawet lądowanie byłoby dalekie od ideału to szybko o nim by zapomniał.
W 32 minucie wypycha i nogi wędrują w lewo. Tu już nie ma odwrotu.
Przekładanie nóg w takim kokonie przez sterownicę to raczej teoretyczna możliwość niż praktyczna szansa na wykorzystanie. Rzeczy dzieją się zbyt szybko.
Tu UWAGA! Rusłan on trzyma się do końca mocno prawego ramienia sterownicy. Lewa zostaje w wyproście i jest bez znaczenia. Czyżby szkolił się na Krymie? Nie. On reaguje tak odruchowo. Stara się utrzymać pozycję przy prawym ramieniu sterownicy bo to naturalna w tej sytuacji reakcja. Będąc w pozycji po wypchnięciu przed sterownicą niestety jednak jego głowa paskudnie przywaliła w ramię sterownicy. To mogło boleć.
Czy mógł wcześniej zawinąć się o prawe ramię sterownicy?
Mógłby w ostatniej sekundzie przed uderzeniem. Czy dałby radę w tej pozycji w tym czasie to zrobić?
Nie wiem. Możliwe.
Czy mógł się ratować przed poważniejszymi konsekwencjami trudno ocenić.Może.

Moim zdaniem jednak trening na sucho takiego działania u początkującego pilota jest trochę ryzykowne.
Już widzę jak pilot początkujący. który ma problemy na podejściu, w stresie odruchowo łapie i zawija cię w okół jednego ramienia sterownicy. Lotnia daje nura z powiedzmy 3 metrów w glebę w tej konfiguracji. Ujujciu nie skończyłoby się na zadrapaniach. On ma walczyć o prawidłowe lądowanie. Czy początkujący pilot słusznie oceni czy nie ma wyjścia z danej sytuacji?
Hmm...
W opisie powyższym przesadziłem trochę, ale bardziej chodzi mi o uwypuklenie potencjalnego ryzyka.

Moje podsumowanie:
Uważam, że puszczenie lewej sterownicy i łapanie prawej ze wszystkich sił w sytuacji bez wyjścia, gdy za pół sekundy, sekundę, walnę w glebę w cyrklu w lewo jest godne polecenia. Czy wykonalne? Nie wiem i nie chcę się nigdy przekonać. Dla pilota, który jest po prostu dobry, można polecić kodowanie takiego odruchu. Dlaczego tylko dla dobrych pilotów? Bo tylko tacy po wielu udanych lądowaniach i mniej udanych acz szczęśliwych, moim zdaniem są w stanie ocenić czy to sytuacja która uzasadnia odpuszczenie walki.

Początkujący musi zdawać sobie sprawę, że bezwzględnie ma lądować tak długo aż będzie to robił w warunkach dobrych dla niego do latania PERFEKCYJNIE!
Musi zakodować, że tylko to jest w stanie uchronić go przed problemami.
Pilot z filmu tego zadania nie odrobił.

I jeszcze jedno:

Widziałem jak lotniarz przyglebił w stok i właśnie nie użył metody ratowania się, co spowodowało poważny uraz głowy. W rezultacie tego nieszczęśliwego wypadku pilot umar po paru dniach w szpitalu.


Wybacz Rusłan, ale waląc w stok to choćby zawinął się w 1/4 sekundę jak embrion w macicy, to przy takiej glebie siły są tak duże, że nawet Pudzian sterownicy nie utrzyma.

Pisanie na grupie że takie wygibasy na sterownicach zupełnie nie potrzebne to brednie i poważnie nie douczenie się pilota na szkoleniu.


Każdy ma prawo do swojej oceny i określanie instruktorów, którzy mogą nie stosować takiego szkolenia dla uczestników kursu, że nie douczają swoich uczniów jest w mojej ocenie niepoważne.

Można to rozważyć,, ale w mojej ocenie wmawianie ludziom, że takie szkolenie to remedium na każde nieudane lądowanie jest troszeczkę nierozsądne.

Edytowany przez: Mesiek, w: 2011/01/04 01:22
lotnie: Atlas, Moyes GTR, WW RamAir, Laminar MR700

Sklep/serwis MOTOR
ul. Bystrzańska 75
43-300 Bielsko-Biała
www.sklepmotor.pl
www.sklep-motor.pl

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Moderatorzy: sterylnyLeslawmichalo
Zasilane przez Forum Kunena