Niestety, ale na pewno nie będę latał na Slovenian Open!
Na zawodach w Belluno odniosłem małe obrażenie nosa w czasie lotu. W turbulencji tak "majtnęło" lotnią, że uderzyłem nosem o speedbar. Obnosiłem moje zadrapanie, jak trofeum, bo do tej pory jeszcze nigdy przez 38 lat latania na lotni nie doznałem żadnej kontuzji. No i stało się! Chyba wywołałem wilka z lasu. Po prawie 100 km przelocie Embergeralm -Dobratsch-Greifenbuerg podczas podchodzenia do lądowania, burzowa chmura, która stała nad lądowiskiem brutalnie przybiła mnie do ziemi z ok. 2m wysokości przy dużej prędkości! Węglowy speedbar pękł jak patyk, tylko to pamiętam... Śmigłowiec ratowniczy, szpital... ale na szczęście nie jest tak źle
Właśnie przywieźli mnie z Greifenburga do domu. Już jestem w domu, opiszę to wszystko dokładnie. Bo dokładnie przeanalizowałem przyczynę. Może kogoś ustrzeże przed podobnym. A i następstwa. Jak np. koszty helikoptera, które przekroczyły o ponad 1000 Euro sumę ubezpieczenia z AXA. Potem więcej u mnie w Aktualne.