TEMAT: Nagły spadek siły ciągu

Nagły, nieoczekiwany spadek siły ciągu jest na początku holu, przy jeszcze bardzo małej wysokości, wyjątkowo niebezpieczny. Niezależnie czy jest efektem zerwanej liny, awarii wyciągarki, czy innej przyczyny. Miałem ostatnio okazję przetestować taką właśninie niemiłą niespodziankę. Moja własna głupota i w efekcie idiotyczne pofolgowanie zasadom bezpieczeństwa wywołane nieodpartą chęcią wzbicia się w powietrze, doprowadziła do potencjalnie śmiertelnie niebezpiecznej sytuacji. Po normalnym początku holu i nienagannym starcie, tuż po wyczepieniu górnej liny, zupełnie nieoczekiwanie spadła siła ciągu. Spadła praktycznie do zera. Holownik wystraszył się, Jego zdaniem, zbyt dużej siły holowania zaraz po starcie i w najmniej pożądanym momencie dał, po prostu, po hamulcach. Przy zerwaniach liny zawsze reagowałem natychmiastowym ściągnięciem, wyczepem i poprawnym lądowaniem. Tym razem o dosłownie ciut za długo czekałem na wznowienie holowania. Lotnia zachowała się typowo jak to w przeciągnięciu. Straciła siłę nośną i zaczęła zwalać się w lewo. Wypiąłem się. Sciągnąłem. Ależ ciężko ściągać jak lotnia niekontrolowanie pikuje. Ziemia i szybkość rosną błyskawicznie. Tuż nad gruntem poczułem , że odzyskuję sterowność. Wypchnąłem. Diskus zdecydowanie zwolnił ale nie było już szansy na wybronienie się przed uderzeniem. Na szczęście nie było to duże bum. Na nieszczęście mimo zwinięcia się w "koci grzbiet" mój lewy nadgarstek i lewe ramię sterownicy spotkały się dynamicznie, łamiąć wzajemnie.
W efekcie wieloodłamowego złamania najpierw to co na zdjęciu



a teraz, od wczoraj, dzięki nieocenionej pomocy logistycznej Wojtka Dawidowskiego , też lotniarza, metalowa płytka i trochę gwoździ w środku
, czyli to co gwarantuje powrót do pełnej sprawności oraz latania, może już w sierpniu.

O stary, brakuje Ci na tym zdjęciu lufy i mógłbyś grać w Terminatorze IV
A tak serio, to wracaj szybko do zdrowia, bo najlepsze startowisko lotniowe na wschód od Warszawy za Tobą na pewno się stęskni.

O kurcze, no wygląda to strasznie... to żelazo w ręce...
Ale mam nadzieję, że im więcej żelaza, tym lepiej poskładane...
Robert, zrastaj się szybko i wracaj do latania!

Robert, trzymaj się, a ja trzymam kciuki żebyś za parę miesięcy był jak nowy!

bartek

Robert wracaj szybko do zdrowia. Cholera, szkoda...
Nic to jednak, zatrzymam parę kominów beskidzkich dla Ciebie

Robert, trzymaj się i zdrowiej!

Dzięki wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia. Troczkę się to jednak opóźnia, bo chyba mam już za sobą te lata, kiedy wszystko goiło się na mnie jak na psie. Stan aktualny jak na fotce. Cholera bita słabo się zrasta i ta kość księżycowa taka jakaś zwichnięta. Doktory każą jednak ćwiczyć. Więc zaczynam. Tylko czuję się tak trochę jak ten bocian co mu skrzydło przetrącili

Sterylny, jakoś wcześniej umknął mi ten wątek i stąd dopiero teraz składam spóźnione wyrazy współczucia.
pozdrawiam