Tradycyjnie pod koniec grudnia ZRSL (czytaj Zachodniopomorska Radykalna Sekcja LotniowaB) ) w składzie dwuosobowym (czyli Darek i ja) postanowiła odmrozić sobie wszystkie wystające części ciała przy użyciu: lotni, minusowej temperatury (-8 stopni Celsjusza) i wiatru w twarz.
W tym celu udaliśmy się do Mieroszowa, jako bazy wypadowej do naszych działań operacyjnych.
W planach nie uwzględniliśmy jednak naszej wieloletniej przeciwniczki (agentki specjalnej: Aury alias Pogody), która podstępnie usiłuje zniweczyć wszystkie nasze zamiary, zazwyczaj wykorzystując chwyty poniżej pasa.
Tym razem wymyśliła sobie kierunek wiatru o wystawie północnej z odchyłkami wschodnimi i inwersję, która skutecznie uniemożliwiła odmrożenie sobie nosów na holu za wyciągarką . No ale po kolei.
W pierwszy dzień kierunek północny uniemożliwił nam działania na terenie naszej bazy oraz w innych miejscach położonych w najbliższej okolicy. Perfidia agentki specjalnej była tym większa, że niebo lśniło nasyconym błękitem nie przykryte ani jedną chmurką…
Nas nie jest tak łatwo zniechęcić, dlatego wykorzystując chwilową nieuwagę Aury błyskawicznie przegrupowaliśmy siły i wspólnie z Andrzejem udaliśmy się do mekki polskiego lotniarstwa: Jeżowa Sudeckiego. Dodatkowo nasza grupa operacyjna otrzymała posiłki w postaci Piotra Adamsa, którego zabraliśmy po drodze na miejsce pierwszej potyczki z naszą przeciwniczką.
Po przybyciu na miejsce okazało się, że świadkami naszej nierównej walki mają być mieszkańcy Jeleniej Góry licznie przybyli na górę szybowcową na niedzielny spacer. Początkowo przewagę osiągnęła Aura jawnie igrając z nami kierunkiem wiatru, na północnej stronie trochę mało miejsca do lądowania a na południowej wiatr w plecy, co tu robić…, ale wykorzystując kilka manewrów taktycznych (zmiana miejsca startu południe, północ, południe – fajnie było jak za naszymi 2 lotniami z jednego startowiska na drugie podążał spory tłumek niedzielnych spacerowiczów:whistle: ), oraz specjalnych zaklęć Piotrka;), Aura zgłupiała i powiało nam w twarz z południa (no dobra z lekką odchyłką…..) , no ale to już wystarczyło aby odpalić jeden za drugim i wyszliśmy prosto w słońce, podziwiać panoramę Jeleniej z Góry:woohoo: .
Dla Darka to był powrót do przeszłości tutaj stawiał swoje pierwsze kroki w lotniarstwie a dla mnie pierwszy start z tej góry…. Mimo że nie było to Wielkie Latanie warto było się tam pojawić.
W Jeżowie nie udało się nic odmrozić, dlatego na drugi dzień zaplanowaliśmy hole w Mieroszowie. No ale wiadomo Aura nie śpi jak tylko szpiedzy donieśli jej o naszych planach, przykryła niebo warstwą chmur z podstawą około 100m. Jednak tym razem nie zadbała o kierunek wiatru a my to skrzętnie wykorzystaliśmy. Jak tylko ustaliliśmy, że wieje południowy wschód dwie lotnie i jeden glajt znalazły się przy rampie. Wykonaliśmy po kilka startów z rampy i ślizgów, traktując ten dzień jako niezły trening przed wiosennym wyjazdem do Bassano.
Andrzej zademonstrował nam jak lata się na lotni „bez trzymanki”, jak mawia Andrzej „przecież ta lotnia sama lata” i faktycznie tak było.
ZRSL zakończyła tym wyjazdem sezon 2008, ale w związku z tym że nie udało się nam nic odmrozić już zapowiedzieliśmy Andrzejowi, żeby spodziewał się nas zaraz na początku stycznia, tak aby otworzyć sezon 2009:evil: .
Panowie (Andrzej, Piotrek, Wojtek, Darek) dzięki za towarzystwo i fajne 2 lotne dni.
Dokumentację zdjęciową podeślę jutro.
Pozdrawiam Tomek