zdjeciaMiędzy 24-28 sierpnia 2016 odbyły się u naszych południowych sąsiadów (Słowacja) lotniowe zawody Podbrezova Cup 2016.
Nasz Kolega Mikołaj Przeździak zajął w nich rewelacyjne 6 miejsce.

Serdecznie gratulujemy wyniku i zapraszamy na relację Mikołaja.









Mikołaj napisał:
---------------------------


Babcia Wiesia uratowała moje pierwsze zawody lotniowe w życiu. Zgodziła się zaopiekować Olą od rana w piątek, dzięki czemu w czwartek wieczorem ruszyliśmy z Jankosem na południe.

Prognozy nie obiecywały przelotowych warunków. Byłem pełen wątpliwości i omal nie namówiłem Janka na wyprawę do Słowenii... Na szczęście zmęczenie późną podróżą nie pozwoliło wstać wystarczająco wcześnie, aby atakowanie doliny Vipavy miało sens.
O 7 rano ruszyliśmy z Węgierskiej Górki na Kralovą Holę.

Wyjazd na górę nisko zawieszoną Laguną nie sprawił większych kłopotów. Na szczycie dominuje arcydzieło sztuki brutalnej:



Od razu rodzi się pytanie: Jeśli szczyt jest tak okrutnie zeszpecony to dlaczego nie można tam latać przez cały rok?
Przyjechaliśmy dosyć późno. Wszyscy byli już gotowi do startu a my dopiero zastanawialiśmy się co począć z samochodem po lataniu... Piloci wystartowali, ja omal nie poleciałem z otwartymi kieszeniami na sprogsy... To byłby krótki lot. :)

Ostatecznie wystartowałem o 14:41. Szybko nabrałem mały zapas wysokości i ruszyłem na zachód. Termika była słaba i szybko rozpływała się w inwersji na ok 1900. Warunki nie rozpieszczały. Powoli przesuwałem się w stronę punktu zwrotnego, mijając uziemione na rozległych łąkach lotnie. Po godzinnym locie termika zaczęła słabnąć i pozostało mi wybrać, przy której grupce chcę lądować. Wybrałem lądowanie pod górę niedaleko miejscowości Bacuch.

IMG_3107.jpg




Udane lądowanie przysporzyło mi popularności. ;) Na ziemi poznałem Lado - inspektora LAA SK oraz Asai - reprezentanta Kraju Kwitnącej Wiśni.
Janek niedługo zgarnął mnie i zameldowaliśmy się w Chacie Limba, bazie zawodów. Uroczyste otwarcie było spektakularne! W tym samym czasie rozpoczynały się zawody balonowe, tak więc "gorące giganty" towarzyszyły zebranym. Bardzo to widowiskowe:

{youtube}c05BbFbCirk{/youtube}



Zmęczeni padliśmy wcześnie.

Pobudka o 7 rano, pyszna jajecznica z borowikami, pakowanie lotni Matiego na dach i szus na górkę!

IMG_3111.jpg




Odprawa była o 11.30.

{youtube}MwVuSV0O-1k{/youtube}

Task 65 kilometrów wyglądał na dobrze zaplanowany.

 

IMG_3118.jpg




Jednak i tym razem słabe warunki zebrały żniwo... Lotnie kładły się pokotem. Udało mi się utrzymać w powietrzu i do zaliczenia pierwszego w życiu taska zabrakło tylko kilka kilometrów! Tak czy inaczej padł mój życiowy rekord odległości i jak się dowiedziałem później zająłem super wysoką, trzecią lokatę! Szok i niedowierzanie. :)

IMG_3119.jpg




A tu jest link do tego cudownego lotu.

Przyziemiłem na ściernisku obok grupki Czechów. Starali się mi pomóc pokazując streamerem, że wieje wschód a nie tak, jak na wysokości południowy zachód. Podziękowałem im z powietrza za uprzejmość, ale zabrakło klepki w głowie i lądowałem z wiatrem w plecy. Dobrze, że pod górę, bo mimo błędu wyszło dobrze.
Fajnie jest poczuć się docenionym, gratulowali Czesi, Słowacy, Australijczyk i oczywiście Polacy. :) Od razu wskoczyłem na 7 pozycję w klasyfikacji generalnej zawodów. Wymarzony debiut! Tak udany dzień świętowaliśmy przy winku (z prywatnych zapasów Państwa M.!) wraz z Matim i Pavlo.

Niedzielna poranna odprawa śniadaniowa zarysowała przed nami widoki na podstawy do 2700! Trudno mi w to było uwierzyć, ale "numericka" prognoza napawała optymizmem... innych. Na szczycie powitał nas silny wiatr:

{youtube}KrG7HZaM9Ws{/youtube}

Task rozplanowano pod prognozę. Nie podobał mi się. Za mało opcji na przygodne lądowanie.


Szczególnie trudne wydawało się pokonanie Benuszki, - góry która zatrzymała mnie pierwszego dnia.

Beztytuu.gif



Z jednej strony cieszyłem się, że będzie łatwiej wystartować (przy słabym wietrze na 2000 metrów rozbieg z lotnią musi być dłuuugi), z drugiej zapowiadało się jeszcze więcej turbulencji i trudna przeprawa na drugą połowę zadania. Startowałem gdzieś w środku stawki i z niezbyt dobrym nastawieniem ruszyłem w trasę. Lot był trudny, ale przyjemny. Wreszcie pojawiły się cumulusy i termika ruszyła. Zmęczenie niezbyt mi przeszkadzało i z małymi trudnościami doleciałem do trudnego punktu. Prognoza nie sprawdziła się. Podstawy były na ok. 2000, a wiatr wiał z zachodu.

Przegrałem w swojej głowie i zamiast próbować atakować bezpośrednio, zacząłem kombinować i próbowałem przeskoczyć na drugą stronę doliny. Pokręciłem się i padłem w tym samym miejscu co za pierwszym razem.

Czekałem na Janka chyba ze 3 godziny. Dobrze, że obok wylądował małomówny Siergiey - Litwin, który lata pod barwami Ukrainy. Zgraliśmy w Limbie track z przelotu i ruszyliśmy do Warszawy, nie czekając na ceremonię zamknięcia zawodów.

Niecierpliwie czekałem na objawienie wyników. Wreszcie dziś po południu okazało się, że moje pierwsze w życiu zawody ukończyłem na super 6 pozycji! Jestem szczęśliwy i dumny! A wszytko to dzięki mojej Mamie, Jankowi, Martinowi, Tomkowi, Darkowi, Michałowi, Robertowi, Jackowi i oczywiście dzięki mojej ukochanej Ani!

Szczególnie jestem wdzięczny Jankosowi za podzielenie się dietą niskowęglową i wsparcie w jej zastosowaniu. Efekty są znakomite. Po 3 godzinach lotu nie odczuwałem zmęczenia i zawrotów głowy, co zdarzało mi się wcześniej. Wprowadzam ją w życie!
------------------------------



Link do strony zawodów:

https://airtribune.com/ppc2016/results/task1890/comp/overall






.