joomplu:2991Tegoroczny długi weekend majowy był wyjątkowo łaskawy dla przelotowców.

Ustanowiono kilka rekordów lotniowych, - między innymi trójkąt FAI 113 km, który po starcie z Pińczowa wykonał Michał Olszewski.

Jest to pierwszy taki trójkąt, wykonany na terenie Polski na lotni miękkiej (kat. FAI-1).






Michał relacjonuje:

"W tym roku pierwszy lot wykonany z Pińczowa był dla mnie wyjątkowy, pobiłem swoje dwa rekordy. Jeden na odległość przelotu po trasie zamkniętej (113 km), drugi na długotrwałość lotu (4h 55min).
Ponadto następnego dnia okazało się, że lot po trasie trójkąta FAI 113 km jest rekordowy w skali Polski. Nie wiedziałem, że na lotni miękkiej nikt wcześniej takiego lotu nie wykonał, spełniło się jedno z moich lotniarskich marzeń.

Lot nie był zbyt trudny technicznie, noszenia były bardzo silne, chwilowo dochodziły do 10 m/s, na uśredniaczu 5-sekundowym często pojawiały się czwórki i piątki. Kilka razy kiedy byłem poniżej 1000 m, musiałem podjąć decyzję, w którym kierunku lecieć, aby znaleźć kolejne noszenie.
Pierwszy taki większy kryzys wysokości spotkał mnie w połowie drogi do Masłowa, drugi raz po kilku kilometrach lotu w kierunku SE i trzeci raz kilka km przed Buskiem. Ten ostatni przypadek był tym bardziej trudny, że podczas wykręcania komina zerwała się w kokonie linka służąca do zmiany pozycji podwieszenia. Skutek tego był taki, że od tej chwili nie mogłem przyjąć pozycji leżącej i musiałem lecieć prawie "na stojąco". To był najtrudniejszy moment lotu, byłem już bardzo zmęczony, głodny i zmarznięty, noszenia były już coraz słabsze, a do Pińczowa jeszcze dość daleko. W kominie pozycja stojąca jest jeszcze do zniesienia, ale lot po prostej jest bardzo męczący, nie można ściągnąć sterownicy i bardzo trudno zaciągnąć windę. Byłem już bliski rezygnacji z dalszego lotu, słyszałem w radiu kolegów na lotnisku i trochę im zazdrościłem, że już są na ziemi.
Próbowałem przez radio wywołać kogoś, aby prosić o przyjazd po mnie do Buska gdzie zamierzałem lądować. Kiedy już leciałem w kierunku dużej łąki, znalazłem słaby komin i bez większego przekonania zacząłem w nim krążyć. Wtedy przez radio odezwał się Endrju. Kiedy powiedziałem mu, że krążę na małej wysokości w pobliżu Buska, stwierdził, że na pewno dam radę i jak dokręcę podstawę to na pewno dolecę do lotniska. Przyznam, że tych parę słów podniosło mnie na duchu, wytrzymałem w tym noszeniu do 1600 m i kiedy widziałem na GPS, że mam dolot, ruszyłem w kierunku Pińczowa. Po drodze przeleciałem jeszcze przez jeden komin i z dużym zapasem wysokości doleciałem do celu.
Lądowanie nie było zbyt udane, ale obyło się bez strat w sprzęcie. Cieszyłem się, że doleciałem. Wiedziałem, że przelot będzie miał około 100 km, i że będzie to trójkąt, ale raczej płaski. Po zgraniu tracka okazało się, że jest dużo lepiej.
Dziękuję Bartkowi za informację o dobrej prognozie pogody, Andrzejowi za dobry hol i Rusłanowi za przejęcie funkcji kierownika startów.

===============

Po kilku dniach od mojego przelotu mam kilka przemyśleń, którymi
chciałbym się podzielić z innymi. Dla niektórych opisane poniżej sprawy będą oczywiste, ale może skorzystają z nich mniej doświadczeni lotniarze.
- Przed lotem należy zadbać o stan sprzętu. U mnie lekko przetarta linka w kokonie, która pękła na ostatnim odcinku lotu, mogła zmusić mnie do przedwczesnego lądowania.

- Ważny jest odpowiedni ubiór, - przed moim lotem nie pomyślałem, jak niska temperatura będzie na wys. 2000 m. Nie spodziewałem się, że warunki będą tak dobre i lot potrwa tak długo, zmyliło mnie również to, że latając w ciepłe letnie dni, gdy na ziemi jest około 30 st.C nigdy nie zmarzłem, tym razem na ziemi było około 15 st.C, a to robi ogromną różnicę.
Według mnie
najważniejsze są ciepłe rękawice i kominiarka. Dotkliwe zimno bardzo dekoncentruje, utrudnia sterowanie i zniechęca do dalszego lotu.

- Kiedyś zastanawiałem się, po co lotniarze owijają sterownice paskami z tworzywa lub gumy, wydawało mi się, że po to, aby mieć wygodniejszy chwyt, teraz wiem, że służy to do izolacji cieplnej. Goła, aluminiowa rura w temperaturze kilku stopni bardzo szybko wychładza dłonie, nawet w dobrych rękawicach. W mojej lotni mam już takie zabezpieczenie, można je kupić w sklepie rowerowym.

- Przed lotem należy zjeść coś wysokokalorycznego, albo jeszcze lepiej,- zabrać ze sobą. Pewien problem może sprawić sięgnięcie po ten posiłek w czasie lotu, ale na pewno można sobie jakoś poradzić. Zjedzenie czegoś w czasie lotu i tym samym dostarczenie do mózgu nieco cukru może pomóc w podejmowaniu dobrych decyzji.

- O zabraniu wody wspominam tylko dla porządku, to chyba oczywiste dla każdego, że warto mieć ze sobą coś do picia. Nawet siedząc za biurkiem, po kilku godzinach chce się pić, w czasie lotu i po wylądowaniu - tym bardziej.

- Należy pamiętać o naładowaniu baterii w wariometrze i GPS i zapewnieniu odpowiedniej pojemności pamięci. Niektóre urządzenia rejestrują do 10000 pkt. Jeśli mamy ustawiony zapis co 1s, pamięci wystarczy na 2h 45min, przy interwale 2s będzie to około 5,5 godz. i czasem może zabraknąć.

- Podczas lądowania uderzyłem w coś kolanem, poza stłuczeniem nic groźnego się nie stało, ale wiadomo, że poważniejsze kontuzje kolan są trudne do wyleczenia, dlatego postanowiłem zakładać nakolanniki (takie jak do gry w siatkówkę lub piłkę ręczną).

Jeśli pomyślimy o tych sprawach przed lotem, może on się okazać o wiele efektywniejszy i przyjemniejszy.

Michał"


Track tego lotu można obejrzeć na portalach przelotowych:
xcontest.org oraz xcc.paragliding.pl.


Foto: Rusłan
zdjecia


Kilka fragmentów lotu:

{youtube}04GhY_n_uRo{/youtube}

 

Kilka słów po wylądowaniu:

{youtube}EUwKbbzr-Eg{/youtube}