TEMAT: Pińczów 2016

Oba loty naszych FAIowych kolegów dodałem do "Nasze polskie rekordy lotniowe"

Zupełnie nie rozumiem dlaczego XCC nie zaliczyło Bartkowi rozciągnięcia trójkąta w końcowej fazie lotu tak jak to zrobiło u Grześka.

Bartek odetnij może część holowaną, może to coś zmieni na Twoją korzyść...

Szacun Panowie

A ja się śmieję, że Bartek jest specjalistą od przelotów "promocyjnych".
Dlaczego "promocyjnych"??
Ano dlatego, że prawie każdy jego trak kończy się cyferkami 9,99 albo 8,98 albo 7,95 abo jakoś tak...

Bartek, denerwuje mnie to okropnie!!
Weźże w końcu zainwestuj w tego "asystenta trójkątów" i będzie Ci podpowiadał, kiedy wolno już lądować, a kiedy jeszcze nie..


Tu przykłady z ostatnich 2 lotów:

xcc.paragliding.pl/module.php?id=21&l=pl...nce=95b0f87d3e66b62c
xcc.paragliding.pl/module.php?id=21&l=pl...nce=2977a4277c1e5170

Panowie! Gratulacje! Rewelacyjne przeloty! Teraz to dopiero żałuję, że mnie z wami nie było.
Byle tak dalej!
Pozdrawiam serdecznie wszystkich lataczy!
Marcin

Kilka zrzutów z filmiku z wtorku. Sorry za opóźnienie, ale wyrwany z pracy dzień mocno odbił się na czasie i śnie

Na 07 czerwca prognozy różniły się: ICM podawał 6/8 zachmurzenia, co mocno zniechęcało, XC Skies na bazie GFS podawał w zasadzie czyste niebo, inne portale podobnie. Wiatr niewiele pow. 10km/h. Nie jest to najlepszy wiatr na rekord do trójkąta FAI, ale z drugiej strony przecież nie chodzi o to, by było łatwo Plan był taki, aby być długo w powietrzu, a startować o 11.00. W rzeczywistości porządne chmury tworzyły się już od 10.00.

Po
lewej eksperymantalna mapa jakości przelotowej dnia - najwyższa ocena już o 11.00. Po prawej prognoza termiki na trasie.


Grzesiek wystartował 15 min. przede mną, ja o 12.00. Zachciało mi się go dogonić i od razu dostałem po łapach. Już po pierwszym przeskoku straciłem za dużo czasu na odzyskanie wysokości lecąc zupełnie inną trasą. Niestety łączność nawaliła i jedynie z rzadka, i jedynie co piąty wyraz, rozumiałem co mówi Grzesiek.
Później już tylko raz wdziałem Grześka z 5 km przed sobą. Próbowałem trzymać tempo, niestety przed Staszowem historia się powtórzyła, przede mną była wielka niebieska dziura i ... zachowawczo wróciłem się 2 km pod pobliski kłaczek... który się niestety nie rozbudował. I tak krok po kroku, pomyłka po pomyłce, zrobiłem z 10 km latając w kółko, zanim się ostatecznie nie wygrzebałem na przyzwoitą wysokość.

Staszów


Generalnie było turbulentnie, lub bardzo turbulentnie. Rzucało lotnię w każdym możliwym i niemożliwym kierunku.


Przyjemnie zrobiło się dopiero krótko przed Masłowem, za cenę siły noszeń. Po 4 godz. w powietrzu, o 16.00, stanąłem przed istotnym pytaniem – pokonałem dopiero połowę planowanej trasy... Czy wystarczy mi czasu/ termiki, aby dolecieć do Pińczowa. Chmury się przerzedziły, ale liczyłem na termę co najmniej do 18.00.




Wiedziałem, że od Masłowa będzie lżej, bo z wiatrem – tak zaplanowana była trasa – i podjąłem ryzyko ewentualnego niedolotu. Od Masłowa komputer dolotowy pokazywał 500m poniżej wysokości lotniska w Pińczowie. Od Morawicy kręciłem już nawet słabe noszenia, bo każde mogło już być tym ostatnim.




Ostatecznie nie było tak źle, a cierpliwością starałem się nadrobić słabe tempo w tym locie. Nad Pińczowem miałem 1300m, więc mogłem rozciągnąć o 9km południowy pkt zwrotny. Ostatni komin o 18.15 pozwolił jeszcze na 400m podkręcenia i przy 400m na komputerze dolotowym postanowiłem zawrócić. Wracałem nad lasem, który pozwoli uratować szybko kurczący się zapas wysokości.
Lądowanie ze zdrewniałymi kolanami po 160km i 6.24 godz. w powietrzu, było w stylu rasowego alpejskiego zawodnika mumien-cup, czyli z poślizgiem na sterownicy

Solidnie zmęczony musiałem jedynie wysiedzieć jeszcze te 2,5 godziny drogi do domu. W sumie, jakby nie liczyć, spędziłem w podróży 11 godzin tego dnia

www.xcontest.org/world/en/flights/detail...10:03#fd=route@rt=r3

Robert - nie ma błędu - dystans policzony poprawnie (porównej np. xcontest).

PIekne trojkaty BRAWO !!! Trzymam kciuki za nastepne!
Agi, nie wywieraj presji na Bartku - jak lubi "promocyjne" to jego hobby - te ziarenka sie nie licza - jest na dobrej sciezce!!!
Jeszcze raz gratulacje dla Bebika i Bartka - super loty!

Przy takich rekordach powinniśmy również pamiętać o osobach, bez których te czy inne równie udane loty nie doszłyby do skutku, mam na myśli Andrzeja, który wyholował naszych rekordzistów i niewątpliwie ma w tym osiągnięciu swój osobisty udział. Fajnie, że można na niego liczyć nawet w środku tygodnia.

Pozdrawiam
Michał O.

Wybieram sie do Pinczowa juz dzis i planuje tam dotrzec na 20.00-21.00 czy ktos jeszcze planuje sie pojawic podobnie?

Gratulacje CHŁOPAKI za bardzo fajne loty!

Stęskniłem się za WAMI!

Pozdrawiam!

Robert - to przyjeżdżaj do Pińczowa

Czeka na nas 200 FAI do zrobienia