TEMAT: Start a odchylka boczna wiatru

Powiedz, co by się stało, gdybyś nie miał kółek (jak daleko od zahaczenia o komień było urwisko?)

Raczej bez kółek ramie sterownicy by się złamało. Od zahaczenia? Sam nie wiem. 1m, 1,5m (?)może 2m
W miejscu gdzie przywaliłem w skałkę wystającą z trawy teren zaczynał już uciekać w dół. He! znalazłem obie części sterownicy:

Teraz sobie myślę że trzeba było po doleceniu nad lądowisko rzucić paczkę i pewnie i bezpiecznie wylądować.

Edytowany przez: Mesiek, w: 2009/01/14 01:04

RUSLAN!!!! JA CI DAM CZY TO JACEK!!!

A co do startu o ktorym pisal Mesiek, to niech najlpeszym dowodem na to ze nie byl on przyjemny jest to, ze nastepnego dnia wszyscy chetnie pojechali dwa razy dalej na rampe, a w nastepnych dniach nikt juz o powtornym starcie z paralotniowego nie wspominal nawet..

Roozmawialem m.in. z Endrju i Maestro o tym starcie i oni obaj powiedzieli mniej wiecej to samo madre (bo jakiezby inne mogli) zdanie.

Otoz na takim sfazowaniu pionowej skaly jakim bylo to startowisko, przy mocnym wietrze robi sie rotor gdzies za krawedzia. Czyli przy samej krawedzi mamy przyspieszenie strug powietrza, potem rotor, a przynajmniej znaczace oslabienie wiatru i pozniej wyzej znow zaczyna sie w miare normalny oplyw.
Nalezy wiec startowac mozliwie blisko krawedzi, zeby od razy byc w mocnych strugach.

Ja i Mesiek tez, zrobilismy glupotke. Mowiac za siebie, startowalem z samej gory i efekt byl taki ze dosc szybko mnie zabralo w strefie normalnego oplywu, ale chwile potem mi skrzydlo zmieklo bo wlecialem w to miesce gdzie jest oslabienie lub rotor. Na szczescie jestem zwykle przygotowany na to ze z moja waga moga byc szopki przy starcie, datego nogi mialem w pogotowiu do wykonania dodatkowego podbiegu. Zrobilem ze 3 blyskawiczne kroki jak w trojskoku docierajac do krawedzi, gdzie przyspieszone strugi wyrywaly wszystich.
Te skaly na krawedzi mam w oczach do teraz uff..
natepnym razem mniej glupi zamierzam byc i startowac z krawedzi.

Jacku swieta racja , zawsze bierzemy rozbieg z krawedzi stoku i z krawedzi rampy a nie z plaskiego wybiegu do krawedzi . Przy tym bledzie nieswiadomie " otwieramy " lotnie zwiekszajac groznie kat natarcia a dalej to zaczyna sie juz Polka . Stajemy na krawedzi rampy ale nie tam gdzie staly kola lotni tylko przed kanalek blokady kol na " parkingu ". Opuszczamy nos lotni tak aby byl plus minus rownolegle do stoku czy rampy . Generalnie bierzemy zawsze rozbieg do ostatniej DESKI !!!!!! amen

[color=#0000FF] Startowiska Paralotniowe dla mnie od roku 2002 sa generalnie podejrzane. Wiele z nich jest wyplaszczonych a nawet zniszczonych dla lotniarstwa tak jak Rudnik w Sudetach. Byla Ikona paralotniarstwa Iruska Marek moze chcial dobrze ale jak kazdy paralotniarz myslal tylko o sobie . Sciagnol on na gore koparke i wyplaszczyl gore . Pierwszy latajacy na tej gorze Tadziu Pilarek dostaje z tego powodu nerwicy - Ja i inni rowniez !
Takie wyplaszczone startowisko zaliczylem na Hochfelen zima i przy prawie zerowym wietrze obok mnie wystartowal kolega Robert Funfexem . Galy mi wylazly jak ta drachetla wyszla sprytnie w powietrze ponad kepami krzakow . Ja bylem na moim pierwszym Viagro no i jak to mowilem sobie - taki strucel wyszedl a ja nie ??? . Wiatr wial ciagle jak by kret " bzdzial " w trawie i nie wyobrazalem sobie, ze bede zwozil lotnie zpowrotem . Robert juz wyladowal a ja przebieralem dalej z nogi na noge czujac ,ze chyba cos sie wydarzy . To najwiekszy blad isc na przekor przeczuciom . Po dluzacym sie parkowaniu postanowilem wziasc rozbieg a sceny przelecialy jak w filmie katastroficznym.
Rozbieg - przychamowanie - pelen Tuck - choinki w twarz- niebo - pelno sniegu na pysk !!!! amen
Wyczynowka schrot 2500 Marek . Kupilem druga ,ktora lata Andrzej bo wiedzialem, ze to blad pilota a konstrukcja wyczynowki nie pozwala na start z takich miejsc . Tu mozemy kombinowac tylko lotniami klasy 1 albo Perfexem - Leihtfexem albo Funfexem z negatywnym wzniosem i zadnymi innymi lotniami !![/color]! No tak Wyscie mieli odwrotne warunki na Slowenii ale podobne przeczucia co do startowiska i koniecznosci lotu !



Edytowany przez: piotrolot, w: 2009/01/14 09:26

Edytowany przez: piotrolot, w: 2009/01/14 09:26

A ciekawi mnie czy rozmawialiście z miejscowymi o warunkach przy jakich na Lijaku się nie lata ? Z opisu wynika że żaden z was nie był tam wcześniej.

Najgorszy start przy odchyłce zaliczyłem na Skrzętli. Tamto startowisko można uznać za ostro zarośnięte. Nawet jak weje w twarz można spodziewać się rotora od drzewek zaraz za rozbiegiem. Glajtom to nie przeszkadza, bo skrzydło zyskuje ok. 7 metrów jak się je postawi. Lotnia łapie przy starcie zawirowania przyziemne. Z reguły te niżej są lżejsze niż te wyżej, ale na Skrzętli jest na odwrót.

Pierwszy poleciał Maestro, trochę przepadł, ale spokojnie przeszedł nad drzewkami. Ja wyczekałem podmuchu w twarz... no i pobiegłem jak sarenka. Z początku wszystko szło pięknie - poderwało mnie po pięciu krokach. Ale zaraz potem puściło. Lotnia dostała się w dziurę i trzeba było ją na nowo rozpędzić. Tylko ja już byłem w powietrzu, jedyna droga rozpędzania prowadziła w dół na drzewa.
Przypomniała mi się opowieść Maestra, jak przebił się kiedyś przez wierzchołek świerka, i zrobiłem to samo - przed samym uderzeniem wypchnąłem sterownicę krzycząc "FUCK". Literalnie - popchnąłem sterownicą drzewko.

I - o dziwo - drzewko mnie przepuściło, tylko kierunek lotu zmienił mi się o 90 stopni.

W sumie zastanawiam się, czy to dobrze, czy źle, że nikt nie filmował.
Chyba dobrze. Złe wspomnienia powinny przygasać.

Strach pomyśleć co mogłoby się stać gdybyś nie krzyknął.

A ciekawi mnie czy rozmawialiście z miejscowymi o warunkach przy jakich na Lijaku się nie lata ? Z opisu wynika że żaden z was nie był tam wcześniej.

Z miejscowymi paralotniarzami trudno było gadać o lotniach Tubylców lotniarzy nie było. Z wiedzy pozyskanej wcześniej przez internet wiedziałem, że czasem lotniarze byli widywani na startowisku paralotniowym i tyle. Wiedziałem również o wspomnianej rampie, ale grupa jako całość podjęła decyzję o sprawdzeniu najpierw startowisa paralotniowego. Przyjechaliśmy i zapadła decyzja jakby automatyczna- rozkładamy się. Wiesz jak to jest w grupie. Jeden się rozkłada i ma pewne obiekcje, drugi też, ale nikt nie jest na tyle przekonany o ich słuszności żeby przed startem zdecydowanie je wyartykułować. Ryzykuje, że albo zasieje swój niepokój w innych i będzie to dodatkowym obciążeniem dla nich przy starcie, albo zwyczajnie zostanie zignorowany z lekkim uśmiechem. Pachnie to trochę brakiem doświadczenia, wiem . Trudno. Czasem uczymy się na błędach. To, że start się nawet udał, to jeśli nie był pewny i bezpieczny należy decyzję o nim zaliczyć do nietrafionych i uwzględnić w swojej liście warunków do startu, do grupy zabronionych w kartach swojego doświadczenia. Myślę, że start z tego miejsca nie powinien stanowić problemu przy słabszym wietrze i dobrym rozbiegu.
O ile dobrze pamiętam, to w rozmowie na lądowisku z tym lotniarzem "kasjerem" stwierdził, że w tych warunkach start z rampy byłby niemożliwy (tam lekko wschodnia odchyłka i rotory przy tej sile z o ile dobrze go zrozumiałem filarka grzędy skalnej (???)), a start z paralotniowego trudny. Twierdził, że chłopaki którzy polecieli do końca grani już nie dadzą rady w tych warunkach wrócić. Był bardzo, bardzo zaskoczony gdy wszyscy zgłosili się na lądowisku. Trudno więc powiedzieć ile miał racji/doświadczenia. No ale koledzy to dobrzy piloci byli (i są !)