TEMAT: Skrzyczne - Stanik - Miting

Kol.Bartek

---

a

---

pro po kiedy ten film ?????????



pozdrawiam:)

To teraz moja chyba kolej
Prognozy były zachęcające na sobotę. Liczyłem tylko, że podstawa będzie wyższa. Faktem jest również, że prognozy zapowiadały wiatr NE, a na górze okazało się, że wieje E i to chwilami z odchyłką S. Frekwencja przerosła najśmielsze oczekiwania. 11 pilotów! Szok .
warunki do startu nie rozpieszczały. Wiatr słaby i ta południowa odchyłka . Cierpliwośc jednak popłaca. Jeden za drugim startowaliśmy w niebo nad Skrzycznym.
Jedynym któremu start zupełnie się nie udał, był Jacek.
Szkoda. Sam w zeszłym roku spaliłem start w tym miejscu.

Warunki były trudne, ale dało się polatac . Wąskie narowiste kominy, szerokie chwilami strefy duszeń i praktycznie nieobecny żagiel. To jednak w moim odczuciu nie stanowiło dużego problemu. Zdecydowanie większym moim zdaniem była obecnośc paralotniarzy. Na około 30 pilotów, jedynie jakichś 5-ciu potrafiło krążyc w kominie. Większośc oczekiwała, że 300m nad szczytem góry obowiązują takie same zasady jak na wysokości zbocza. Chaos i ciągłe testowanie się nawzajem. Sam miałem sytuację podobną do Michała. W stabilnym, ciasnym krążeniu przeleciałem w odległości paru metrów (3-4 ?!) od przecinającego komin paralotniarza. Może krążył szeroko i zahaczając jedynie centrum noszenia w którym ja się znajdowałem. Był powyżej mnie, więc moja widocznośc była ograniczona. Wielokrotnie tego dnia w czasie mojego krążenia paralotniarze widząc, że coś kręcę przecinali zarówno górą, jak i dołem przez centrum mojego komina. Tylko 2 dołączyło do mnie w ładnym stylu i po stycznej dawaliśmy do góry w jednym noszeniu. Większośc stosuje metodę przechodzenia przez "szpile" od zawietrznej, z wyhamowaniem w momencie gdy są pod jego działaniem. Nie piszę o tym, żeby pożalic się przed wami, ale uważam, że Michała błąd wcale nie musiał byc tylko jego błędem. Oczywiście nie zwalnia to nas lotniarzy z odpowiedzialności za swoje i ich bezpieczeństwo. Ja sam chętnie przeprosiłbym paralotniarza za stres, którego pewnie równie mocno doświadczyliśmy. Cóż, pozostaje miec nadzieję, że następnym razem będziemy bardziej uważac. Mimo, że z punktu widzenia lotniarza krążącego w chmarze chaotycznie latających paralotniarzy jest to ekstremalnie trudne.

Mi udało się wykręci 3 razy pod 1800 mnpm. Dało się odczuc, że lepiej w tym miejscy już nie będzie. Jednak widac jak ciągle dużo mamy do zrobienia. W tym samym dniu paralotniarze polecieli ponad 70km (!!), a nawet 131km. Przepaśc...

Ja zdecydowałem się na zachowawczy lot w stronę Klimczoka. Tam jednak po dłuższej walce okazało się, że powyżej 1300 mnpm nie podskoczę. Pozostało mi wylądowac na przystrzyżonym trawniku modelarzy.

6 lotni w pierwszym "rzucie"

Edytowany przez: Mesiek, w: 2010/06/10 01:09

Michalo

Edytowany przez: Mesiek, w: 2010/06/10 01:19

Jeszcze raz

Witam cie kol. Vega.

Wiem,ze zależało i zależy ci na polskim lotniarstwie i stąd ta troska ,bo posiadasz wiadomo bagaż olbrzymich doświadczeń w tej dziedzinie sportów lotniczych jakim jest lotniarstwo. Nie wiem czy wiesz,ze oboje mniej więcej rozpoczynaliśmy przygodę z lotniarstwem ja na Żarze a ty na dolnym śląsku. Ponieważ jesteśmy starymi wyjadaczami widzimy wiele błędów,które popełnia młode pokolenie pilotów. Tylko kol.czy my nie robiliśmy błędów oczywiście,ze tak- oczywiście na przestrzeni lat te błędy eliminowaliśmy wiesz,ze niektórzy z nas zapłacili najwyższą cenę jaką jest życie.Na kursie adeptowi lotniarstwa wbija się do głowy teorie i praktykę dotyczącą techniki pilotowania lotni.Ale o zabezpieczeniu lotów na starcie i lądowisku nic.Gdyby uczono- to na starcie na Skrzycznym nie doszło by do takich incydentów[co na ścieżce startowej robiła osoba postronna]? jak w takich warunkach bezpiecznie startować.Z powyższych relacji wynika,ze nikt nad tym nie panował,a wygląda to na KUPĄ MOŚCI PANOWIE KTO ŻYW.Oczywiście to zart ale ale.Kol. chyba Michało zalił się,ze na starcie dużo turystów ,ze przeszkadzali utrudniali przyg. do startu,ze mało miejsca itd. I zaraz rodzi się pyt.a kto miał zabezp.wam teren do startu? chyba nie turyści. Kochani lotniarstwo nie polega tylko na lotach.Na 1-szym miejscu bezpieczeństwo a więc ORGANIZACJA BEZPIECZNEGO LATANIA A DOPIERO NA 2-GIM MIEJSCU JEST LATANIE. myśle.ze kol.Vega zgodzisz się ze mną bo inaczej stanie się tragedia. Tu się zgadzam z kol.Vegą,sprawdziły się za naszych czasów dziesiątki sekcji lotniowych,które powstawały przy wyższych uczelniach, kopalniach no i aeroklubach. To w sekcjach lotniowych prowadziło się ciągle szkolenie, ustalało się plany działalności i prace, które,na startowiskach były porzebne do wykonania by Lądowisko i start był bezpieczny. No i kochani sekcja śląska jechała na" Czantorie" z piłami i narzędziami a nie lotniami. Na zebraniach toczyliśmy dyskusję,kłuciliśmy się a na startowisku lataliśmy i cieszyliśmy tak samo jak wy z udanego lotu.Organizowaliśmy bale w okresie karnawału,na zakonczenie sezonu na środku pasa wzlotów na lotnisku Muchowiec w nocy ORGANIZOWALIŚMY PIECZENIE BARANA. MIAM MIAM ZAŁATWILIŚMY W POBLISKIEJ JEDNOSTCE U D-CY WOJSKOWĄ GROCHÓWĘ NO I Z TRUDEM BO TAKIE CZASY ŻYTKO Z PK-ŁO[ DLA MŁODYCH CZYTAJ SKLEP PEWEX] JAK WIDZICIE KOCHANI ŻYCIE W SEKCJACH KWITŁO.STĄD PROPOZYCJA KOL.Vegi i moja zakładajcie małe sekcję na swoim terenie miejcie przygotowane jedno startowisko i zapraszajcie kol. lotniarzy. Dlaczego w Niemczech w Austrii są takie silne organizacje? NO KOL. Vega prawda,ze tam istnieją kluby czytaj sekcje. Moim skromnym zdaniem to jest myślę jedyna droga do rozwoju naszej kochanej dyscypliny jaką jest lotniarstwo. pozdrawiam cię serdecznie. Pulsar. Ps. 2 razy na Mistrzostwach Polski jako sędzia startowy wypuszczałem cię w powietrze.

Oczywiście wieczorem na Żarze odbyło się spotkanie z prezentacją koszulki Sterylnego

rewers równie ciekawy

...i ogólnie była świetna atmosfera

Witam
Co do startowiska na Skrzycznem - to muszę powiedzieć, że startowałem tam na lotni 2 raz i jak dla mnie to całkiem spoko miejsce. Osobiście dla mnie największą porażką tego startu, jest odcinek, kiedy się trzeba na niego dostać pomiędzy sosenkami .

Ponieważ jest to polskie górskie startowsiko to niestety infrastruktura nie stoi na najwyższym poziomie, chociaż teraz i tak było nieco lepiej jak kiedyś.

Ogólnie zawsze panował tam chaos, turyści i wszystko inne .

Ja stosuje zawsze jedną metodę, szczególnie w tamtym miejscu(jeszcze latając na glajcie). Najpierw kulturalnie proszę żeby się ktoś odsunął z mojej lini startu, a potem mniej kulturalnie, ale zwykle za pierwszym razem wszyscy schodzą. Więc nie wiem jak to się stało, że koledzy mieli "coś" po drodze.
Ogólnie wydaje mi się, że jak niema kierownika startu, a jeszcze takiego tam za 10 lat nie spotkałem to pilot musi sam dopilnować żeby mu się pod nogami nikt nie pelentał. Na straniku zresztą też, glajciarze rozkłądali się jak popadnie - taki ich urok