TEMAT: Szkolenie w Mieroszowie

Chłopaki stosunkowo szybko zaczęli sensownie latać, rano treningi startów na płaskim, potem kilka lotów na rogalach, przesiadka na Marsy a od drugiego dnia latali już z samej góry.
Górę dzieliliśmy z Martinem, który dla relaksu latał czym popadło, tutaj akurat na chwilowo nieużywanym Polarisie:

Facet dobitnie pokazał że to człowiek jest w lataniu ważniejszy od sprzętu, na niewielkim północnym zboczu o 60 metrach deniwelacji chodził kawał czasu na żaglu, potem przesiadł się na glajta (na glajcie to on się jeszcze "uczy") i także trzymał się w powietrzu. Oj wstyd było miejscowym "wyjadaczom" paralotniowym, którzy maksymalnie oszpejeni potrafili w tych warunkach zaliczyć tylko nędznego zlota. Na cześć Martina północne zbocze zostało nazwane "Krasna Hora".

Na 4 dni zawitał też Piotrek z którym zaczynałem szkolenie ubiegłym roku. Pokazał że te kilka ostatnich miesięcy nie poszło na marne, szkoda tylko że poza lataniem trzeba jeszcze zmagać się z prozą życia:

Ja wlatywałem się w mojego Seedwings Funky:


poza tym zabrałem ze sobą rower bo wymyśliłem sobie że w przerwach latania będę objeżdżał okoliczne góry. Ze względu na to że w ciągu dnia było bardzo wietrznie i termicznie a na stok wyjeżdżaliśmy po południu, to w poniedziałek, wtorek i środę zaliczyłem rowerem kolejno Stożek, Andrzejówkę-Klin i Dzikowiec, łącząc to z popołudniowym wysiłkiem lotniowym czwartego dnia myślałem że padnę, szczęście w nieszczęściu wiało bardzo mocno z odchyłką i nie było latania. Chyba nigdy nie sądziłem że będę się cieszył z braku latania. A wieczorami urządzaliśmy polsko-czeskie biesiady przy piwie, całe szczęście komary jeszcze niespecjalnie cięły. Bilans mojego wyjazdu to 4 lotne dni i dobre opanowanie lotni, na początku miałem mało udane lądowania ale ostatecznie nauczyłem się robić to poprawnie.

Witam!
Super tam u Was. Musze kiedy się wybrać do Was, raz byłem z rodzinka, następnym razem przyjadę z lotnią
Serdecznie pozdrawiam Ruslan

Roland, a jak sobie tam radzil moj kolega Leszek?

pozdrawiam

pozdrawiam

Niedziela, 3 października, Mieroszów, na lotni Wojtek S Target, pierwszy w życiu hol, przerwany ze względu na przelot paralotniarza na kierunku liny holowniczej. Wojtek zobowiązał mnie do zamieszczenia jego osobistego komentarza do tego zdarzenia: "Paralotniarze to ch...".

http://www.youtube.com/watch?v=9LLdKM0MVd8

pozdrawiam

Widac bylo, ze ten paralotniarz w taki nieskoordynowany sposb lecial, bujal sie na lewo i prawo i to wszystko w strefie gdzie chodzi lina... ojj kiedys mu ta paralotnie ciachnie ta lina i wtedy bedzie mial nauczke

JacekJJ napisał:

ojj kiedys mu ta paralotnie ciachnie ta lina i wtedy bedzie mial nauczke

Przydaloby sie...Faktem jest, ze jak obserwowalem w Mieroszowie paralotniarzy - ale mam na mysli ogol tego srodowiska - to jednak da sie zauwazyc spora grupe ludzi, ktorzy stosuja zupelna - szeroko pojeta - anarchie(moja prywatne doswiadczenia, takze za granica) w lataniu - celowo lub niecelowo. Nastepstwa takiego \'podejscia\' bywaly rozne, wlacznie z koniecznoscia rzucania zapasu czy awaryjnych ladowan, na granicy ryzyka. Ten tu delikwent albo byl zupelnie nieprzytomny latajac, bo trudno mi sobie wyobrazic, ze nie widzial obok wyciagarki, albo to taki wlasnie anarchista co ma wszystko i wszystkich w d.... To troche jak z kierowcami na drogach, jeden pilnuje sie i tego co robi, innym wydaje sie, ze wszystko moga, jeszcze inni nie powinni prowadzic, bo sie do tego nie nadaja(znam takie przypadki).Niestety, z tego co wiem i widzialem na miejscu Andrzej nie ma wplywu na lokalna tluszcze paralotniowa, nie moze ich przegonic stamtad czy nawet wymoc przestrzegania elementarnych zasad bezp.(bo sie temu nie poddaja), wiec pewnie takie sytuacje beda wciaz sie powtarzac, do czasu az.....odpukac....cos sie wydarzy...przykre to
W tej konkretnej sytuacji najbardziej wkurzajace jest chyba to, ze trzeba myslec za takiego, chociaz on powinien. Z drugiej strony trzeba byc czujnym, bo do stracenia jest zbyt wiele.

Edytowany przez: daf, w: 2010/10/07 01:07