Mesiek napisał: Co do gadania o spierdziuchowce kolejny raz z Rusłanem, to bolą mnie po ostatnim razie uszy, język i ręce od gestykulacji...Grochem o ścianę.
"Analizka" jaką wysmarowałeś tutaj na temat gleby Michała na Straniku to jakaś...ja nie wiem nawet jak to określić...wróżbiarstwo...O to chyba to! Delikatnie i taktownie.
Chłopie jak ty to robisz?...Macierewicz to byłby zachwycony takim ekspertem w swoim składzie. JA PIERDZIU!!!!
Ja w przeciwieństwie do ciebie byłem przy tym i gdyby Michał zastosował spierdziuchowkę to nie chcę nawet sobie myśleć co by było!!
Michał może miał olbrzymie szczęście, opatrzność nad nim czuwała, a może jego mózg dokonał w ułamkach sekund analizy trajektorii lotu z wykresem składowych sił i z dokładnością aptekarską wybrał idealną konfigurację gleby, albo nie wiem co k.... jeszcze.
Przestań w końcu przepychać na siłę swoją spierdziuchowkę. Ma ona zastosowanie i nie jest to zły pomysł, ale w określonej konfiguracji, która może się czasem trafić, z naciskiem na CZASEM!!!
Ja w przeciwieństwie do wielu z nas zbudowałem sobie takie małe stanowisko ze sterownicą, podwieszeniem i śmiem twierdzić, że już złapanie się obiema rękami ramienia sterownicy i przekrzywienie kokonu wzdłuż jego osi podłużnej, przy przywaleniu w glebę spowoduje taki niby przewrót w przód, o którym jak myślę pisał Smyku (w kokonie z płytą przewrót w przód w klasycznym rozumieniu jest nie bardzo możliwy. Ba! nawet wyobrażanie sobie tygrrrrysiego skoku z roweru w kokonie z płytą przyprawia mnie o ból brzucha ze śmiechu. Zawsze widzę Michała jak ląduje z głową w piasku jak struś. No inaczej mi nie wychodzi ). Przełożenie rąk zajmuje bardzo mało czasu. Jednak jak widziałem film gdzie w szkolnej uprzęży kursanci ćwiczą wstawanie do pionowej pozycji i owijanie się w okół ramienia sterownicy, to niestety uważam, że to z wielu wymienionych tu powodów jest trochę karkołomne rozwiązanie.
Po pierwsze Mesiek nabierz szacunku do mojego tekstu i nie przekręcaj moje słowa. To po drugie nie rób z siebie durnia bo tak ci zostanie i nic z tym już nie zrobisz.
Ja widzę że wiele z Was nie bardzo chcę nawet się zastanowić i pomyśleć nad całym mechanizmem tego zagadnienia. A jedynie narzekać i udawać że coś się wie i rozumie w swojej teorii, która daje urazy i połamane koście.
Dzisiaj rozmawiając z kolegami, usłyszałem teks, że ja na siłę wmawiam Wam strachowkę. I że jak czytają moje teksty, to wiele pilotów początkujących może się na samym początku się wystraszyć i nie będą latać. Co mogę powiedzieć na to? Ja myślę że jak kursant, czy nawet jeszcze nie kursant na samym początku, świadomie postanowi, że ten sport jest nie dla niego, to to jest dobrze i tak miało być. Nie trzeba nikogo na siłę, czy za uszy wciągać go w lotniarstwo. Wybór ma być twardy i świadomy, ja chcę latać na lotni i kropka. Ja do tego jak zacząłem latać na lotniach, to latałem i dalej latam na glajtach. Również latałem i szybowcem, samolotami i motolotnią. I z tych sportów, to mi najbardziej pasuje lotnia, później paralotni i motolotnia. Reszta mi się nie podoba i nie mam zamiaru w to się bawić.
Wracając do tematu, to jeżeli teksty o traumach kogoś odstraszy, to znaczy że kogoś uratowałeś i tym samym pomogłeś mu. To nie jest sport dla niego i tyle. O wypadkach trzeba mówić i na samym początku szkolenia uświadamiać kursanta o tym, że są wypadki i każdemu może się zdarzyć. A nie opowiadać mrzonki o super szkoleniu i prawidłowym lataniu i tak dalej. To wszytko bajki, w realiach jest inaczej i tego nikt nie zmieni. I dla tego było wymyślona strachowka, żeby kursant i dalsze pilot miał w takiej krytycznej sytuacji, możliwość wyboru i ratowania się.
Możecie sobie tu wypisywać i rozpisywać konkursy na nazwę i naśmiewanie się z strachowki ale prawda jest taka, że wiele z Was, co się naśmiewają i robią z tego cyrk, już miało i nawet ma gips na sobie. Ma w sobie wiele żelaza i plastiku, co wzmacnia Wasze koście. I Wy dalej z uporem twierdzicie że strachowka to chory wymysł Rusłana czy jemu podobnych.