alt


bartek napisał:

Z Dniem Lotniarza to tak trochę jak ze Świętami: "Dzień Lotniarza, Dzień Lotniarza i... już po Dniu Lotniarza."

W tym roku Dniem Lotniarza oficjalnie zamknęliśmy szczególny sezon.
Można go nazwać "sezonem lotów holowanych za motolotnią". Jednym dał on zwycięstwo w Pucharze lotnie.pl, innym pozwolił ugruntować zdobyte już wcześniej umiejętności, a jeszcze innym - skutecznie przyswoić sobie ten tak praktyczny sposób transportowania się w powietrze. ;-)
Z 13 pilotów zarejestrowanych w br. w Pucharze, dziewięciu zdobywało punkty po holu za motolotnią właśnie, z czego ośmiu właśnie w Pińczowie!

Wiem, że wyrażę teraz nie tylko moje osobiste podziękowania, ale z pewnością również wszystkich tych, którzy mogli korzystać z możliwości, jakie powstały w tym roku dzięki staraniom przede wszystkim Andrzeja Włodarczyka.
To On powołał do życia ideę Centrum Lotów Holowanych w Aeroklubie Pińczowskim. To Jego upór, konsekwencja, dyspozycyjność i nieprawdopodobne poświęcenie sprawiły, że tak wielu z nas mogło osiągać dobre wyniki, podnosić swoje kwalifikacje lotniarskie, czy po prostu latać sobie w pińczowskiej termice i doborowym towarzystwie.
Endrju – wielkie dzięki dla Ciebie za wszystko i wielki respekt. :-)

Podziękowania pragnę skierować również pod adresem Jarka Skotniczego, który użyczył nam swojego sprzętu. Bez Jego wózka... - Endrju nie miałby czego skręcać i certyfikować, oraz czym holować. Jarek – wielkie podziękowania!

Holowanie na obecnie osiągniętą skalę nie miałoby szans, gdyby nie kolejna osoba, którą chciałbym wymienić - oczywiście chodzi o Maestro. Myślę, że nie tylko ja byłem wewnętrznie spokojniejszy, słuchając Grześkowych rad i reprymend. Można by rzec: "Wprawne instruktorskie oko lotniarza tuczy" :-D Dzięki Grzesiek!

Miłą niespodzianką było wsparcie, jakiego udzielił nam również Vega. Aby holować, instruować i latać w Pińczowie, pokonywał chyba największą z nas wszystkich odległość. Dzięki Paweł!

Podziękownia kieruję również do Michała Maleszy, Prezesa Aeroklubu Pińczowskiego, wzorowego Gospodarza, pod którego skrzydłami to miejsce po prostu rozkwita.

Wszystkim, których spotykałem w tym sezonie w Pińczowie, chciałbym podziękować za każdorazowo świetną atmosferę. Nie do przecenienia są zawsze wieczorne dyskusje na tematy najróżniejsze, lotniowe i nie tylko.
Tak było również i w ten weekend.
Szczególnym optymizmem napawa mnie fakt, że sukcesywnie przybywa nowych pilotów do holowania.

A wracając do samego Dnia Lotniarza... - to niesamowite, że już trzeci raz z rzędu tyle osób zdecydowało się na przyjazd (nierzadko z drugiego krańca Polski) na tę wspólnymi siłami tworzoną imprezę. Myślę, że chyba wszyscy mamy świadomość brania udziału w czymś niepowtarzalnym.
Szkoda, że tym razem nie mogłem spędzić w Pińczowie całego weekendu, a jedynie jego połowę.

Na zdjęciu: Endrju


alt



na zdjęciu: Maestro
(na razie cz-b, wkrótce kolor ;-))
alt



na zdjęciu: Vega
alt



Na zdjęciu: bartek
alt









Smyk napisał:
Jeszcze dzisiaj myślami jestem w Pińczowie. alt
Krótkie podsumowanie części oficjalnej:
Zaczęliśmy minutą ciszy, żeby każdy w myślach mógł pozdrowić tych, których pamiętamy i poczuć ich duchową obecność z nami. Bo na pewno byli.
Potem rozdawaliśmy nagrody i pokazaliśmy się wszyscy, którzy zdołali przyjechać. By the way, obliczyłem, że na przyszły sezon z nieodebranych nagród uzbierała się kwota 715 zł.
Chciałbym za część tych pieniędzy zlecić wykonanie pucharu przechodniego, bo najwyższy chyba czas, żeby taka nagroda stała się materialna.
Bartek wręczył wszystkim uczestnikom kubki lotnie.pl, a potem były dwie niespodzianki:
Dostałem puchar Aeroklubu Regionalnego w Pińczowie za najdłuższy przelot w 10-tą rocznicę śmierci patrona, Michała Ornatkiewicza. Żeby było ciekawiej, jestem ostatnim latającym lotniarzem wyszkolonym przez Michała.
Potem wystąpił Paweł Vega i ogłosił, że od tej pory ze swojego pokaźnego zapasu pucharów stworzy puchary przechodnie za najdłuższe przeloty w każdym sezonie.
Jeśli o czymś zapomniałem, to sorry, ale działo się na raz tyle rzeczy, że moja głowa trochę nie wytrzymała. alt
Jeśli ktoś pamięta coś więcej z części oficjalnej, niech dopisze.


Smyk odbiera Puchar za najdłuższy w tym sezonie przelot z Pińczowa
alt








Waldek Kruk napisał:

W minioną sobotę, 24 września, wybrałem się do Pińczowa na Dzień Lotniarza i rozdanie Pucharu lotnie.pl.
Ponieważ jako były lotniarz ciągle czuję sentyment do mojego dawnego środowiska, to potraktowałem Dzień Lotniarza jako pretekst do spotkania się ze starymi znajomymi, których nie widziałem kilka lat.
Impreza miała miejsce na terenie Aeroklubu Pińczowskiego, który w ostatnim okresie coraz skuteczniej ściąga do siebie brać lotniarską. Sprzyja temu niezła infrastruktura: możliwość garażowania lotni w hangarze, holowania za wyciągarką i motolotnią oraz przyzwoita baza noclegowa. Jeśli zatem ktoś chce spędzić kilka dni i nocy na lotnisku, to w Pińczowie może taki plan z powodzeniem zrealizować. :-)
Choć na lotni nie latam już od 3 lat, to nie mogłem oprzeć się jej widokowi w powietrzu. Prawda jest taka, że lotnia jest pięknym, ale bardzo wymagającym aparatem latającym i wymaga wyjątkowej wytrwałości w nauce, a potem w doskonaleniu umiejętności. Dlatego lotniarzy w Polsce jest niewielu, ale jest to grupa wyjątkowo wytrwałych i wspierających się nawzajem pilotów.
Dzień Lotniarza zdominowały loty termiczne od południa do godziny 16:00. Pogoda była wyśmienita, warunki termiczne niezłe, a to pozwoliło wielu kolegom na długie i majestatyczne żeglowanie nad Pińczowem i okolicznych miejscowościach. Po godzinie szesnastej, kiedy już wszyscy się nalatali, a wiatr trochę zelżał rozłożyłem swoją paralotnię i napęd obok lotniarzy latających z napędem Mosquito. Wystartowałem pierwszy, a godzinę później oderwały się od ziemi lotnie z napędem. Po starcie trafiłem w delikatną termikę, co postanowiłem wykorzystać i pokręciłem sobie trochę w kominie z noszeniem 1.5-2.0 m/s. Zyskałem tym sposobem jakieś 100 metrów, potem docisnąłem gaz i na poziomie 500m obleciałem okolicę. Po godzinie wylądowałem, następnie jako widz wziąłem udział w uroczystości rozdania Pucharu Lotnie.pl, potem pożegnałem się ze znajomymi i ruszyłem w drogę powrotną.
Za rok pewnie też wybiorę się do Pińczowa, a być może odwiedzę to miejsce wcześniej. Polecam wszystkim: świetna atmosfera i dobre warunki do latania.
Oczywiście, zrobiłem też kilka zdjęć z ziemi i powietrza, które można zobaczyć TUTAJ 

Na zdjęciu: Waldek i Maestro
foto: Waldek Kruk 
 alt



Na zdjęciu: Waldek w wieczornym locie
alt








Rusłan napisał:

...dwa dni super pogody i super bezpiecznego latania.
Jeszcze raz Pińczów i obecna ekipa pokazała nam kierunek dążenia i naszego rozwoju w lotniarstwie za co Wam bardzo serdecznie dziękuję. alt
Fajnie było poznać nowe twarzy i zobaczyć już znane nam. Miłą niespodzianką byli goście z Mieroszowa. Mam nadzieje że będziemy się spotykać w większym gronie i będziemy częściej wspólnie latać.
Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuje i z niecierpliwością czekam następnego wspólnego latania.
Serdecznie pozdrawiam Ruslan

Na zdjęciu: Rusłan
alt

 

 



Robert napisał:

Dzień Lotniarza, to jedyna okazja, żeby spotkać się w tak dużym gronie podobnie zakręconych.
Pińczów kolejny raz przywitał wszystkich wspaniałą pogodą i obietnicą fajnego spędzenia czasu. Każdemu spieszyło się w powietrze. Szczególnie, że dość nagle, na początkowo bezchmurnym niebie, pojawiła się pierzasta zachęta.
Pierwszy poleciał Michał Smyk a ja, wygryzając z kolejki guzdrzącego się Rusłana, tuż za nim. Razem ruszyliśmy na Busko. Dobre noszenia dawały nadzieję na sukces... i udało się. (TU track). W sumie niby tylko trochę ponad 30km, ale duża frajda z powrotu do Pińczowa pod wiatr i wspólnego wykręcenia noszeń.
Na trasę odszedł tego dnia również Mesiek i Romek Rocławski. Inni koledzy zwiedzali okolice w pobliżu lotniska, bo warunki im później, tym stawały się słabsze. Wieczorem, wiadomo, - impreza. Wykończeni dniem poprzednim, w niedzielę niewielu kwapiło się do startu. Nawet szalony Phantom z Moskito niewiele tu pomógł. Dopiero darmowa zjebka Bebika wyrwała z letargu najpierw Romana, potem chyba Vegę i Jacka. Następnie do lotu zerwał się Rusłan, potem Ja i Fernando. Każdy fajnie polatał w bezchmurnej termice i często blisko obok siebie w tym samym kominie. Szkoda tylko, że kominy kończyły się maksymalenie 950 m nad startem. (TU track z niedzieli)
Łezka w oku się kręci, że to już koniec sezonu.

Na zdjęciu: Robert
alt







Filmy nakręcone przez Roberta:

Endrju - start:

alt




Jarek - start:

alt




Bartek - start:

alt




Fernando na Discusie Rusłana:

alt




Ruslan - lądowanie:

alt




Jarek - lądowanie:

alt

 



Jacek - lądowanie:

alt




Lądowanie po przelocie Pińczów - Busko - Pińczów:

alt




Komentarz do przelotu:

Komentarz do przelotu

 




Galeria Andrzeja - TU





cdn...