Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Sekretny klucz Zapamiętaj mnie

TEMAT: Lądowanie- brak strachowki

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/30 02:03 #2010337

Witam!
Panowie każda Wasza wypowiedz wygląda tak że Wy się bronicie i próbujecie wmówić sobie że ta metoda nie działa i że można próbować w bardzo nieudanym lądowaniu wyhamować kaskiem!!! :ohmy:
Ta metoda działa od wielu lat i tą metodę używają wiele pilotów w byłym CCCP. To nie są demagogie i przepychanki jakie uprawiają niektórzy na tym forum. Ta metoda ma ratować Wasze Zycie i zdrowie i niema gadania na ten temat inaczej. A że może się uda klasycznie przywalić i jakoś to będzie!!! Nie nie można tak podchodzić do tego tematu. Powinno się mówić i pokazywać tą metodę każdemu, żeby w przypadku potrzeby wiedział co zrobić i wybrać w tej czy innej sytuacji. Jedna z metod jaką opisałem to złapanie się rękami za ramie sterownicy uratowała już nie jednego z opresji.
Widziałem jak uczeń podczas rozbiegu poślizgną się ale lotnie już miała prędkość jaką nadał jej uczeń poszła do przodu uderzając speedbarem w glebę. Natychmiastowa reakcja ucznia ratowania się tą metodą pomogła mu wyjść z tej sytuacji bez zadrapania. W przypadku nieskorzystania z niej zakończyłoby się rozwaloną twarzą bo startowisko było usiane niewielkimi kamykami. Panowie to trzeba pokazać i wytłumaczyć na spokojnie a nie pokazywać na forum kto z Was ma lepiej wygadane.
Tak naprawdę metod ratowania się w krytycznej sytuacji jest kilka i każda metoda ma swoje miejsce. Na przykład ta metoda jest bardzo skuteczna kiedy lotnia w ten czy inny sposób w końcu zadziobuje.
Przepraszam jeżeli czasami odpowiadam w agresywny sposób, bo czasami jestem zmuszony odpowiadać na różne docinki ze strony niektórych forumowiczów. I to nie dla tego że ich nie lubię czy jakoś tak, nie wręcz odwrotnie każdego z Was znam osobiście i Was lubię i poważam. I nie mogę zrozumieć dla czego tak lekceważycie tak ważny temat jak bezpieczeństwo? Widziałem matkę co przyjechała do szpitala chłopaka co miła takie nieudane lądowanie. Panowie to bardzo bolesne i zarazem bardzo przykre że jemu zabrakło tak niewiele. Umieć się bronić w podobnej sytuacji, chronić głowę.
Jeżeli nadal bawi Was ten temat i chcecie się wypowiadać w rodzaju płachta na byka, to przepraszam ale mnie to nie bawi.
Serdecznie pozdrawiam Ruslan


Edytowany przez: Ruslan Bushchak, w: 2009/12/30 02:11
Lotnia Aeros Combat 13.5GT, Paralotnia NIVIUK ARTIK5
www.aeros.com.ua
www.aerospara.com
www.kievprop.com/index.html
www.youtube.com/user/RuslanBushchak/videos
www.facebook.com/ruslan.bushchak
Skype: ruslan-b,
tel. +48 503 547 987
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/30 19:15 #2010340

witam kolegów.

Co do nie udanych lądowań to akurat mam kilka za sobą, z różnych powodów w różnych konfiguracjach ;-)
Udało mi się dzięki temu przerobić kilka metod Asekuracji ;-)

PODKREŚLAM - nigdy sobie nic nie zrobiłem ;-) największe obrażenia to kilka sińców i zadrapań

metoda nr 1 : Walimy w glebę i bezwzględnie puszczamy sterownicę - bo możemy złamać rękę. - metoda owszem może i chroni ręce, ale kompletnie nie chroni głowy - zastosowałem ją raz i wiem, że bardzo boli ;-) a przede wszystkim szumi i coś lata przed oczami czy coś ;-).

metoda nr 2 : trzymamy się obiema rękami sterownicy wystawiamy podwozie i staramy się biec czy jakieś inne podobne manewry w każdym razie niby lądujemy na nogi ;-) czasem działa ale zwykle nie biegniemy tak szybko - potykamy się robimy benc dostajemy lotnią w głowę no i możemy nawet połamać ręce bo w zasadzie zatrzymujemy się na sterownicy obiema rękami, chyba raz usiłowałem to zrobić ;-) ale coś nie poszło zgodnie z planem :P i wylądowałem normalnie ;-)

metoda nr 3 - leżymy sobie spokojnie i wypychamy sterownice przed uderzeniem w glebe ;-) metoda wbrew pozorom ma sens bo prawie do samego końca wiemy co się dzieje- mankament jest taki ze bolą ręce - szczególnie jak ktoś ma słabe kości, ale zwykłe prędkości są małe ;-) - stosowałem pare razy jak się ma koła to czasem ląduje się jak samolotem. ;-)

metoda nr 4. krymska - ostatnio testowana na Straniku ;-) ogólnie idea jest spoko bo: jeżeli złapiemy się obiema rękami za jedną sterownicę - PODKREŚLAM przed uderzeniem w ziemię nie 100m nad ziemią ;-) to po pierwsze nie uderzamy w ramie sterownicy a CIĄGNIEMY GO - zwkle i tak się nie uda go pewnie utrzymać, ja nawet nie wiem jak to się stało ale go nie utrzymałem. Przy czym - owijanie się jest dla mnie nie realne ;-) niema czasu ;-) w każdym razie każda z metod jest w miarę dobra poza 1 dynką - osobiście wole złamać rękę jak głowę kwestia tylko kiedy takową stosować ;-) bo np przy płaskim locie w ziemię łapanie się prawej sterownicy niema sensu ;-) - polecam metode z wypchnięciem i bezpiecznie siadamy ;-) jednak wszelkie cyrkle to powieszenie się na stronie która jest w górze działa nieźle

Pozdrawiam ;-)

a i jeszcze takie końcowe przemyślenia - metod może być wiele - ale wg mnie najważniejsze to: zminimalizować prędkość tuż przed uderzeniem, zniszczyć maksymum sprzętu ;) a na samym końcu połamać najmniej przydatne części ciała ;-) i BEZWZGLĘDNIE CHRONIĆ GŁOWĘ
dlatego polecam nie oszczędzać na jakimś badziewiu tylko kupić "zajebisty" kask ;-)

Edytowany przez: gumi_krakus, w: 2009/12/30 19:28

Edytowany przez: gumi_krakus, w: 2009/12/30 19:30

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/31 04:34 #2010341

W CCCP moga sobie stosowac takie metoddy jak Ukrainsko Ruslanowa - ich mnogo to co tam. Kwintesencja sensu to wypowiedz Meska i koncowe przemyslenia Gumowego.

Smieszy mnie Ruslan to co piszesz, ze dobrze wyszkolony pilot to taki co sie zawija na rurkach po tym jak podszedl do ladowania z wiatrem na zaorane pole. No rewelacja. Czzyli dobry kierowca to taki co odwaznie wali na czolowke z tirem i umie sie dobrze skulic w samochodzie tak? Naprawde Twoje myslenie ma przyszlosc - niebianska, w doslownym tego znaczeniu.

Wyuczenie odruchow ostatecznych - dobry pomysl. Poswiecanie czasu na zapieranie sie to juz niestety dzialanie szkodliwe. Sekunda sterowania powodujacego zmniejszenie kata pod jakim przylozymy w ziemie i zmniejszenie predkosci tego przylozenia jest wielokrotnie cenniejsza niz poswiecenie tego czasu na lepsze ulozenie sie do mocniejszego przyladowania.

Kurczowe trzymanie rurek przed walnieciem jest zlym pomyslem z prostej przyczyny. Napiecie miesni, sciegien, kosci i stawow to generowanie pewnej sily do ktorej doda sie sila uderzenia. W czasie wypadku na cialo bedzie wiec dzialalo wiecej skladowych i wieksze jest prawdopodobienstwo zlamań.
To dlatego wlasnie w wypadkach samochodowych pijanemu zwykle duzo mniej sie dzieje, bo pijak jest rozluzniony podczas uderzenia. dziaja na niego tylko sila uderzenia. natomiast trzezwy z szybkimi reakcjami sie zapiera i napina, co w efekcie powoduje oplakane skutki.

Dodatkowo ramie sterownicy to nie rura zeliwna. lamie sie bardzo szybko w miejscu w ktorym sie przylozy jakas sile poprzeczna, wiec zlamie sie w miejscu gdzie pilot zlapie. A jak sie lamie to czesto powstaja ostre krawedzie, wiec o rozciecia skory tez nie trudno.

W moim tegorocznym grzmotnieciu w glaz wszystko nastapilo z zaskoczenia i zbyt szybko na jakakolwiek reakcje. Ale nadgarstek pekl wlasnie dlatego ze nie zdazylem dloni zdjac z ramienia sterownicy. Nie ma co rozwazac co moglem zrobic bo nie bylo szans na zrobienie czegokolwiek.

Natomiast mozna przytoczyc wiele przykladow w ktorych piloci walczyli z zimna krwia do konca zamiast przygotowac sie na zderzenie z ziemia. Efekty byly takie ze ladowali bez szwanku i za chwile startowali znow.
Pokaz opanowania i zimnej krwi dal Romek Roclawski. Gdyby sie chwile zastanowil i przygotowal na zderzenie ziemia, to juz by go znami nie bylo. Na szczescie to stary wyzeracz i caly czas poswiecil na wyprowadzenie lotni z niebezpiecznego stanu lotu.. no i wyladowal na nogach.
Co by bylo gdyby posadzic na jego miejscu wycwiczonego w przygotowywaniu sie na uderzenie Ruslana? Boje sie myslec.

Bardzo mnie rozdraznilo to co Ruslan piszesz, musialem 2 dni odczekac i przeczytac 3 razy uspokajajacy post Meska, zeby nie wybuchnac.

Na koniec wrzuce film, ktory na 10 przykladach jasno pokazuje, ze zawijanie sie na rurach nie tylko nie pomaga, ale wrecz najczesciej bardzo szkodzi.
Polecam:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/31 12:51 #2010342

z tym trzymaniem się rurek - więc jeżeli chwycimy się rurki i mamy ją przy ciele to - nie "walimy" w ramię sterownicy a zrywamy go - dlatego że siła uderzenia jest zależna od prędkości z jaką uderzymy w przedmiot i naszej masy, czyli trzymając rurkę przy ciele - nasze ciało wykonuje minimalny dystans do "pierwszej przeszkody" czyli ma mało czasu na nabranie prędkości i nie uderza w sterownicę z dużą siłą.

-Przykład obrazkowy mamy kawałek drewna - każdy z nas łamał na ognisko jakieś badyle i teraz, żeby złamać kijek dużo więcej siły trzeba włożyć w jego złamanie jeżeli na nim "staniemy" niż jeżeli w niego "kopniemy" dlatego większość z nas zwykle robi "rozpęd" nogą i wali w kija ;-) :P potem dopiero stajemy na nim jak ten już jest nieco nadłamany ;P

i teraz trzymając się tego ramienia - mamy pierwszą przeszkodę która albo sama się złamię i w ten sposób pochłonie część energii i zmniejszy nam prędkość, w między czasie o ziemie wali też, końcówka skrzydła, przeciwległa końcówka sterownicy itd, wiadomo że coś musi czasnąć.


Przypadek z puszczeniem sterownicy - każdy z nas bawił się kiedyś wahadełkiem ;-) no to w wypadku puszczania się totalnego ;P mamy taki właśnie przypadek - tyle że kulką jest nasza głowa w zasadzie ;-).

uderzenie w ziemie powoduje zatrzymanie całego układu nasze podwieszenie działa jak sznurek z wahadełka i spora dawka prędkości przechodzi na nas - my mamy sporą drogę i walimy ze sporą siłą - zwykle głową w kil ;-)
jeżeli ktoś się nie zgadza polecam wideoteke - tube :P

Uważam że metoda polecana dla fanatyków własnego sprzętu ;-)

o i jeszcze jedno przemyślenie - spróbuj się Jacku uderzyć pięścią którą trzymasz przy ciele np przy nodze, zrób to z całej siły - może też być młotek albo cokolwiek ;-)
a potem zrób to samo tylko weź duży zamach :P

z drugiej strony zgadzam się z koncepcją ze pijany się nie łamie bo jest rozluźniony i ogólnie nie obciąża stawów itd - myślę żę tu mamy prosty soluszyn ;-) latać po pijaku ;-)

przykłady ;-)
http://www.youtube.com/watch?v=u-ohXg08SYA

metoda "na dobieg"
http://www.youtube.com/watch?v=Jqt-z0BANMg&feature=related



tu na zwolnionym tempie widać "efekt wachadła"

co do urazów jakie poniósł ten koleś
kilka szwów na czole, i boleści w szyi (ogólnie coś z szyją) przez jakiś czas

jak ktoś chce napisać doktorat - jak nie lądować ;-) to w sieci jest sporo przykładów ;)

Edytowany przez: gumi_krakus, w: 2009/12/31 14:24

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/31 15:13 #2010343

Jacku, oczywiście masz rację w tym ,że należy walczyć do końca o to żeby bezpiecznie wylądować. Nie neguj jednak metody która ma mocne uzasadnienie fizyczne. Często przy uderzeniu w ziemie jesteś w zakręcie, przygotowując się do uderzenia lewą stroną "wchodzisz" na prawe ramie sterownicy czyli przenosisz ciężar ciała ergo - sterujesz , wypłaszczasz zakręt i jest szansa że uratujesz sytuację. Kolejna sprawa to wytrzymałośc materiału - rury mają się łamać bo odkształcenia niesprężyste absorbują najwięcej energii.

Nie jest to oczywiście lek na całe zło ale w sytuacjach bez wyjścia daje większe szanse wyniesienia skóry cało

Ps. mogłaby to być nawet eskimoska metoda ale jeśli jest dobra to dlaczego ją odrzucać. Zresztą skąd pewność, że metodę zdziełano w CCCP - kacapy budowali swoją potęgę na ukradzionych pomysłach więc być może jest made in USA, kto wie...

Edytowany przez: 5150, w: 2009/12/31 15:20
Umiejętność latania samolotami:
Boeing 737 800-series
Airbus 319, 320
Embraer 175

Jak dotychczas niepokonany na zawodowych ringach bokserskich.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/31 21:20 #2010344

Chciałbym obejrzeć tą metodę na filmie, jak to wygląda w praktyce a nie tylko w teorii.
Lotnie:
Air Wave - Magic Kiss 144,
Wills Wing - HP AT 158
Moyes - Xtralite 147,
Seedwings - Spyder 14
Quasar - Relief 215C
ŚK - od 2007r.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2009/12/31 21:41 #2010345

  • J77RS
  • J77RS Avatar
  • Wylogowany
  • Użytkownik jest zablokowany
  • Użytkownik jest zablokowany
  • Posty: 243
  • Otrzymane podziękowania: 0
coś na ostudzenie emocji ;) lądowania ale bez strachówki...


Edytowany przez: J77RS, w: 2010/01/04 20:14

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2010/01/02 15:03 #2010346

  • Smyk
  • Smyk Avatar
  • Wylogowany
  • Pilot 100+
  • Pilot 100+
  • Habet et musca splenem
  • Posty: 1600
  • Oklaski: -5
  • Otrzymane podziękowania: 59
Takie moje 3 grosze. Na wielu nadesłanych filmach widać, że nieudane lądowania są skutkiem braku umiejętności sterowania w pozycji wyprostowanej.
Do dobrych lądowań trzeba się tego nauczyć. Wtedy niepotrzebne jest moim zdaniem rusłanowe łapanie się za rurę. Ale jeśli na początku świeżakom daje się instrukcję, żeby łapali się obiema rękami za wyższą rurkę - to ok, bo skoro nie potrafią sterować w pozycji wyprostowanej, to łapiąc za wyższa mogą trochę w ostatniej chwili naprostować lotnię.
Warto się też nauczyć lecieć na ostatniej prostej dłuugo i blisko ziemi (nawet podginając kolana, żeby jeszcze niżej o te 30 cm). Warto też nauczyć się wyczuwać, kiedy przy danych warunkach i w danym miejscu jest ten moment, żeby zrobić flarę.

Ja zawsze, odkąd pamiętam, w chwili upadku do końca starałem się sterować, potem zostawiałem ręce z tyłu, leciałem na bark, prawie zawsze lewy. Robiłem taki ślizg - właśnie na zasadzie wahadła. Ale raczej było to płaskie wahadło. Robiłem to zazwyczaj tak szybko, że moja głowa docierała na miejsce szybciej, niż przednie linki lotni, przez co często po upadku miałem ślad takiej linki na szyi. Czasem też dostawałem krawędzią natarcia w kask, przy mocniejszych akcjach... Tych mocniejszych to miałem z 5 w ciągu 10 lat.

Tutaj niepublikowany wcześniej filmik (niestety słabej jakości) z mojego najbardziej chyba szkodliwego lądowania w karierze. Widać, że jeszcze tutaj zrobiłem wahadło nogami.



Pozdrawiam

Edytowany przez: smyk, w: 2010/01/02 15:13

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2010/01/02 20:36 #2010347

Teraz wiem dlaczego Sokół nie bardzo chce lotniarzy holować ;)

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Lądowanie- brak strachowki 2010/01/02 23:29 #2010348

Smyk:
Takie moje 3 grosze. Na wielu nadesłanych filmach widać, że nieudane lądowania są skutkiem braku umiejętności sterowania w pozycji wyprostowanej.

Smyku mowa idzie nie o pilotażu a o sposobie ratowania się przy nieudanym lądowaniu.

Smyk:
Do dobrych lądowań trzeba się tego nauczyć. Wtedy niepotrzebne jest moim zdaniem rusłanowe łapanie się za rurę.

To nie ja wymyśliłem tą metodę a dowiedziałem się o niej na Ukrainie. I proszę nie rób tu cyrków i nie używaj mojego imienia do swoich wypowiedzi na ten temat, ok?

Smyk:

Ja zawsze, odkąd pamiętam, w chwili upadku do końca starałem się sterować, potem zostawiałem ręce z tyłu, leciałem na bark, prawie zawsze lewy. Robiłem taki ślizg - właśnie na zasadzie wahadła. Ale raczej było to płaskie wahadło. Robiłem to zazwyczaj tak szybko, że moja głowa docierała na miejsce szybciej, niż przednie linki lotni, przez co często po upadku miałem ślad takiej linki na szyi. Czasem też dostawałem krawędzią natarcia w kask, przy mocniejszych akcjach... Tych mocniejszych to miałem z 5 w ciągu 10 lat.

Smyku to twoja głowa i zdrowie, sam decydujesz co i jak masz robić. Ale proszę nie opowiadaj to jako prawidłową metodę do ratowania się. Stary opamiętaj się, zastanów się co piszesz i doradzasz!
Masz tu podobny foto dokument twojego płaskiego wahadła:(
paraplan.ru/photos/displayimage.php?album=2830&pos=25
Czy nadal uważasz że to co opisujesz jest ok? Że jak to ty nazywasz plasku nur w glebę jest ok? Przy takich niebezpiecznych sytuacjach trzeba za wszelką cenę chronić głowę i szyje. Przy takim szczupaku, nawet ja kas wytrzyma to mogą nie wytrzymać kręgi w szyi. Najlepiej takie wahadło zamienić w ruch po okręgu, tym samym częściowo pogasić energie powstała w wyniku nieudanego lądowania.
Serdecznie pozdrawiam Ruslan
Lotnia Aeros Combat 13.5GT, Paralotnia NIVIUK ARTIK5
www.aeros.com.ua
www.aerospara.com
www.kievprop.com/index.html
www.youtube.com/user/RuslanBushchak/videos
www.facebook.com/ruslan.bushchak
Skype: ruslan-b,
tel. +48 503 547 987
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Moderatorzy: sterylnyLeslawmichalo
Zasilane przez Forum Kunena