Wokół latania na lotniach krążą różne stereotypy: że to jest trudne, zaś sama lotnia to sprzęt ciężki i nieporęczny.
Być może jest w tym wszystkim ziarenko prawdy, ale bynajmniej nie jest to sport tak wymagający, aby nie mogły go uprawiać kobiety.
Od roku z kawałkiem w Mieroszowie lata na lotni Paulina i miejmy nadzieję, że przetrze ona szlaki innym przyszłym lotniarkom.
Ponieważ nie każdy miał okazję porozmawiać z Pauliną, przeprowadziłem z nią krótki wywiad o lataniu...
R: Na początek powiedz o swoich początkach, kiedy po raz pierwszy pomyślałaś o lataniu? Ja osobiście, - odkąd pamiętam, myślałem aby latać.
P: Gdy miałam ok. 10 lat, wylądował u mnie za domem na polu glajciarz i przyszedł na podwórko, żeby właściciel ziemi podpisał mu na kartce, że wylądował właśnie w tym miejscu, bo nikt by mu nie uwierzył, że zaleciał aż tak daleko. Nie pamiętam skąd leciał, ale skoro się tak strasznie cieszył, to musiało to być daleko. No i wtedy pomyślałam sobie, że fajnie by było nauczyć się latać. Z roku na rok przybywało na niebie w Mieroszowie glajtów, tak sobie czasami patrzyłam na nie.
R: Mieszkasz dość blisko Mieroszowa?
P: Około 3 km, jak jest dobry warun, to widzę glajciarzy z okna, a jak wyjdę sobie kawałek za dom, to widzę całą górkę, łącznie z rampą.
R: Ty to masz dobrze, niektórzy całą Polskę muszą przejechać. Opowiedz, jak to było dalej.
P: W sierpniu 2009 zapisałam się do Andrzeja na kurs paralotniowy. Początkowo myślałam o lotni, poczytałam w sieci na ten temat i stwierdziłam, że są lepsze od paralotni, ale na miejscu zobaczyłam, że tylko same chłopy ciężko ćwiczą, więc to musi być naprawdę trudne i ciężkie. Ucząc się latać na glajcie, podpatrywałam lotniarzy i stwierdziłam, że nie ma tragedii.
R: To jest dość częsty schemat: zaliczyć "przedszkole" lotniowe w postaci glajta, (sam jestem tego przykładem). A co jest Tobie bliższe? Glajt czy lotnia? A może szerzej..., wyobraź sobie, że możesz wybrać każdy (ziemski) pojazd latający, na co byś się zdecydowała?
P: Na lotnię, ale F-16 mogła bym też mieć na własność. [śmiech]
R: Czy nawyki paralotniowe pomogły Ci w opanowaniu lotni? A może przeciwnie, przeszkadzały Ci?
P: Paralotnia pomogła mi w przyzwyczajeniu się, że nie mam gruntu pod nogami. Lotnia i glajt to tak naprawdę dwie różne bajki, całkiem inne sterowanie, pozycja w locie, czasami użycie siły.
R: Poza lataniem jeździsz też na motorach...
P: Motory kocham od dziecka, mam motor enduro Yamaha DT125. Jeżdżę nim najczęściej sama, po łąkach i górach, czasami też po drogach.
R: Jeszcze mi powiedz, że sama w nim grzebiesz.
P: A jakże! Ja lubię takie rzeczy, z pomocą mojego taty dłubię często przy nim. Staram się opanować wszystkie podstawowe naprawy. Ostatnio sama zmieniałam olej.
R: Masz kontrastową osobowość, pomiędzy motory, lotnie i glajty, wcisnęłaś jeszcze konie...
P: Konie to akurat same się wcisnęły, bo były u mnie w domu od zawsze.
R: Zaraz powiesz, że np. strzelasz z łuku.
P: Próbowałam już i chcę w tym roku trochę więcej poćwiczyć, za to dużo strzelam z wiatrówki.
R: Jakie masz plany związane z lataniem na nadchodzący sezon?
P: Zacząć hole, zaliczyć rampę w Bassano i powisieć na żaglu w Mieroszowie przynajmniej godzinkę.
R: Najtrudniejsze będzie to trzecie, szczególnie wyjście na żagiel, najłatwiej będzie z holu. A co z glajtem?
P: Mam cały komplet glajciarski, zaliczyłam na nim Lijak i Bassano, nie zamierzam się go pozbywać. Mimo, że zaczęłam latać na lotni, dalej chcę uskuteczniać glajta, bardziej tak rekreacyjnie.
R: Czyżbyś więc miała zapędy na latanie sportowe? Wyczynowe? Rekordowe?
P: Eee co Ty, ja latam dla siebie, nie mam w planach bicia rekordów.
R: A jak się zapatrujesz na tzw. "pierdziółki", zarówno do glajta jak i do lotni?
P: Powiem Ci, że napęd to fajna sprawa i na pewno za kilka lat (5-10) będę chciała spróbować i tego.
R: 5-10 lat!? To znaczy, że na poważnie myślisz o lataniu. A jak na Twoje hobby zapatrują się koleżanki?
P: Bardzo częsta reakcja to śmiech, ale akceptują to. Tak naprawdę to nie chwalę się, że latam, więc niektórzy nawet nie wiedzą o tym. No i to najczęstsze pytanie: Nie boisz się? Nie wiem czego tu się bać.
R: A mnie często pytają, czy mam spadochron zapasowy. Nie przejmuj się, ze mnie też się śmiali, jak zacząłem latać modelami zdalnie sterowanymi, a byłem już wtedy, hmmm "starym koniem".
P: Ja mam w domu luz, rodzice nie mają nic przeciwko, nie śmieją się.
R: Ile masz lotów na lotni? Przypuszczam że około setkę?
P: Dokładnie 80.
R: A ile podejść z lotnią? Nie jest za ciężka? Ja pamiętam, że Marsa nosiło się fajnie, ale ta moja Funky jest znacznie mniej wygodna.
P: Nieraz wnosiłam Marsa i to zawsze jest dla mnie wysiłek, ale coraz to mniejszy, chyba wyrabia mi się kondycja. No i całe szczęście, że mam porządne kółka, bo zazwyczaj ciągnę lotnię za kil. Jak na razie innej lotni nie targałam do góry, ale czasami jeszcze pomogę komuś wnieść coś ciężkiego.
R: Widziałem też, że jeździłaś "Rurakiem"?
P: Interesuję się też terenówkami, lubię je podglądać, jeździć nimi, a Rurak to terenówka pierwszej klasy!
R: Co byś chciała powiedzieć przyszłym lotniarzom, a szczególnie lotniarkom, "ku pokrzepieniu" ich serc?
P: Dziewczyny! Nie latajcie za chłopakami! Latajcie z chłopakami! Może jakaś kolejna wariatka zgłosi się na kurs. :-))
FILM - pierwsze loty
FILM - minęło pół roku i...