piątek, 30 kwietnia


Miałem być jednym z kilkunastu chętnych..., byłem jednym z dziewięciu zgłoszonych..., a tu proszę… - jak na dzisiaj jestem jedynym, który stawił się na nieoficjalny trening. Pewnie i na oficjalnym treningu będę się trenowa
ł sam, bo chyba nikt nie dojedzie… Trochę smutno. Zawsze to raźniej wykręcać w kilku podstawy.
Zrobiłem ponad 1000 fotek, ale nie będę Was dręczył. Wstawie tylko kilka.

Widoczne na zdjęciach "zamglenie" - to w dużej mierze typowe dla tych terenów zjawisko (podobnie jak w Bassano). Na nasze północno-europejskie oko, przy takiej marnej przejrzystości powietrza (jakby mgiełce) oraz przy zachmurzeniu 8/8 - nie ma szans na jakąś sensowną termikę. Tu i owszem, przy czym nie należy oczywiście oczekiwać "niewiadomoczego".





























Lot z tego dnia:
http://xcc.paragliding.pl/module.php?id=21&l=pl&contest=PL&date=20100430&reference=94c452d3c96d6c54



sobota, 1 maja








Warunki pogodowe w sobotę były nawet jeszcze lepsze niż w piątek, chociaż było to dla nas tu w Levico trochę zaskakujące. Prognozy straszyły opadami po południu, więc postanowiłem startować do 13.00. Do pewnego momentu na starcie wyglądało to beznadziejnie, co glajt - to bardziej lub mniej heroiczny zlot. W pewnym momencie nasunęła się piękna dziura w chmurach i postanowiłem wystartować zanim zniknie. W sumie okazało się to błędem, trzeba było poczekać z 30 min. i mieć bankową windę. Ale kto to mógł przewidzieć... Na pewno nie ja, ale byli tacy co polatali tego dnia do znudzenia. Sam liczyłem się z jakimś totalnym zaciemnieniem i deszczem w nocy. Co do polatania tego dnia - nie mogę za dużo poopowiadać – po niespełna półgodzinie uganiania się za każdym bąblem, leżałem już na trawie. Dosłownie, bo przewidziałem sobie zbyt mało wysokości do lądowania i w nierównej walce z ekstremalnym duszeniem, ciszą z kierunków zmiennych i własną ułańską fantazją ucierpiało moje morale i sterownica...
Przykryjmy to wydarzenie litościwą zasłoną milczenia. ;-)

Tego dnia kamerka GoPro do sportów ekstremalnych przeszła pozytywnie podwójny test "walenia po głowie". Pierwsze walenie (w trakcie przechwytu na speedbar) widoczne jest na filmie, drugie (podczas lądowania) - z uwagi na ryzyko oglądania przez osoby o słabych nerwach - zdecydowałem się wyciąć :D



Bilans strat wynikający z powyższego:
1. Brak dużej części super filmu
2. Wielki siniak na nodze
3. Złamana sterownica
4. I najgorsze... - rana szarpana na reputacji, heh.




Niedziela, 2 maja

W nocy mały deszczyk, przed południem opadów brak, góry parują.



Ostatni dzień rejestracji dla paralotniarzy, o 20-ej odprawa polskich pilotów.
Lokalny meteorolog daje nadzieję na task następnego dnia
.






Poniedziałek, 3 maja

W nocy z niedzieli na poniedziałek mocne opady.
Na 9 rano zaplanowany Briefing, przełożony ostatecznie na 11-tą.
Na zdjęciu - widok (a raczej jego brak) na rampę ;-)



11:00 - decyzja na ten dzień.




Ok. 13-ej stało się coś, co wydawało się być niemożliwe...



Może i na fajny task to było za mało, ale na fajne polatanie - całkiem całkiem.













Wtorek, 4 maja

POTOP.
Leje, pada, siąpi
, znowu leje i tak w kółko i cały dzień.
Tak więc pierwsza połowa dnia - Muzeum Lotnictwa.
Druga połowa dnia - podziwianie zawodniczych
gadżetów.
Trzecia połowa dnia - fajoskie spotkania towarzyskie przy piwie ;-)
.












Środa, 5 maja

Lotnie czekają
...



Wehikuł transportujący lotniarzy na górę czeka...




Dostawy funkcjonują bez zarzutu ;D