Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Sekretny klucz Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1

TEMAT: Z lotnią na Ukrainę  okiem laika.

Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/17 19:39 #2001441

Z lotnią na Ukrainę – okiem laika.
Czyli pierwszy wyjazd szkoleniowy na Krym z towarzyszem Rusłanem ;-)


MITY (przed wyjazdem) :
- z lasu będą wyskakiwać 8letnie dziewczynki z nożem
- będą atakować nas obcy i zjedzą na śniadanie
- właściwie to ostatnia podróż w życiu bo „Z TAMTĄD SIĘ NIE WRACA”
- wszędobylska agresywna policja szukająca byle pretekstu aby się obłowić
- szereg różnego rodzaju innych lęków
- wątpliwości co do jakości szkolenia
- kompetencji instruktorów
- problemów językowych
Większość tego rodzaju mitów tworzą ludzie którzy na Ukrainie nigdy nie byli, bądź może i byli ale wiele lat temu.

FAKTY
Kraj jest całkiem bezpieczny ale należy uważać na swoje rzeczy (o tym potem)
Można normalnie podróżować po kraju, drogi są jakie są ale
Benzyna jest naprawdę dobra i na dodatek jest tania (4,7 HRYWNY *0,62 zł lub około 0,5 przy zakupie hrywny za dolary) ja spaliłem maksymalnie 800 zł przy spalaniu rzędu 8,3l na setkę (3500km)
Ludzie uprzejmi, mili, uczynni.
Bardzo wysoki poziom szkolenia, dodatkowo instruktor mówi po Polsku
Bardzo duże tradycje szkoleniowe i lotniowe
Niesamowite miejsce zarówno do nauki jak i dla zaawansowanych pilotów


Od początku,
Nareszcie nadszedł ten upragniony dzień, właściwie planowany już od roku, ale jak to zwykle bywa odbyło się wszystko na wariata. Mapa w GPSie akurat nie działała (innej nie miałem), nie miałem wielkiego pojęcia o kraju do którego jadę - jedyne informacje od uczynnych znajomych przerażały mnie.
No cóż trudno, wyjechaliśmy z Krakowa wraz z Rusłanem w okolicach 20, mieliśmy się spotkać z kolegą Waldkiem na granicy i wspólnie przeciąć ten nieznany mi dziki kraj.
W okolicach 2 w nocy gdy zebrała się już cała ekipa ( ja i moja dziewczyna Ania, Rusłan i Waldek)
//miało nas być więcej, ale jak to bywa lepiej siedzieć w kraju i narzekać że niema warunków na latanie.

Ruszyliśmy.

Większy pierwszy postój mieliśmy niedaleko Lwowa u rodziny Rusłana. Przespaliśmy się chwilkę zjedliśmy wypiliśmy kawę i ruszyliśmy dalej.

Po drodze do Lwowa dowiedzieliśmy się czym jest tir-niespodzianka, oraz zrozumieliśmy że ukraiński sposób jazdy różni się nieco od naszego, choć nie aż tak bardzo i nie zawsze.
To pierwsza uwaga co do podróżowania – w nocy lepiej nie podróżować bądź podróżować z kimś na przedzie, Pojazdy nie są oświetlone, bądź mają np. sprawne jedno światło i jakieś małe czerwone lampeczki (tir-niespodzianka). Zasady wyprzedzania są nieco ekstremalne – lewą stroną, prawą stroną, poboczem lub combo – wszystko na raz ;-) to wszystko pod górę na zakręcie i w lesie – tak aby nie pozostawić sobie szans na zobaczenie auta z przeciwka

Gdy już pokochamy ukraiński styl jazdy, podróż staje się znacznie bardziej komfortowa, jeżeli nie, lepiej noc przeczekać w aucie na stacji benzynowej – tania i bezpieczna metoda nocowania.

Nie będę opisywać każdego kilometra podróży, bo to po prostu trzeba przeżyć. Z ciekawszych wydarzeń na drodze to awaria pompy paliwa w aucie Waldka – oczywiście nie gdzie indziej jak koło elektrowni atomowej ;-).
Zmuszeni byliśmy spać przy drodze na dziko, czekając na ratunek miejscowego mechanika.
O dziwo rano obudziliśmy się w swoich autach i właściwie nic nie zniknęło poza trójkątem.
Mechanik, okazał się bardzo przyzwoitym człowiekiem / przywiózł go miejscowy taksówkarz w sobotę w nocy / Obadał sprawę i w niedzielę rano zjawił się z nową pompą. Nie wiem ile kosztowała dokładnie ta przyjemność, ale kosztowała na pewno znacznie mniej jak w Polsce. Mechanik był na tyle uprzejmym człowiekiem że zadzwonił 2 dni potem dopytując się czy wszystko w porządku – moim zdaniem to wydarzenie obala bardzo wielu mitów.
Dodatkowo dostałem 2 mandaty (łączenie w obie strony)/ to nie wiele, a ich sumaryczna wartość to 15$ więc właściwie nic / oba zasłużone – przekroczenie prędkości, wyprzedanie na ciągłej.
Policja jest w każdym mieście, a czasem częściej, nie łapie bez większego powodu. Można się z nimi normalnie dogadać - oni po swojemu ja po swojemu. /na pewno uda się znaleźć wspólny mianownik ;-)
Właściwie potem dotarliśmy bez przeszkód na miejsce.

Miejsce cudowne pod wieloma względami. Ale jego największą zaletą jest zdatność do uprawiania naszego ukochanego sportu. Niektórzy twierdzą że jest to prawdopodobnie najlepsze miejsce w promieniu 2000km do uprawiania sportów lotniczych – na pewno nieliczne oferujące tak szeroką skalę trudności stoków oraz ich ilość. Stoki mają wystawy na prawie każdy kierunek wiatru – przy czym głównie wieje od morza albo do morza ;-) na oba kierunki jest start. Górki mają bardzo łatwy start, a wylądować można właściwie jumbo-jetem
Kolejnym bardzo miłym zaskoczeniem jest szkoła. Instruktor, który mnie szkolił to bardzo doświadczony pilot (osobiście wyszkolił co najmniej 500 pilotów lotniowych), potrafiący w sposób rzeczowy i kompleksowy przekazać swoją wiedzę dotyczącą podstaw i mechaniki lotu. Dodatkowo, okazał się być bardzo miłym i uczynnym człowiekiem np. pomógł mi kilka razy wnieść lotnie.
Nasz pobyt trwał 4 dni z czego 3 dni były lotne. Szkolenie odbywało się rano i popołudniu. Z moją kiepską kondycją udało mi się oddać 8 szkolnych lotów i gdyby nie wyjazd do Polski następnego dnia miałem zacząć latać na żaglu. Nadmienię jeszcze że 8 lotów które wykonałem na Krymie to tyle samo ile wykonałem w Polsce od maja tego roku (to dla tych którzy myślą że to tylko 8 lotów). W ciągu dnia panowały niesamowite warunki dla bardziej doświadczonych pilotów – widać to było zresztą po ilości lotni w powietrzu i czasie jaki tam przebywały.
Z przykrych rzeczy jakie mnie spotkały, to kradzież mojego sprzętu fotograficznego, włamano mi się do auta i aparat znikł, szczęście w nieszczęściu było takie że obok leżał kask i buty / kask-800 zl buty-700 więc też całkiem wartościowe ;)/bez tego bym nie latał, więc wartość x4. Oczywiście ktoś teraz powie ależ tam kradną – to nieprawda, wypadek był jednostkowy a nasze auto stało na samy końcu pola namiotowego. W Polsce do tego auta też włamywano mi się kilka razy. Wypadek miał miejsce w nocy i tu uwaga/przestroga – małe cenne przedmioty należy mieć zawsze przy sobie, pomimo że na całym lotnisku sprzęt się wala po ziemi a w knajpie na stolikach leżą „bezpańskie” komórki i laptopy, lepiej w nocy mieć wszystko przy sobie.

Na podsumowanie – planuje wrócić na Krym i to jak najszybciej, możliwe że jeszcze w październiku – sezon tam trwa do 15 lutego więc jest jeszcze trochę czasu. Dla osób zastanawiających się nad szkoleniem na Krymie – GORĄCO POLECAM – za opiekę instruktorską zapłaciłem 50$ więc bardzo tanio. Szczegóły dotyczące kosztów całego kursu należy zasięgać u Rusłana.
Myślę że chęć mojego powrotu na Krym nie pozostawia wątpliwości co do tego czy jestem zadowolony z tamtego miejsca.

Pragnę pozdrowić towarzyszy podróży - czyli Rusłana, któremu jestem wdzięczny za organizacje tego wypadu, oraz Waldka który jest świetnym kompanem.

Teraz chciałbym na zakończenie dodać kilka uwag na temat ogólnego szkolenia lotniowego.
To uwaga dla osób które chcą zacząć się szkolić na lotni.

- początkowo lotniarstwo jest sportem drogim i czasochłonnym - koszty sprzętu to najmniejsze koszty jakie się ponosi. / jak umie się latać jest na odwrót ;-)

Szkolę się od Maja tego roku, swoją przygodę rozpocząłem w Mieroszowie – tam zapoznałem się z podstawami budowy lotni i oddałem swoje pierwsze loty. Koszt tej przyjemności to za kurs 1200 zł plus ceny paliwa, pobytu, byłem tam 2x.
Dodatkowo samodzielnie jeździłem po małych polskich pagórkach (okolice małopolski)
Mając dużo szczęścia, miałem wolne od maja tego roku - mogłem poświęcić kupę czasu na szkolenie. Sumarycznie wydałem do 3000 zł

Pomimo sprzyjających warunków czasowo-finansowych dużego samo zaparcia i wielkich chęci, moje szkolenie w Polsce przeciąga się już 4 miesiąc w efekcie wielu rzeczy się zapomina. Na Krymie szkolenie rozpoczęło się od małego wypadku i złamania ramienia sterownicy – winnym było moje złudzenie posiadanych umiejętnościach, samo-zachwyt i czas w jakim się szkoliłem(rozciągnięcie w czasie) - niedouczony pilot szybko zapomina. Niestety w Polsce warunki do szkolenia są mizerne, mimo wielkich chęci instruktora z Mieroszowa – Andrzeja – pogody nie da się zmienić. Koszty które poniosłem szkoląc się w Polsce były znacznie wyższe niż wyjazd na Krym – wsumie za 2 osoby z przejazdem 1500 zł – rozrzutny tryb życia.
Dlatego wszystkim zamierzającym się szkolić, radze dokładnie zrewidować swój portfel i czas jaki chcą poświęcić na szkolenie – nie da się tego zrobić w weekend. Oraz za parę stówek – budując sobie skrzydło.

TERAZ APEL DO LUDZI KTÓRZY CHCĄ SIĘ POWAŻNIE SZKOLIĆ
Dajcie o sobie znać - organizując się razem i jeżdżąc wspólnie na latanie – koszty się redukują.
Samotnie w tym sporcie nie da się wiele osiągnąć – chyba że ma się naprawdę gruby portfel

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Jeszcze raz pozdrowienie dla wszystkich.

Jeżeli ktoś jest zainteresowany wypadem na Krym w październiku
Znaki na 600-876-310
Andrzej Hudy

Edytowany przez: gumi_krakus, w: 2007/09/18 17:59

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/18 05:22 #2001444

  • bartek
  • bartek Avatar
  • Wylogowany
  • Pilot 100+, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Pilot 100+, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Posty: 1236
  • Oklaski: 16
  • Otrzymane podziękowania: 263
Bardzo fajny i wartościowy opis, zachęcający do wyjazdu nie tylko początkujących.

Andrzej, jeśli nie masz nic przeciwko temu, aby zamieścić to na s.głównej w formie artykułu, daj pliz znać.


pozdro
bartek

Edytowany przez: bartek, w: 2007/09/28 05:49
Atos VR, Aeros Discus C, Mosquito NRG
(wcześniej Aeros Discus, UP TRX, Kanion Bravo)
ŚK 2001

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/18 17:36 #2001446

Będzie mi bardzo miło jeżeli ten artykuł trafi na stronę główną
pozdro

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/18 18:37 #2001447

  • Leslaw
  • Leslaw Avatar
  • Wylogowany
  • Pilot 100+, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Pilot 100+, Sponsor lotnie.pl 2016
  • Posty: 809
  • Oklaski: 13
  • Otrzymane podziękowania: 397
Bardzo sympatyczne sprawozdanie.
W moim przypadku wyjazd na Krym motywowany bylby raczej checia przezycia przygody zwana UKRAINA no i KRYMEM samym w sobie. Dodatkowa motywacja sa ciekawi ludzie - zarowno Ci z ktorym sie udaje w ta daleka podroz, jak rowniez Ci ktorych poznaje sie juz po przybyciu na miejscu. Nie wspominam samego latania jako motywacji wyjazdu nad Morze Czarne, bo blizej mam do Greifenburgu i innych lotnych regionow alpejskich ale Krym .....to sie je z czyms innym i smakuje inaczej.
Mam nadzieje ze jak moje pociechy troche podrosna i Ruslan wciaz bedzie chetny do organizowania wypraw na Krym i wyrazi zgode na moje towarzystwo to "podczepie" sie do niego z cala rodzina.

pozdrawiam

leslaw


ps. nie omieszkam skorzystac z okazji aby juz zaczac werbowac chetnych lotniarzy na kwietniowy wyjazd do Greifenburga w przyszlym roku. Wiem ze to jeszcze kupa czasu .... ale. jak to z czasem bywa - czlowiek sie nie obejrzy i juz......wiosna i ptakow spiewy....;)

Edytowany przez: Leslaw, w: 2007/09/18 18:44
Lotnia: Wills Wing RamAir 154
Seedwings Merlin 148
Finsterwalder Funfex
Seedwings Spyder 14

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/18 19:17 #2001448

Fajny opis, rzeczywiscie. Potwierdzam za Andrzejem, że wypad na Ukrainę jest zawsze pieczeniem dwóch pieczeni na jednym ogniu. Bo z jednej strony ma się okazję na prawdziwe latanie, a z drugiej, jest to wypad do swiata, którego na Zachodzie i u nas już nie ma. I nie chodzi tylko o siermieżną infrastrukturę, inne standardy sanitarne :whistle: , ale przede wszystkim o nieprawdopodobne krajobrazy. Tylko na Ukrainie widzialem nieskażone ludzką ręką po horyzont pola, gory itp. Poza tym, rzeczywiscie jest rzeczywiscie taniej niż w Polsce (jedzenie, kwatery i inne luksusy :-) )

I choć dotknęły mnie podczas wyjazdu dwie awarie tej samej pompy paliwa (jedna na Ukrainie, a druga pod Rzeszowem), to wspominam nasz wyjazd bardzo miło mimo że oczywiście przechodziliśmy naturalne w takich okolicznościach etapy docierania się towarzyskiego, jakieś drobne sprzeczki wynikające ze zmęczenia podróża B) itp. ).

Polatałem sobie trochę na żaglu i - co baaardzo ważne - poobserwowałem w akcji profesjonalistów. Tego typu doświadczenia są nie do przecenienia.

Choć to truizm, to warto też podkreślić, że do wyprawy na Ukrainę należy się solidnie przygotować sprzętowo (samochód, części zamienne itp) i mentalnie (daleko od domu, trochę egzotyczne miejsce, być może długie oczekiwanie na dostosowany do naszych możliwości warun , warunki socjalne być może nie takie jakich się spodziewaliśmy itp). Nie da się oczywiście wszystkiego przewidzieć, ale warto do takiego wyjazdu przygotowywać się dużo wcześniej.

Potem zostają już tylko miłe wspomnienia, a te przykre się zacierają. Tak wspominam mój wyjazd do Odajewa sprzed 2 lat i tak już wspominam ostatnią wyprawę na Krym. Polecam Wam szczerze i gorąco Ukrainę.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/18 23:11 #2001449

Moim zdaniem kazdy wyjazd uleprza sie i moge poewiedziec ze mniej wiecej wiem jak dokladnie zaplanowac wyjazd i odpoczynek na Krym. Co trzeba zabrac ze soba a co nie. Jak ktos ma naped do lotni to zdecydownie warto go zabrac na wieczorne spacery po okolicznych gorach. Napewno dadza masse wrazen i niesamowitych fotek lub filmow z latania.
Pozdrawiam Ruslan
Lotnia Aeros Combat 13.5GT, Paralotnia NIVIUK ARTIK5
www.aeros.com.ua
www.aerospara.com
www.kievprop.com/index.html
www.youtube.com/user/RuslanBushchak/videos
www.facebook.com/ruslan.bushchak
Skype: ruslan-b,
tel. +48 503 547 987
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Odp:Z lotnią na Ukrainę  okiem laika. 2007/09/19 05:44 #2001450

  • Arti_
  • Arti_ Avatar
  • Wylogowany
  • Użytkownik jest zablokowany
  • Użytkownik jest zablokowany
  • Posty: 88
  • Otrzymane podziękowania: 0
BYłem w ekipie z RUsłanem w maju (kiedy to rękę złamałem, ale to inna historia :- ). WIdziałem latałem, potwierdzam. ALe chciałem tu wspomnieć o czymś, co umyka przedmówcom.

NIe uważam się za lotniarza, ale ciągle za kandydata, co to raptem kilka razy oderwał się od ZIemi. JAki jest mój status?
NIe mając licencji, na holu nie polatam. JEśli nie polatam nie będę miał licencji (brakuje mi 1,5 godziny, na KRymie to jeden start...). POjechać w góry i można, ale jak zdobyć doświadczenie, kiedy jedyny sposób polatania to hol, czyli start i przygotowanie do lądowania. W zasadzie start i lądowania mam opanowane, ale latanie... heh, do tego potrzeba termika. ALe kto mnie puści w termikę, jeśli nie jestem oblatany, bo potrafię startować i lądować. I to w spokojnych warunkach...

TAk wygląda nasze szkolenie, które jest wynikiem naszych możliwości terenowych. (Jestem z GDyni). A jak jest na KRymie?

STajemy ze strachem w oczach na krawędzi (ale nie jest to urwisko), robimy dwa, trzy kroki ściągając sterownicę i już jesteśmy ponad startem. TAk wygląda start przy wietrze 12 m/s, który ja wykonałem trzy razy. (WYpadek miałem przy wietrze 6 m/s :- )
CO robi taki leszcz jak ja? WYstartował i... może latać do pożygania lub utraty sił, w zależności co nastąpi pierwsze. PIękny żagielek na całej długości górki (jakieś dwa km), wydmuchujący do 300 metrów ponad start, pozwalajacy polecieć w przód nad zaorane pola (szukanie termiczki), powrót i wygrzebanie się ponownie ponad start. POzwala latać, czyli SPĘDZAĆ CZAS w powietrzu pomimo braku umiejętności latania w termice. OCzywiście bąble się pojawiają, co zresztą jest fajne :- ). CO potem? LEcimy sobie trzydzieści metrów od startu w głąb i lądujemy na górze. NA dole lądują CI, co im się nie udało...
W zasadzie można lądować na górze wszędzie i tylko lenistwo powoduje, że ludziska lądują blisko startu (oczywiście przesadzam, są jeszcze zasady : -)

GÓra jest długa, płaska u góry, płaska u podnórza i w sumie stroma. JAk to określił jeden kolega, ta góra jest jak krawężnik.


DLatego myślę o powrocie na KRym. MOża tam polatać zanim się 1.SPrawdzi prognozę, 2.prognoza się sprawdzi, 3.pociągnie holówkę, co pociągnie lotnię, 4.poprawnie wystartuje, 5. uchwyci termikę :-)


POlecam i pozdrawiam.
Arti_

PS.
LOoknijcie na GoogleEarth, są tam zdjęcia lub: TOmek, PRzypomnij link do swoich zdjęć :-)

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

  • Strona:
  • 1
Moderatorzy: Leslawsterylnymichalo
Zasilane przez Forum Kunena