TEMAT: Pińczów 2013

Masz racje, 220km

Pociągiem jechałem tylko wracając z Klc do Waw, w pierwszą stronę naturalnie zabrał mnie MichalO.

W niedzielę w Pińczowie było jednak - wbrew prognozom z rana - za mocno. Dość silne porywy stanowiły zagrożenie dla życia i zdrowia (również tego psychicznego) - tak holującego jak i holowanego. Przy silnym kierunku z płn. (również z zachodnią odchyłką) lotnisko jest nie tylko na zawietrznej garba pińczowskiego ale i w rotorze od drzew za stawem. Gdyby nie te przeszkody terenowe to by można po starcie ścigać chmury po Słowację...

Ostatecznie towarzystwo i lody w Pińczowie są najlepsze na świecie. Zjadłem dużego śmietankowo-jagodowego (prawdziwe jagody !!!) idąc na ryneczek pod fontannę, później puchar lodowy wracając do ARwP, a już jadąc do domu nie mogłem się oprzeć i też wstąpiłem na pucharek .

Po lodach wiatr i turbulencje zelżały. Niestety termika również, mimo, że chmurki były obiecujące. Jak widać na zdjęciu wiatr był nadal dość mocny na wysokości podstaw, a szczególnie wyżej. Wiele noszeń to była suma irytujących, bo nie do wykręcenia, turbulentnych bąbli. Raz zabrałem się na 1700 mnpm, z 50m pod podstawę. Wyżej już się nie dało.
Po godzinnym włóczeniu się wokół Pińczowa lądowałem.

Dziękuję tutaj Bogdanowi (moto) za fantastyczne zdjęcia.



Atak na słońce w poszukiwaniu termiki



Lądowanie już prawie bez chmur...

Dzisiaj. Grześ wyczepiony na 500m. w kominie. Podstawa ca. 1800m napiera na Chmielnik...
12.35 - dolatuje do Chmielnika, ma sufit, trochę turbulenie...
12.50 - za Chmielnikiem, planuje trasę w kierunku Szydłowa...
13.10 - ale emocje! docisło Grzesia,ratował d... z 300m , paręminut temu miał już 1100, dolatuje do Szydłowa
13.35 Staszów zaliczony, kierunek na Masłów..
13.50 - 1500m nad zalewem koło Rakowa, na kierunku ładny szlak cu. ale turbulentnie...
14.15 - Raków za ogonem, kierunek Daleszyce...
14.40 - oj, było gorąco, Grześ znalazł się na 300m, ale od czego kunszt takiego pilota. Ostatni meldunek 1900m. Niestety z tak małego pułapu trzeba było z komiem trochę wrócić w kierunku Daleszyc. teraz dalej do przodu na KIelce, Masłów...

15.20 - 1800m, 15km do Masłowa, ciężko napierać pod wiatr...
16.00 - Daleszyce trzymają jak magnes.Dobrze żarło na Kielce ale wiatr dość silny i późna pora. Grześ obrał kierunek Pińczów.
16.50 - 1000m nad oczyszczalnią w Pińczowie. Decyzja wiadoma,Grzegorz będzie wyciągał trójkąt ile się da w kierunku południowym,a ja będę cieszył oko widokiem szybującego Atosa z Grześkiem na pokładzie.....pod pokładem..eeeeeeeee podwieszonego pod skrzydłem
17.00 - nad Michałowem, 600m...
17.05 - słońce dobrze wygrzało teren, Grzegorz relacjonuje : cała łąka lata ze mną w kominie...
ostatnia relacja Grześka: Andrzej,zmów mi gyros...
i wylądował 17. 10 BRAWO !!! Całkowity czas lotu 5 godz. 8 min

Grzesiek Grzesiek - napieraj Zrób trójkąt 200km FAI

Hmm.
Ciekawe ciekawe, niech leci

Zrobi Masłów i ma w pupę wind.

WOW... i tym genialnym sposobem mamy lotniowy Lajf-Treking!!!
Ale emocje, normalnie nie mogę odejść od komputera..

Andrzej, jesteś najlepszą maszynką do Lajf-Trekingu, jaką znam!

Smyk napisał: Hmm.
Ciekawe ciekawe, niech leci

Zrobi Masłów i ma w pupę wind.

Z takim wiatrem będzie miał 25 doskonałości, czyli ze dwa kominy wystarczą i wróci do Pińczowa.

Huuuraaa! Brawo!!!