Pewnej grupie ludzi wydaje się, że kask to taki modny dodatek do naszego wdzianka. Widać to bardzo często na startowiskach, gdzie piloci się chwalą ..."a mój ma szybkę, a mój - ogonek". Dla innych jest to przereklamowany gadżet, na który nie warto wydać zbyt wiele. Jeszcze inni uważają, że na początek wystarczy cokolwiek, a potem to się zobaczy.
O ile w paralotniarstwie częściej wali się tyłkiem jak głową (chociaż znam gościa co głównie lądował na twarzy i porządny kask ze szczęką mu ją uratował), o tyle w lotniarstwie głowa jest narażona znacznie częściej.





    Do napisania tego krótkiego tekstu nakłoniły mnie 3 rzeczy:
- Sam spędziłem bardzo dużo czasu na poszukiwaniach odpowiedniego kasku.
- Wypadek jaki widziałem i jego skutki (uważam, że gdyby chłopak miał porządny kask, nic by się nie stało).
- Lekkomyślność wielu pilotów, szczególnie początkujących lub w szkołach (wystarczy pooglądać filmy szkoleniowe - od wschodu do zachodu, gdzie młodzi adepci mają "berecik" zamiast kasku).


Własny czy pożyczony?
Uważam, że każdy pilot powinien od samego początku (szkolenia) mieć własny kask.
Ten wniosek wysnułem w oparciu o zasadę działania kasku.
Dobry kask musi być dopasowany do rozmiarów naszej głowy!! Jeżeli głowa nam będzie w środku latać, to kask nie zda egzaminu, co gorsza w trakcie wypadku może nam narobić jeszcze więcej szkód, w momencie gdy po prostu spadnie nam z głowy i rozpadnie się nie tak jak powinien. Były takie wypadki, że za luźna zapinka spowodowała zsunięcie kasku, a szczęka kasku po złamaniu przeorała twarz.
Innym aspektem bezpieczeństwa jest przysłonięcie pola widzenia w za dużym kasku.

Używany czy nowy?
Jeżeli znamy sprzedawcę i wiemy, że kask, który od niego kupujemy nie był "bity" oraz rozmiar jest na naszą głowę, to czemu nie. Kupowanie w ciemno od "obcego" wiąże się z ryzykiem, że sprzedający nie przyzna się, że kaskiem walnął kilka razy. Brak pęknięć na lakierze nie znaczy, że kask nie oberwał.

Ze szczęką czy bez?
Wiele można argumentów przytoczyć, aby kupić kask bez szczęki, ale wielu pilotów przekonało się na własnej skórze, że w lotniowym sporcie brak szczęki w kasku może oznaczać późniejszy brak własnej.

Certyfikowany czy nie?
Na Allegro można znaleźć wiele kasków od 100 zł w górę. Zapytany sprzedawca odpowiada - sprawdzony w akcji. ;) Osobiście wolałbym nie być kolejnym testerem.


Kask musi spełniać kilka warunków:

- musi być lekki, dlatego motocyklowe kaski w ogóle się nie sprawdzają.
- musi być dobrze dopasowany i zapewniać dobrą widoczność oraz "słyszalność".
- musi się ROZPAŚĆ w odpowiednim momencie.

Certyfikacja bada przede wszystkim ostatni parametr - rozpadalność. Rozpadalność kasku to najbardziej życiodajny parametr kasku. Dlatego kaski nie certyfikowane, a w szczególności nie-lotnicze kompletnie się nie nadają.
O ile można założyć, że konstruktor kasku lotniczego bez certyfikatu coś tam policzy i sam potestuje, o tyle zakładanie kasku snowboardowego, wspinaczkowego czy rowerowego, kompletnie mija się z celem.
Wypadek, którego byłem świadkiem, właśnie był z udziałem kasku snowboardowego.
Wypadek miał miejsce podczas startu, lotniarzowi (początkującemu) zaleciał drogę tandem paralotniowy, chłopak wykonał ostry manewr (nurkowanie ze skręcaniem lub coś w ten deseń) i uderzył w ziemię.
Lotnia nie posiadała znaczących uszkodzeń, miała powyginane ramiona sterownicy, obok leżał CAŁY kask.
Chłopak niestety był już nieprzytomny, jak się okazało miał 7 pęknięć czaszki i rozległy wylew krwi do mózgu. Ponadto NIE MIAŁ INNYCH USZKODZEŃ CIAŁA.
Nie jestem patologiem, ale dla mnie wniosek jest jeden, - jeżeli chłopak miałby lepszy kask, to następnego dnia latałby dalej, a z pewnością miałby znacznie większe szanse.
Lotnicze kaski certyfikowane są konstruowane w taki sposób, aby ROZPAŚĆ się na granicy siły, która powoduje uszkodzenia mózgu. Ta siła jest wyliczona, a potem testowana. Jeżeli ktoś lubi eksperymentować na swojej głowie, to może latać nawet w czapce.
Druga sprawa w konstrukcji kasku to wewnętrzna pianka, która posiada określoną pochłanialność uderzeń, - to właśnie ona ulega zniszczeniu i zgnieceniu w trakcie uderzenia. Dlatego źle dopasowany (za luźny) kask NIE DZIAŁA!
Ponadto modyfikowanie kasku na własną rękę, czy wkładanie do niego źle dobranych słuchawek, zmniejsza jego użyteczność.
Dodatkowo należy pamiętać, że raz uderzony kask NIE NADAJE SIĘ DO UŻYCIA (mam na myśli solidne uderzenie) - sam widziałem pilota, który miał kask z posklejaną szczęką - przy pomocy taśmy klejącej.


Niestety dobre kaski są drogie!!
Analizując zakup kasku, wziąłem pod uwagę wiele różnych marek i firm, zarówno certyfikowanych jak i nie certyfikowanych.
W końcu wybrałem 4, spośród których można według mnie wybrać:
http://www.finsterwalder-charly.de/html_eng/helme/nolimit.php
http://www.icaro2000.com/Products/Helmets/4fight/LT-Integral/LT-integral.htm
http://www.finsterwalder-charly.de/html_eng/helme/insider.php
http://www.icaro2000.com/Products/Helmets/Skyrunner/Integral/Integral.htm

Firma Icaro ma jeszcze kilka innych modeli, są też jeszcze inne certyfikowane kaski innych firm, jednak ja skupiłem się nad tymi czterema modelami.
Sam wybrałem "No limita". Ze względu na wygląd wybrałbym pewnie Icaro, ale na stronie hanggliding.org dokopałem się do podobnego artykułu o kaskach i w trakcie burzliwej dyskusji dowiedziałem się, że CZUB jaki ma Icaro może nieco zawadzać w początkowej fazie, kiedy więcej się nosi jak lata. Ponadto cenowo "No limit" wychodził nieco atrakcyjniej. Co do zawadzalności czuba - może wypowiedzą się piloci, którzy mają ten kask.
Tańszą alternatywą jest "Insider" - ponoć najpopularniejszy kask świata. Uważam, że to jest absolutne minimum, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo.


Podsumowując:
1. Kaski nie-lotnicze - to zbędny balast - równie dobrze można latać bez.
2. Kaski bez certyfikatów - to kaski, które certyfikujemy własną głową - jak ktoś lubi to czemu nie? ;)
3. Kaski bez szczęki - wolę złamać szczękę w kasku, potem swoją. ;) Myślę, że na naszej stronie są piloci, którzy potwierdzą tę tezę.
4. Kaski z szybką - ostatnio dowiedziałem się od Bartka, że szybka to ekstra sprawa - w ochronie przed owadami.
Osobiście mam "nieuzasadnione obawy" przed szybką, ale zapewne się w nią zaopatrzę.


Pamiętajmy!!
Etap szkolenia i początki to czas, kiedy mamy największą szansę zawadzić głową o ziemię bądź o rurę kilową. Dlatego zakupu dobrego kasku nie należy odkładać "na potem", - jak już się nauczę, - bo wtedy kask może już nam nie być w ogóle potrzebny.





Zdjęcia:
www.finsterwalder-charly.de
www.icaro2000.com
www.speedair.de
www.lubin.cz