TEMAT: Szkolenie w Mieroszowie

Witam serdecznie!

Jutro wybieram się na szkolenie w Mieroszowie i mam w aucie wolne miejsca. Jeśli jest jakiś chętny można się przybrać - proszę o kontakt. Startuję z miejscowości Jastrzębie-Zdrój (woj. Śląskie).

Pozdrawiam,
Krzysiek
_________________
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
GG: 5072508
tel.: 600 049 067

Wczoraj w Mieroszowie pierwsze w życiu loty holowane:
Pauliny:







oraz Andrzeja:





Obydwa te starty obserwowałem z powietrza, wożąc się na mosquito wspomagany wieczorną termiką nad zboczem. O ile Andrzej po tym locie wyglądał w miarę normalnie o tyle Paulina miała gigantycznego banana na twarzy, który bynajmniej nie zszedł jej wraz z zachodem słońca.

pozdrawiam

Najlepsze było to że wstaje dziś rano, a tu dalej banan na twarzy...

Ja rowniez sie dobrze bawiłem obserwujac postepy kilegow i koleżanek . Niestety nie oderwałem się od ziemi ale wróciłem opalony może w tygodniu odrobię .

PIERWSZY HOL.
Idealnie mój urlop zbiegł się z terminem szkolenia u Andrzeja "obóz trening".
Miałem zacząć szkolenie za wyciągarką. W pierwszym dniu pogoda była idealna dla zaawansowanych i poszli za windą Remik,
Wojtek, Jarek i Andrzej. Oj, polatali. Mieroszowska dolina pięknie oddaje bąble termiczne i można tam latać i latać.
Również występujące tam zafalowanie, co widziałem na własne oczy doskonale umiał wykorzystać Wojtek. Leciał po prostej na tle błękitu mając cały czas
noszenie. Mnie, pomimo palących się butów i chęci dołączenia do nich pozostało tylko siedzenie na poziomie trawy i z zazdrością spoglądanie w niebo.
Andrzej cały czas mi mówił, że polecę jak tylko przestanie szarpać. W końcu miał to być mój pierwszy hol i wie co mówi.
Pogoda jednak nie dawała szans na pierwszy hol. Wieczorkiem tylko poćwiczyłem starty i lądowania z rampy, przy okazji znowu doceniając obecność ruraka, który transportował mojego Merlina na szczyt.
W końcu w ostatnim dniu przyszła moja kolej. Przede mną Paulina zaliczyła swój drug hol i to na całą długość liny (gratulacje), no i ja.
Niby normalnie stoję na starcie ale podpięta lina do mojego wyczepu powoduje szybsze walenie serducha.
Wiatr zupełnie osłabł i dostałem instrukcje, że pomimo naciągu od liny trzeba na starcie również szybko biec jak bez holu. Zbocze miało mi to wszystko ułatwić.
Pomimo bardziej rozwartych oczu, sam start i lot po prostej na holu nie nastręczył mi kłopotów.
Na pewno przyczyniło się do tego to, że leciałem na lotni szkolnej i idealne warunki. Pierwszy hol był bez przepięcia i zakończył się na około 100 metrów. Zrobiłem jeden krąg i podszedłem do lądowania.
Najważniejsze że rozpocząłem szkolenie za wyciągarką i następne przyjazdy do Mieroszowa dadzą mi wreszcie szanse na wyższe loty.
pozdrawiam,
-Piotr

Wieczorny (z)locik Pauliny z Dzikowca:



Moje pierwsze lądowanie na całkowicie płaskim terenie było równie zaskakujące.

pozdrawiam

Heh..pieknie. Paulina lata, a ja jestem "w ciemnej d...." z lataniem...i pomyslec, ze zaczynalismy w tym samym czasie...ehhh..

p.s. Fajny zlocik, Paulina - fajna uprzaz, co to za cudo?

Roland napisał: Moje pierwsze lądowanie na całkowicie płaskim terenie było równie zaskakujące.

I dlatego np. Doda nie zostanie nigdy lotniarką.

Smyk napisał:

Roland napisał: Moje pierwsze lądowanie na całkowicie płaskim terenie było równie zaskakujące.

I dlatego np. Doda nie zostanie nigdy lotniarką.

Jak ona by robila SK lotniowe tak jak prawo jazdy, to strach pomyslec gdyby przyszlo z nia latac na tej samej gorce.....dodatkowa trudnosc w porownaniu z prowadzeniem samochodu to trzeci wymiar..