No tak, tak to by wygladalo. Predkosci wieksze, doskonalosc wieksza, to hulaj dusza, powinno byc lepiej. Ale..
O ladowaniach wspomnial juz Michalo, ale z konkretow to ladowanie w zbozu na paralotni? Smiech, luzik, ot siupniecie i tyle, wygodnie bez stresu. ladowanie w zbozu na lotni? Wystarczy sobie pomyslec co sie moze zdarzyc. Predkosc o wiele wieksza niz na paralotni, no i 50kg sprzetu na sobie, ktory jak zlapie sterownica o klosy, to robi sie bardzo twardy. Nie jest wesolo i to zarowno jesli chodzi o straty w kosciach jak i w rurach. Nie poprawia to sytuacji lotniarza. Ladowanie w terenie pagorkowatym na paralotni, hmm przy pochylonym terenie, nie ma wielkiego problemu, koncowka skrzydla wysoko, nawet w zakrecie, brak zjawiska wplywu ziemii czyli niesienia sie skrzydla daleko do przodu.
lotniarz to wszystko ma, jeden podmuch i ladujemy 50 metrow dalej, taki podmuch zmieni paralotniarzowi dolot o gora 10 metrow. Smyk moze cos powiedziec o ladowaniach pod klonowka. na paralotni luzik z wmieszczeniem sie, wlascwie nie ma najmniejszego problemu. Lotniarz za to ma wielki problem, sciagnie sterownice to sie rozpedza i tnie z wplywem ziemii potem wlasciwie nie zblizajac sie do gruntu. niewesolo.
Ale dosc o ladowaniach.Samo krecenie komina na lotni jest o wiele trudniejsze, bo dochodzi jeszcze jeden chybotliwy parametr do pilnowania - predkosc.
Na paralotni zaciagamy hamulec i ona kreci, na lotni wejscie w zakret wiaze sie ze wzrostem predkosci i to zaleznym od tego w jakim miejscu komina jestesmy. jak nas wlasnie wypluwa to przyrost predkosci bedzie bardzo duzy, mnie zdarzalo sie na extralicie osiagac 80kmh zanim sie zdazylem wprawic. Znowu wejscie w komin na niektorych lotniach powoduje zadzieranie i wyhamowywanie, trzeba na to zwracac uwage i kontrowac.
No i kolejna rzecz, wielosc mozliwosci o ktorej moi szanowni przedmowcy juz wspomnieli. czyli, paralotniarz leci z wiatrem krecac kolejne kominy do konca, a potem dalej z wiatrem, bo inny kierunek nie ma za bardzo sensu. Lotniarz natomiast moze latac wlasciwie w kazdym kierunku. mielismy ze Smykiem taki dzien kiedy lecielismy blisko siebie i w pewnym momencie on zdecydowal leciec z wiatrem pod TMA Poznan, a ja wracac pod wiatr o predkosci 25kmh. I ten powrot mi sie zreszta udal, przelecialem nawet jeszcze na przedpole lotniska zachowujac duza wysokosc. Paralotniarz wogole nie ma tego w opcjach. Dlatego jak ja robie skromny trojkacik, oni sobie leca z wiatrem i robia 3 razy tyle.
Jeszcze kwestia odejscia w byle czym. Paralotniarz moze odchodzic z wiatrem majac 200-300 metrow wysokosci, jesli tylko ma jakies zerko. jak z tego zerka cos bedzie, poleci na przelot, jak nie, to wyladuje 2-3km od lotniska, zwinie sprzet w plecak, przyjdzie spowrotem i wystartuje za chwile znowu. jak ja zrobie cos takiego lotnia, to nawet sie jej nie da przeniesc ulica te 2km. trzeba zlozyc, poczekac na samochod zwozkowy, rozlozyc i probowac ew. dalej, ale cala ta operacja paralotniarzowi zajmuje 30 minut, a lotniarzowi 2 godziny jak sie bedzie bardzo spieszyl. i to sa 2 godziny pracy przy skladaniu i rozkladaniu lotni, oraz jej mocowaniu na samochod itd. Tak wiec nikt tego raczej za czesto nie robi, wolac poprostu nie odchodzic z zerkiem w nadzieki ze sie z tego zrobi komin. lepiej wyladowac na lotnisku i probowac w nastepnym holu.
Tak to mi se widi..