TEMAT: Boże Ciało - dzień, w który się nie lata

Jest wiele tradycji kultywowanych przez różne społeczności. Większość z nich ma rzeczywiste uzasadnienie. Przykładowo, będąc na statku nie gwiżdżemy. Tradycja(?)-gwizdanie oznacza brak szacunku dla zmarłych. Pochodzenie/geneza - na dużych jednostkach wydawano komendy specjalnym gwizdkiem. Inne gwizdy mogłyby być nawet niebezpieczne.
Moim zdaniem wielkie święto jakim jest niewątpliwie Boże Ciało wygenerowało pewien zwyczaj u katolików. Tradycja - nie latać bo będzie nieszczęście.
Pochodzenie/geneza - leży w samym święcie. Tak jak napisałem to wielkie święto w którym katolicy powinni przypomnieć sobie czym jest ich religia i mają szansę pokazania wspólnotowej siły z niej wynikającej(tradycja ta sięga XIII wieku). Rodzinne spotkania w ten dzień są bardzo częste (przynajmniej na południu (?)). Jeśli ktoś w ten dzień nie czuje takiej potrzeby to moim zdaniem kultywowanie takiej tradycji nie ma sensu, tak jak zakaz gwizdania na morzu dla ludzi którzy zupełnie nie czują wspólnoty morskich wilków. Z drugiej strony chyba nie jest to żaden warunek który trzeba spełnić, żeby być dobrym katolikiem czy żeglarzem .

Inna sprawa że nauczylismy sie że wszystko co nas spotyka musi sie dać wyjaśnić...

pozdrawiam

Osobiście to niby nie wierzę w przesądy, ale... w Boże Ciało nie latam!!! Kilka lat temu właśnie w Boże Ciało bardzo fajnie polatałem w termice. Na dole procesja a ja wiszę w powietrzu już od godziny. Lądowanie w wysokim zbożu nie było już tak przyjemne. Poważne złamanie kości ramienia wyłączyło mnie z latania aż do jesieni...

Ja w Boże Ciało wykonałem pierwszy lot w mojej lotniowej karierze, połamałem sterownicę i trochę się potłukłem.
Raczej z powodu bycia cienkim i początkującym lotniarzem, a nie koniunkcji sfer. Ale w Boże Ciało nie latam, co też jest pewnym ukłonem w stronę rodzinki mej kochanej

Ja uznałem prywatnie szkolenie lotniowe za pechowe:
- jadąc na drugą część spaliłem wymieniany rok wcześniej alternator i wracałem w śrdoku nocy na lawecie Assistance
- na Słowacji wymieniałem dwie przepalone tylnie żarówki (na dwóch różnych bezpiecznikach i obwodach)
- no i po zejściu z latania zastałem otwarte drzwi pasażera (prze centralnym zamku informującym o niedomknietych drzwiach)

Samo szkolenie było ok - starty z Hradiska na Dance miałem wysokie (bez dwóch prób na bezwietrzu i w plecy), loty dalekie, a lądowania udane.

pozwolę sobie rozbudować wypowiedź Meśka - na morzu wolno gwizdać i trzymać ręce w kieszeniach ale to przywilej tylko dla tych którzy opłynęli cape horn. są jednak dni kiedy w morze się nie wychodzi bo pech murowany.

Siedzę i rozmyślam..

Warun dzisiaj jak dzwon.. ale podobno się nie lata..

Hahaha- ale się uśmiałem, boki zrywać. Ten temat to chyba jedna, wielka groteska, nie róbcie już sobie jaj, bo ktoś jeszcze uwierzy w te zjawiska paranormalne kierujące ludzkimi poczynaniami

Heh... Michał, Ty się z tych co dzisiaj nie latają nie śmiej,
bo oni się z Ciebie, co latasz nie śmieją.


A niezależnie od Twojego śmiania, mam już chyba moją odpowiedź.. i to na podstawie świeżych faktów..

W Boże Ciało jak się chce, można latać i można nawet pobić swój rekord życiowy...

Paranormalne czy normalne jak zwał tak zwał, ale ja mam traumę dotyczącą tego dnia, bo się tego dnia połamałem (na lotni). Od tamtej pory w każdą rocznicę tego wydarzenia, więc i dzisiaj, biorę sobie urlop od latania

Agi poproszę coś więcej o tym życiowym rekordzie....