TEMAT: Polskie lotnie

A mnie bardzo ciekawią wszelkie informacje nt. zlotu na lotni z Rysów w 77 roku. To musiało być coś! Przede wszystkim wynieść lotnię na swoich własnych plecach na szczyt. Podejrzewam, że podejście było od polskiej strony a nie od słowackiej (kwestie granicy itd.).

Czy są jakieś obszerniejsze informacje o tym zlocie?

Pozdrawiam,
Maciek

pirx napisał: A mnie bardzo ciekawią wszelkie informacje nt. zlotu na lotni z Rysów w 77 roku... Czy są jakieś obszerniejsze informacje o tym zlocie?

Jak dotychczas tylko dwoch facetow polecialo z Rysow:

Jozef Gigon i Zbyniu Zalewski.

Podchodzili od strony Morskiego Oka, podobno koncowka podejscia byla dramatyczna ale wszystko sie udalo. Ten historyczny lot wykonali w piekny wrzesniowy dzien. Zbyniu wciaz wspominal w "czytelni" ta przygode i z tad znam te fakty bo wtedy jeszcze nie latalem. Mysle ze Dasiu moglby Zbynia wziasc po lampe zeby wyluskac wiecej faktow. Napewno ten lot byl opisany w "Skrzydlatej Polsce".

Być może uda mi się odnaleźć ten artykuł. Ale nie obiecuję

Witam.

Z-ta nie chciane dziecko lat 80-tych.Kiedy pojawiła się na Żarze wzbudziła nas zachwyt.Poprawnie i czysto wykonana.Wyglądała na rasową lotnie,była dzieckiem naukowca z Instytutu Lotnictwa w warszawie Dr Wolfa,który dobrze znał meandry lotniarstwa. Niestety w praktyce okazała się zupełnym nie wypałem,chociaż była dmuchana w tunelu w instytucie.To była trudna w pilotażu i co ważniejsze była lotnią nie przewidywalną. Pierwszym pilotem oblatywaczem jej, był Józek Korol,który opowiadał,ze omało Z-ta nie doprowadziła go do zawału serca.Podczas zamierzonego wprowadzenia ją w korkociąg przez 250m w pionie nie chciała z niego wyjść.Innym razie podczas podchodzenia do lądowania często waliła się na skrzydło przyprawiając pilota o palpitacje serca.Józek doświadczony pilot szybko zrozumiał ze na tym skrzydle to można się tylko zabić i więcej już jej nie dotykał.Zeta, na Żarze miała złą opinie myśmy się ją bali i na niej nikt nie latał.Oczywiście Wolf ją poprawiał,ale jednak o ile pamiętam nikt się nie kwapił. Dopiero nie wiem co obiecał Wolf kol.Parszewskiemu[nie wiem czy nazwiska nie przekręciłem],ze podjął się próby nauczenia Zety latać.Z tego co pamiętam latał na niej rzadko przez kilka sezonów.Ale czy ją nauczył latać trudno mi jest dzisiaj powiedzieć.Zeta niczym konkretnie się nie wykazała została zapomniana.Moim skromnym zdaniem była to konstrukcja nie udana.Tym bardziej,ze wchodziły nowe konstrukcje Zdzisia Sznapki udane" Vegi" Pawła Wierzbowskiego" Libry",które produkował w Krakowie kol.Psuj z Andrzejem Włodarczykiem i wiele innych dobrych i udanych konstrukcji.Z tego co dziś pamiętam i co mi się obiło o uszy,ze Wolf sprzedawał je na rynku rosyjskim czy ukraimskim .Może coś Dasiu na temat" Zety" dorzuci, albo Krzysiu Grzyb bo te czasy na pewno pamięta bo kol, Parszewski chyba się obraził na kompa a mógł,by chyba najwięcej powiedzieć o Zecie. pozdrawiam Pulsar.

Józek Korol osobiście mi to opowiadał. Pierwszą przygodę z Z-tą miał na Nosalu
a Żar był dopełnieniem jego rezygnacji z latania na tej lotni. Michał Parszewski od wielu lat nazywa się Don Alan. To tak gwoli wyjaśnienia (mam nadzieję, że się na mnie nie obrazi). Inny uczestnik II lotniowych MP ( Sł. B.) latający na Z-cie jako pilot fabryczny
(w konkurencji celność lądowania) z 15 metrów zwalił się na moich oczach
w szybki korkociąg trwale uszkadzając kręgosłup. Mój serdeczny kolega Jacek Buława
zginął w prostym locie w Jezowie Sudeckim. Wiem o jeszcze jednym wypadku śmiertelnym na tej lotni. Wystarczy na dziś. Ja też miałem propozycję latania na tym skrzydle ale odmówiłem. Było to dzień po tym jak Korol nie mógł jej wyprowadzić jej z lotu nurkowego. Nie dziw, że nie było wielu chętnych do latania na tej lotni.
Póżniej lotnie te (podobno około 50 szt) były wystawione do sprzedaży w składnicach harcerskich. Te dwa wypadki śmiertelne w/w były wynikiem tej sprzedaży
w tych składnicach.
Pozdrawiam

No coz ja moge wiecej powiedziec ... balem sie tej lotni jak reszta naszej "bandy" i wolalem nie probowac (choc tez mialem propozycje od Dr. Wolfa latania za darmo na tym skrzydle). Slyszac o wypadkach w roznych miejscach Polski jak i relacje swietnych pilotow ktorzy mieli do czynienie z ta lotnia po prostu odpuscilem. Dr. Wolf byl nieschematycznym konstruktorem, majacym na dorobku wiele ciekawych patentow ale wielka szkoda ze mu ta "Zeta" nie wyszla.

Podziwialismy Michala Parszewskiego za odwage ktory jako jedyny w Polsce (druga polowa lat '80) latal na tym skrzydle - Przezyl! - choc czasami opowiadal o chwilach grozy ...

Dziękuję za spisanie wspomnień o "Zecie". Bardzo lubię czytać wspomnienia ludzi, którzy byli w samym środku wydarzeń. Proszę o komentarze do opisów lotni bezdźwigarowych:

www.samolotypolskie.pl/samoloty/14195/126/Wicinski-Sfinks

oraz bliźniaczych:
www.samolotypolskie.pl/samoloty/3503/126/Kompol-Stratus-R-62
www.samolotypolskie.pl/samoloty/14198/126/Masztalski-Error2

Co było nie tak z "bezdźwigarówkami", że nie odegrały takiej kariery, jaką im początkowo wróżono?

Czyż lotniarstwo nie jest piękne?

Dogrzebałem się do artykułu w SP-1/1978.

Co było nie tak z "bezdźwigarówkami", że nie odegrały takiej kariery, jaką im początkowo wróżono?

Czy ktorys z konstoktorow mogl by odpowiedziec na to pytanie. Bo bardzo ciekawa lotnia ta bezdzwigarowa.
Czy zachowaly sie jakies latajace egzemplaze.

Ta na pewno zachowała się. Ok. 2010 r. Pan Lech Pitoń wykonywał na niej loty.

www.samolotypolskie.pl/samoloty/3395/126/Piton-Pastusiak