TEMAT: Start a odchylka boczna wiatru

Witam .

Kolego Ruslan coprawda nie latam na lotni juz 15 lat ale posiadam troche doswiadczenia poniewaz zanim sie przeszkolilem no motolotnie jak wiekszosc owczesnych lotniarzy odbylem 10- letnia praktyke jako pilot lotni. Poruszyles wazny aspekt lotniowego rzemiosla tj.w jaki sposob startowac i czy startowac jezeli wieje boczny wiatr. Jak wiesz na nizinach niema z tym problemow,bo start za motolotnia bo stawia sie wyciagarke odpowiednio itd. Start w gorach ze zbocza przy odchylce bocznej wiatru to juz problem. Poniewaz za moich czasow kiedy ja latalem Lotniarstwo w Polsce uprawialo sie w gorach jak zapewnie wiesz to bardzo czesto spotykalismy sie z tym problemem. Moge powiedziec jak sobie z tym radzilismy.Mianowicie nauczylem sie latac na Zarze i jezeli start byl z odchylka boczna wiatru mysmy na to mieli okreslenie wieje po garbie to byl znak ,ze mlodsi piloci musieli odpuscic i poczekac az wiatr sie wyprostuje. Start w takiej sytuacji wymagal koncentracji i uwagi jak nie chcialo sie w domu czy w pracy pokazac z porysowanym nosem czy czolem inaczej wiesz przywalic w glebe. Jak sam start wygladal,kiedy byles gotowy do startu dziub lotni kierowales w strone odchylki np. jezeli odchylka byla z lewej strony do osi startu to dziub lotni kierowales w lewo mniej wiecej na tyle stopni co wynosila odchylka wiatru. Jezeli dobrze rozumujesz to wiesz , ze szkrzydlo bylo w prawidlowym oplywie wiatru inaczej bylo w lozu wiatru. I teraz caly problem i dziwne uczucie podczas rozbiegu skrzydlo celuje w lewa strone zgodnie z odchylka wiatru a pilot zbiega i rozpedza sie zgodnie z osia zbocza . Po oderwaniu sie koryguje lot. Kto to z nas opanowal radzil sobie z startem lepiej, mniej zaliczal krzakow czy wykonywal piekne cyrkle. A co do rampy to na Zarze ,Srzycznym czy na Rownicy zbudowalismy ,ale nie cieszyly sie wzieciem u pilotow z tego co pamietam. Co moge jeszcze powiedziec osobiscie przy odchylce wiekszej nie startowal bym z rampy czy pomostu jak my to nazywalismy.I to by bylo na tyle w tym temacie. Pozdrawiam wszystkich latajacych i nie latajacych tzw. nielotow do ktorych i ja sie rownierz juz zaliczam. naszestrony.nazwa.pl/l/components/com_jo...emoticons/smile.gifi tzw.nielotow do ,ktorych i ja sie juz zaliczam.

Witam!
Tak masz racje tak startuja z lekka boczna odchylka i nie silnym wiatrem. Sam nieraz startowalem na Zarze na zachodnia strone kiedy wialo z poludniowego zachodu i wiem ze start tam nie nalezy do latwego i bezpiecznego. Zarosniete drzewami i kszakami co dosyc utrudnia start. Na dodatek linija drzew co wyrosly dosyc wysoko robia czasami niezle zawirowania ( zawietrzna od drzew ) co marszczy skure jak startujesz.

Nieudany start na Zarze
Pulsar bardzo dzienkuje ci za dobra rade. Ja caly czas sie ucze latac i mam jeszcze wiele do nauki. Kazdza rada doswiadczonego pilota jest dla mnie bardzo potrzebna i pomocna.
NA tym filmie piloto zagaczyl lewa koncowka o choinke

Bardzo przykra sytuacja ale oprucz tego mi sie wydale chyba nie wialo rowno w stok a byl boczny wiatr. Moze ktos skomentuje to wydarzenie?
Serdecznie pozdrawiam Ruslan

Edytowany przez: Ruslan Bushchak, w: 2009/01/12 02:37

Edytowany przez: Ruslan Bushchak, w: 2009/01/12 02:48

To żaden "niefart" tylko podstawowy błąd!
Start z bocznym wiatrem, zbyt mała prędkość i brak korekty kierunku lotu od zbocza pod wiatr.
W konsekwencji prawe skrzydło podnosi się do góry, reakcja pilota jest nieprawidłowa i nieskuteczna, bo przenosi ciało w prawo, ale nogi idą w lewo i wynik jest jak na filmie...

To i ja muszę się "pochwalić" najgorszym moim startem w życiu. To było na Słowenii w tym roku.
Lijak - startowisko paralotniowe. Stosunkowo płaskie. Coś w rodzaju północnego startu na Żarze, tyle że zakończone skałkami wystającymi z trawy, a potem urwisko skalne na jakieś 200m (?)Wiatr porywisty przy krawędzi. Każdy kto wyjdzie za nią dostaje kopa że hej! W miejscu początku rozbiegu wieje zdecydowanie słabiej.
Na początku uśmiechnięci z tytułu kierunku wiatru prosto w twarz. Pierwszy poszedł Smykolo.
Dość szybko po kilku krokach lotnia go unosi, a on wykonuje jeszcze kilka wydłużonych kroków prawie w powietrzu i winda do góry przy krawędzi. Potem chyba Sterylny. O ile pamiętam dobrze to po rozbiegu gdy obciążył skrzydło zaliczył lekki "przysiad" ale w normie. Dalej Michalo- słabo pamiętam ale myślę że sam nie zaliczyłby tego startu do najlepszych. Jacek długo biegnie prawie do krawędzi. Moim zdaniem to najlepszy start. Wiatr trochę słabnie.

Jestem ostatni na starcie. Stoję z lotnią. Zawiewa raz z lewej, raz z prawej. Obracam się z nią jak chorągiewka. Startowisko z obu stron ograniczone jest drzewami. Marne 3-4 m/s. Do tego bardzo nierówne.
Czuję kluchę w żołądku. Zrezygnować trochę głupio bo wszyscy w górze. Wyczekałem chwilę gdy przywiało mocniej i w miarę w nos. Biegnę ale po kilku krokach czuję że prawa końcówka skrzydła unosi się do góry. Obciążam ile się da prawe ramię sterownicy, ale taki układ nie sprzyja porządnemu rozbiegowi. Przynajmniej takie mam wrażenie. Gdy siłujesz się z lotnią napinając prawe ramię i w ogóle prawą stronę mięśni tułowia trudniej się biegnie. Robię tak kilka kroków. W głowie kołacze się myśl że wystające kamienie rosną w oczach( trudno byłoby szukać w biegu miejsca na postawienie nogi), a za nimi urwisko. O zaprzestaniu rozbiegu teraz już nie ma mowy! Decyzja. Skrzydło lekko trzyma więc kładę się i pełna kontra. Zaliczam przez zbyt słaby rozbieg opadanie przy krawędzi i walę ze sporą siłą lewym kółkiem w wystający z trawy kamol, ale w tym samym momencie lotnia po uderzeniu porywa mnie do góry. Winda że hej! Wszystko dzieje się bardzo, bardzo szybko.
Uff... to było niebezp....o k....!!!
Lewe ramię sterownicy w odległości ok 30-40 cm od węzła zamocowania linek zgięte jest pod kątem ok 20-25(30 chyba nie?) stopni.
Zgięcie skierowane prosto do przodu!
Ślicznie widać zabielenie anody, a na kroplokształtnym ramieniu, a na krawędzi natarcia jest już drobne pęknięcie.
Linka skręciła się wokół osi kółka(u mnie kółka są na zewnątrz sterownicy na doczepianych rurkach)ulegając tym samym skróceniu. Po chwilowym paraliżu wszystkich członków, drżąca ręka sięga do uchwytu zapasu.
W głowie: ok. spokojnie...tu jesteś.
Czynność powtarzam jeszcze 2 razy.
Wysokość bezpieczna.
Żadnych gwałtownych ruchów.
Delikatnie skręcam w lewo w prawo.
Lotnia trochę dziwnie zakręca, ale zupełnie nie staram się tego zrozumieć.
Jedyne co mam w głowie teraz to widok rączki od zapasu i nerwowo spokojne WY-LĄ-DO-WAĆ!
Tylko spokojnie.

Ląduję na brzuchu.
Ufff....
Trochę mi niedobrze.
Przychodzi słoweński inkasent opłat.
Też lotniarz. Rozmawiamy ale ciągle jestem jakiś nieobecny. Gdy tłumaczę mu jak to się stało robi duże oczy.

Wnioski:
1. Poprawić rozbieg
2. Kierunek musi być pewny. Z odchyłką czy bez ale w miarę zdecydowany.
3. zawirowania przy krawędzi urwiska to słabe miejsce do startu.
4. To że innym się udało nie daje gwarancji że i tobie się uda
5. ...mam jeszcze kilka ale może ktoś coś dopisze?

Witam!
Niewiem ktoto na tym filmie

Czy to ktos z naszych? Znalazlem ten film przypadkowo i dokladnie niewiem kto to tak przyglebil? Czy cos mu sie stalo bo jakos nikt nie opisywal tego zdazenia.
Pozdrawiam Ruslan

No kurcze Rusłan nie mów, że nie poznałeś...

Ale najważniejsze jest to, że Pilot wyszedł prawie bez draśnięcia, choć lotnia była do kasacji.


pozdrawiam
Agi

Edytowany przez: Agi, w: 2009/01/13 00:18

jak sie nie myle czy to Jacek?
Pozdrawiam Ruslan

NA tym filmie piloto zagaczyl lewa koncowka o choinke

Vega:

To żaden "niefart" tylko podstawowy błąd!

Zgadzam się z Vegą, gość wg mnie popełnił już błąd przy doborze kierunku startu w sytuacji ewidentnej odchyłki z prawej.

Dalej widać, że nie było korekty kierunku i ściągnięcia sterownicy przed zahaczeniem o choinkę. Gość sobie po prostu wisi (a przechył się zwiększa).
Wolną lotnię wiatr (lub termika) odwraca nawet w miejscu - dlatego aby był zapas na manewry, prędkość musi być! (kiedyś sfilmowałem lotniarza, który po starcie na prędkości przeciągnięcia został dosłownie w miejscu obrócony o 90 st. - muszę poszukać tego nagrania).

Po zawadzeniu o choinkę jest już pozamiatane - nie jesteś w stanie skręcić, jak coś trzyma cię z jednej strony za końcówkę skrzydła.

Miałem taką sytuację na Zarze, kiedy to po startowisku "chodziły" silne kominy przy wschodniej odchyłce. Dopadł mnie taki jeden w momencie przewieszania się (niezbyt doskonałego). Komin podniósł mi prawe skrzydło oraz zwiększył kąt natarcia. Cholernie głupie uczucie (coś jakby koń stawał dęba i jednocześnie chciał cię zrzucić na bok z siodła ). Wtedy jakoś mi się udało.
Kto był na zakończeniu sezonu w 2006 na Zarze, to widział już poniższy filmik (i słyszał analizę Grześka Kocjana):

(chodzi o ten start powtarzany między 17 a 27 sekundą filmu)
http://www.vimeo.com/2865779

pozdr
bartek

Edytowany przez: bartek, w: 2009/01/19 20:28

Rusłan to nie Jacek. Spotkamy się to pogadamy.

pzdr
bartek

Maciek, włos się jeży podczas czytania Twojego opisu startu. Powiedz, co by się stało, gdybyś nie miał kółek (jak daleko od zahaczenia o komień było urwisko?)

pzdr
bartek