Z lotnią na Ukrainę – okiem laika.
Czyli pierwszy wyjazd szkoleniowy na Krym z towarzyszem Rusłanem
MITY (przed wyjazdem) :
- z lasu będą wyskakiwać 8letnie dziewczynki z nożem
- będą atakować nas obcy i zjedzą na śniadanie
- właściwie to ostatnia podróż w życiu bo „
Z TAMTĄD SIĘ NIE WRACA”
- wszędobylska agresywna policja szukająca byle pretekstu aby się obłowić
- szereg różnego rodzaju innych lęków
- wątpliwości co do jakości szkolenia
- kompetencji instruktorów
- problemów językowych
Większość tego rodzaju mitów tworzą ludzie którzy na Ukrainie nigdy nie byli, bądź może i byli ale wiele lat temu.
FAKTY
Kraj jest całkiem bezpieczny ale należy uważać na swoje rzeczy (o tym potem)
Można normalnie podróżować po kraju, drogi są jakie są ale
SĄ
Benzyna jest naprawdę dobra i na dodatek jest tania (4,7 HRYWNY *0,62 zł lub około 0,5 przy zakupie hrywny za dolary) ja spaliłem maksymalnie 800 zł przy spalaniu rzędu 8,3l na setkę (3500km)
Ludzie uprzejmi, mili, uczynni.
Bardzo wysoki poziom szkolenia, dodatkowo
instruktor mówi po Polsku
Bardzo duże tradycje szkoleniowe i lotniowe
Niesamowite miejsce zarówno do nauki jak i dla zaawansowanych pilotów
Od początku,
Nareszcie nadszedł ten upragniony dzień, właściwie planowany już od roku, ale jak to zwykle bywa odbyło się wszystko na wariata. Mapa w GPSie akurat nie działała (innej nie miałem), nie miałem wielkiego pojęcia o kraju do którego jadę - jedyne informacje od uczynnych znajomych przerażały mnie.
No cóż trudno, wyjechaliśmy z Krakowa wraz z Rusłanem w okolicach 20, mieliśmy się spotkać z kolegą Waldkiem na granicy i wspólnie przeciąć ten nieznany mi dziki kraj.
W okolicach 2 w nocy gdy zebrała się już cała ekipa ( ja i moja dziewczyna Ania, Rusłan i Waldek)
//miało nas być więcej, ale jak to bywa lepiej siedzieć w kraju i narzekać że niema warunków na latanie.
Ruszyliśmy.
Większy pierwszy postój mieliśmy niedaleko Lwowa u rodziny Rusłana. Przespaliśmy się chwilkę zjedliśmy wypiliśmy kawę i ruszyliśmy dalej.
Po drodze do Lwowa dowiedzieliśmy się czym jest
tir-niespodzianka, oraz zrozumieliśmy że ukraiński sposób jazdy różni się nieco od naszego, choć nie aż tak bardzo i nie zawsze.
To pierwsza uwaga co do podróżowania – w nocy lepiej nie podróżować bądź podróżować z kimś na przedzie, Pojazdy nie są oświetlone, bądź mają np. sprawne jedno światło i jakieś małe czerwone lampeczki
(tir-niespodzianka). Zasady wyprzedzania są nieco ekstremalne – lewą stroną, prawą stroną, poboczem lub combo – wszystko na raz
to wszystko pod górę na zakręcie i w lesie – tak aby nie pozostawić sobie szans na zobaczenie auta z przeciwka
Gdy już pokochamy ukraiński styl jazdy, podróż staje się znacznie bardziej komfortowa, jeżeli nie, lepiej noc przeczekać w aucie na stacji benzynowej – tania i bezpieczna metoda nocowania.
Nie będę opisywać każdego kilometra podróży, bo to po prostu trzeba przeżyć. Z ciekawszych wydarzeń na drodze to awaria pompy paliwa w aucie Waldka – oczywiście nie gdzie indziej jak koło elektrowni atomowej
.
Zmuszeni byliśmy spać przy drodze na dziko, czekając na ratunek miejscowego mechanika.
O dziwo rano obudziliśmy się w swoich autach i właściwie nic nie zniknęło poza trójkątem.
Mechanik, okazał się bardzo przyzwoitym człowiekiem / przywiózł go miejscowy taksówkarz w sobotę w nocy / Obadał sprawę i w niedzielę rano zjawił się z nową pompą. Nie wiem ile kosztowała dokładnie ta przyjemność, ale kosztowała na pewno znacznie mniej jak w Polsce. Mechanik był na tyle uprzejmym człowiekiem że zadzwonił 2 dni potem dopytując się czy wszystko w porządku – moim zdaniem to wydarzenie obala bardzo wielu mitów.
Dodatkowo dostałem 2 mandaty (łączenie w obie strony)/ to nie wiele, a ich sumaryczna wartość to 15$ więc właściwie nic / oba zasłużone – przekroczenie prędkości, wyprzedanie na ciągłej.
Policja jest w każdym mieście, a czasem częściej, nie łapie bez większego powodu. Można się z nimi normalnie dogadać - oni po swojemu ja po swojemu. /na pewno uda się znaleźć wspólny mianownik
Właściwie potem dotarliśmy bez przeszkód na miejsce.
Miejsce cudowne pod wieloma względami. Ale jego największą zaletą jest zdatność do uprawiania naszego ukochanego sportu. Niektórzy twierdzą że jest to prawdopodobnie najlepsze miejsce w promieniu 2000km do uprawiania sportów lotniczych – na pewno nieliczne oferujące tak szeroką skalę trudności stoków oraz ich ilość. Stoki mają wystawy na prawie każdy kierunek wiatru – przy czym głównie wieje od morza albo do morza
na oba kierunki jest start. Górki mają bardzo łatwy start, a wylądować można właściwie jumbo-jetem
Kolejnym bardzo miłym zaskoczeniem jest szkoła. Instruktor, który mnie szkolił to bardzo doświadczony pilot (osobiście wyszkolił co najmniej 500 pilotów lotniowych), potrafiący w sposób rzeczowy i kompleksowy przekazać swoją wiedzę dotyczącą podstaw i mechaniki lotu. Dodatkowo, okazał się być bardzo miłym i uczynnym człowiekiem np. pomógł mi kilka razy wnieść lotnie.
Nasz pobyt trwał 4 dni z czego 3 dni były lotne. Szkolenie odbywało się rano i popołudniu. Z moją kiepską kondycją udało mi się oddać 8 szkolnych lotów i gdyby nie wyjazd do Polski następnego dnia miałem zacząć latać na żaglu. Nadmienię jeszcze że 8 lotów które wykonałem na Krymie to tyle samo ile wykonałem w Polsce od maja tego roku (to dla tych którzy myślą że to tylko 8 lotów). W ciągu dnia panowały niesamowite warunki dla bardziej doświadczonych pilotów – widać to było zresztą po ilości lotni w powietrzu i czasie jaki tam przebywały.
Z przykrych rzeczy jakie mnie spotkały, to kradzież mojego sprzętu fotograficznego, włamano mi się do auta i aparat znikł, szczęście w nieszczęściu było takie że obok leżał kask i buty / kask-800 zl buty-700 więc też całkiem wartościowe
/bez tego bym nie latał, więc wartość x4. Oczywiście ktoś teraz powie ależ tam kradną – to nieprawda, wypadek był jednostkowy a nasze auto stało na samy końcu pola namiotowego. W Polsce do tego auta też włamywano mi się kilka razy. Wypadek miał miejsce w nocy i tu uwaga/przestroga – małe cenne przedmioty należy mieć zawsze przy sobie, pomimo że na całym lotnisku sprzęt się wala po ziemi a w knajpie na stolikach leżą „bezpańskie” komórki i laptopy, lepiej w nocy mieć wszystko przy sobie.
Na podsumowanie – planuje wrócić na Krym i to jak najszybciej, możliwe że jeszcze w październiku – sezon tam trwa do 15 lutego więc jest jeszcze trochę czasu. Dla osób zastanawiających się nad szkoleniem na Krymie – GORĄCO POLECAM – za opiekę instruktorską zapłaciłem 50$ więc bardzo tanio. Szczegóły dotyczące kosztów całego kursu należy zasięgać u Rusłana.
Myślę że chęć mojego powrotu na Krym nie pozostawia wątpliwości co do tego czy jestem zadowolony z tamtego miejsca.
Pragnę pozdrowić towarzyszy podróży - czyli Rusłana, któremu jestem wdzięczny za organizacje tego wypadu, oraz Waldka który jest świetnym kompanem.
Teraz chciałbym na zakończenie dodać kilka uwag na temat ogólnego szkolenia lotniowego.
To uwaga dla osób które chcą zacząć się szkolić na lotni.
- początkowo lotniarstwo jest sportem drogim i czasochłonnym - koszty sprzętu to najmniejsze koszty jakie się ponosi. / jak umie się latać jest na odwrót
Szkolę się od Maja tego roku, swoją przygodę rozpocząłem w Mieroszowie – tam zapoznałem się z podstawami budowy lotni i oddałem swoje pierwsze loty. Koszt tej przyjemności to za kurs 1200 zł plus ceny paliwa, pobytu, byłem tam 2x.
Dodatkowo samodzielnie jeździłem po małych polskich pagórkach (okolice małopolski)
Mając dużo szczęścia, miałem wolne od maja tego roku - mogłem poświęcić kupę czasu na szkolenie. Sumarycznie wydałem do 3000 zł
Pomimo sprzyjających warunków czasowo-finansowych dużego samo zaparcia i wielkich chęci, moje szkolenie w Polsce przeciąga się już 4 miesiąc w efekcie wielu rzeczy się zapomina. Na Krymie szkolenie rozpoczęło się od małego wypadku i złamania ramienia sterownicy – winnym było moje złudzenie posiadanych umiejętnościach, samo-zachwyt i czas w jakim się szkoliłem(rozciągnięcie w czasie) - niedouczony pilot szybko zapomina. Niestety w Polsce warunki do szkolenia są mizerne, mimo wielkich chęci instruktora z Mieroszowa – Andrzeja – pogody nie da się zmienić. Koszty które poniosłem szkoląc się w Polsce były znacznie wyższe niż wyjazd na Krym – wsumie za 2 osoby z przejazdem 1500 zł – rozrzutny tryb życia.
Dlatego wszystkim zamierzającym się szkolić, radze dokładnie zrewidować swój portfel i czas jaki chcą poświęcić na szkolenie – nie da się tego zrobić w weekend. Oraz za parę stówek – budując sobie skrzydło.
TERAZ APEL DO LUDZI KTÓRZY CHCĄ SIĘ POWAŻNIE SZKOLIĆ
Dajcie o sobie znać - organizując się razem i jeżdżąc wspólnie na latanie – koszty się redukują.
Samotnie w tym sporcie nie da się wiele osiągnąć – chyba że ma się naprawdę gruby portfel
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeszcze raz pozdrowienie dla wszystkich.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany wypadem na Krym w październiku
Znaki na 600-876-310
Andrzej Hudy
Edytowany przez: gumi_krakus, w: 2007/09/18 17:59