TEMAT: Kłopot w trakcie lotu...

Z paralotniowej grupy dyskusyjnej zapożyczam linki do filmów...

Zastanawiam się, jak można pomylić sznurek od zamka z rączką od zapasu...?


A tutaj... Co naprawdę było przyczyną...?

Kiedyś pomyliłem sznurek od zamka z rączką od spadochronika hamującego, to wcale nie jest takie trudne. Na szczęście byłem dość wysoko i doleciałem do lądowiska.

Tak... pamiętam...

(od ok. 6:30)

PS.
Ale mam nadzieję, że odkąd Robert zastosował na Twoim sznurku od zamka ten genialny patent... już się to nie zdarzyło...?


(PS. Genialny patent polegał na przywiązaniu zwykłej nakrętki od butelki do końca sznurka... - ciągniesz dopiero wtedy, jak czujesz że masz w ręce nakrętkę...)

Hehe, Michalo, Ty masz kawalerską fantazję...!!!
Odchodząc do lądowiska na "trybie awaryjnym", jeszcze sobie 3 pętelki zakręciłeś...!!!


Tu track z tego dnia:
http://xcc.paragliding.pl/module.php?id=21&l=pl&contest=PL&date=20090704&reference=462a2827279f89f3

Upssssss!
Miałem bardzo podobną "przygodę" na Lijaku (startowisko paralotniowe) . Do dzisiaj cierpnie mi skóra! Teraz to bym już w takiej sytuacji nie lądował, tylko rzucił pakę nad lądowiskiem. Aż strach pomyśleć co byłoby gdyby w krążeniu nad lądowiskiem lub w zakręcie strzeliło

Aż strach pomyśleć co by było jak by nu się nie udał start, koszmar gołe skały
Z paczką to różnie można pomyśleć. Jak lotnia leci to po co rzucać? Wiadomo że w każdej chwilo mogła się złożyć ale się nie złożyła i pilot miał racje w tej sytuacji że nie rzucał paki a normalnie wylądował. Jedynie co nie bardzo sobie wyobrażam to po co on schodził spiralą lekką do ziemi? W sumie jest wytłumaczenie ale nie wiem czy dobrze myślę. Zakręt w prawo był jedyny rozsądny bo w lewo mogło się zakończyć tragicznie. Tak mi się wydaje i dla tego schodził prawą spiralą na zrową sterownicę a nie na złamaną.

Z opisu końcu filmu "did'nt notice a badly bent downtube" wynika, że pilot nie zauważył złamanej rury i pewnie dlatego tak spokojnie sobie leciał.
Dzięki temu że była to bezmasztówka dużą część obciążenia mógł przejąć dźwigar i pewnie to go uratowało.

O kurde...
No mial facet wiecej szczescia niz rozumu. Po pierwsze WW T2, czyli wytrzymala konstrukcja, po drugie pilot lekki, po trzecie wyjatkowo spokojne powietrze.
Pamietam jak sie Maciejowi to przydarzylo na Lijaku, tylko nie pomyslcie sobie ze Mesiek tak wafelsko biegl potykajac sie o krzaki i wlasna sterownice.. ee eee, nic bardziej mylnego. Na Lijaku na starcie paralotniowym byla taka sytuacja, ze wialo nam mocno i odrywalismy sie szybko, ale potem dolatywalo sie do krawedzi nad urwisko i tam byl maly rotor, wiec lotnia tracila sile nosna troszeczke, a ze maciej juz mial nogi w kokonie to przyladowal kolkiem w skale.. (Maciej popraw mnie jak bylo inaczej..).
Ja na szczescie zdaje sobie sprawe ze swojej wagi i zwykle jestem przygotowany na wszelkie pechy wynikajace z tego, takze mialem nogi w gotowosci i przed ta krawedzia wykonalem ze 2 czy 3 odbicia, chociaz wczesniej juz lecialem.

Po tym Maciejowym przypadku Maestro powiedzial krotko, trzeba odleciec od gory nad plaskie i rzucac zapas.
Dobra, udalo sie Maciejowi i gosciowi z tego filmu tez, ale niebezpieczenstwo bylo w obu przypadkach ogromne, bo grozilo zlamaniem sie lotni np 40m nad ziemia..

Ja bym jednak rzucal zapas teraz nauczony tymi doswiadczeniami.

michalo napisał: Z opisu końcu filmu "did'nt notice a badly bent downtube" wynika, że pilot nie zauważył złamanej rury i pewnie dlatego tak spokojnie sobie leciał.
Dzięki temu że była to bezmasztówka dużą część obciążenia mógł przejąć dźwigar i pewnie to go uratowało.

Jakoś trudno w to uwierzyć - podczas lotu opierał się barkiem o to zgięte ramię. Poza tym chyba musiał czuć w locie ściąganie na jedną stronę?