TEMAT: Zwariowane Choinki :P

to jest choinka zielarza


Ps. Choinki lotniarza nikomu nie życzę. Wisiałem kiedyś na jednej "jak bombka" , zresztą Lesław chyba też miał swoją choinkę.

choinka lotniarza

Nie chcę nikomu robić apetytu, ale...

5150:

Choinki lotniarza nikomu nie życzę. Wisiałem kiedyś na jednej "jak bombka" , zresztą Lesław chyba też miał swoją choinkę.

Wojtek, nie wpadłabym na taką interpretację pojęcia "Choinka Lotniarza"..

Oj miał Lesław swoją choinkę, miał.
www.lotnie.pl/index.php?option=com_conte...pieczestwo&Itemid=27

PS. I Mesiek miał swoją choinkę, i Bartek miał swoją i kilku innych też miało.

A dla mnie to było oczywiste Zdjęcia mojej choinki są chyba gdzieś u Meśka.

Pozdrawiam

5150:

...Zdjęcia mojej choinki są chyba gdzieś u Meśka...

Hehe, u Meśka jest także pamiątkowy model tej choinki, na której wisiałeś jak bombka..

Za wyczyn ścięcia choinki z wiszącym Wojtkiem bez uszkodzenia Wojtka,
Mesiek otrzymał właśnie nagrodę Fair Play 2009...!!




Całość tu:
naszestrony.nazwa.pl/lotnie/content/view/190/51/

Proszę nie budować nowej historii !! Model choinki owszem, ścinania żadnego nie było tylko delikatne kształtowanie piłką ogrodniczą a z drzewa sam zlazłem. Zresztą lotnia wisiała na trzech choinkach. Mesiek równy chłop rwał się do pomocy i właził na świerki z małpią zręcznością. Nagrodę "fair play czy cuś w tym rodzaju" zaproponowałem na krzykaczu jako trwały rewanż za chęć pomocy.

Ja też należę do klubu choinkowego i mógłbym nosić trzy odznaki! Dwie z igiełką, jedną z listkiem. Wszystkie zostały "zdobyte" na paralotniach na początku lat dziewięćdziesiątych:
1. Po starcie z Kasprowego Wierchu. Podczas budowy kręgu do lądowania na parkingu u podnóża góry nastąpiło zaczepienie stabilizatorem o gałęzie i zawinięcie czaszy wokół drzewa. Czas spędzony na drzewie ok. 15 min. Uszkodzenia sprzętu - brak, uszkodzenia pilota - brak. Jescze tego samego dnia wykonałem start z grzbietu Ornaku w Tatrach Zachdnich .
2. Podczas próby wykonania zimowego startu ze szczytu Ciemniaka w Tatrach Zachodnich, będąc w ok. 1/2 podejścia stwierdziłem początki zmiany i pogarszania się warunków "atmo" podjąłem decyzję o starcie z pobliskiej stromej polany. Po prawidłowym starcie zauważyłem zaplątanie prawej linki sterowniczej w taśmach nośnych. Zajęty jej odwiązywaniem nie zauważyłem 3 ogromnych świerków wyrastających znacznie ponad inne . Świadomy nieuchronności uderzenia w drzewa, sterując taśmami nośnymi wybrałem i wycelowałem sobą w jeden z nich. Czas spędzony na drzewie po lądowaniu i nieudanych próbach odczepienia skrzydła - ok. 6 godz. Łączny czas spędzony na drzewie podczas pracy dla "uwolnienia" sprzętu ok. 12 godz. w 3 dni. Uszkodzenia sprzętu - brak, uszkodzenia pilota - brak.
Zaliczyłem też trzecie drzewo, ale było liściaste, więc tu się nie liczy. Dla porządku dopiszę, że miało to miejsce na Żarze w jednej z pierwszych edycji paralotniowych MP. Chcąc zaliczyć konkurencję zdecydowałem o starcie w b. silnym wietrze, który znacznie przekraczał prędkość postępową mojego skrzydła. Moja kalkulacja była taka, aby po starcie nie pozwolić na przewyższenie i "przewianie" dzięki redukcji powierzchni, na "klapach". W takiej konfiguracji postanowiłem zejść poniżej grani i trawersując zbocze osiągnąć minimalny dystans punktowany tego dnia (było to chyba 5 km ).Udało się to wykonać jednak wraz z wypłaszczającym się zboczem zanikła składowa pionowa i nie mogłem osiągnąć pól za krawędzią lasu. Wysokość stopniała i trzeba było lądować na drzewie. Mając już w tym doświadczenie potraktowałem je niemal naturalnie. Szybko zdjąłem skrzydło, spakowałem je i wróciłem na start. Ponieważ po mnie wystartował tylko 1 zawodnik, a do zaliczenia konkurencji potrzeba było przynajmniej 3 z wynikiem minimum - konkurencję odwołano
Z choinkowymi pozdrowieniami -
Artur

ile na niej bombek!